PKO Ekstraklasa: Wygrana Śląska Wrocław. Trzy gole w cztery minuty

Piłka nożna
PKO Ekstraklasa: Wygrana Śląska Wrocław. Trzy gole w cztery minuty
fot. PAP

Śląsk Wrocław wrócił na zwycięską ścieżkę, wygrywając ze Stalą Mielec. Kibice obejrzeli w sumie trzy gole. Wszystkie padły między 77. a 81. minutą.

Stal grała całą drugą połowę z przewagą jednego zawodnika po czerwone kartce dla Konrada Poprawy za zagranie ręką, a i tak z Wrocławia nie wywiozła choćby punktu.

 

Ciekawie we Wrocławiu zrobiło się dopiero w 45. minucie. Wówczas po długim zagraniu piłka trafiła w rękę Poprawy i sędzia sięgnął po żółta kartkę. Po analizie VAR arbiter zmienił decyzję i pokazał kartkę czerwoną, bo uznał, że gdyby nie zagranie obrońcy Śląska, jeden z zawodników Stali znalazłby się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. To był początek i koniec emocji przed przerwą.

 

Do tego momentu optyczną przewagę miał Śląsk, który dłużej się utrzymywał przy piłce, ale nie potrafił znaleźć sposobu na przebicie się przez zagęszczoną obronę Stali. Goście natomiast wyczekiwali na rywali na własnej połowie, a po przejęciu piłki szybko kopali ją za plecy wysoko ustawionych defensorów wrocławian, z którymi najczęściej się ścigał Mateusz Mak.

 

Po zmianie stron grająca z przewagą jednego zawodnika Stal śmielej ruszyła do przodu i szybko wypracowała sobie dwie sytuacje bramkowe. Najpierw pomylił się Krystian Getinger, a następnie Mak.

 

Śląsk nie zamierzał się jednak tylko bronić. Przetrzymał ataki rywali, uporządkował grę w defensywie i ruszył do przodu. Bliski trafienia do siatki był m.in. Mateusz Praszelik, który mocnym strzałem wykończył indywidualną akcję i Rafał Strączek nie bez problemu wybił piłkę na rzut rożny.

 

Długimi momentami nie było widać, że Stal gra z przewagą jednego zawodnika. To Śląsk utrzymywał się dłużej przy piłce i częściej atakował. Goście nie mieli pomysłu na swoje ataki, a jedyną okazję na gola sprezentowali im gospodarze, lecz strzał Maka świetnie obronił Matus Putnocky.

 

Prawdziwe emocje zaczęły się we Wrocławiu w ostatnim kwadransie. Najpierw po błędzie obrony Stali na strzał z dystansu zdecydował się Praszelik. Piłka jeszcze odbiła się od nogi Mateusza Matrasa i wpadała do bramki.

 

Stal ruszyła do ataku i szybko doprowadziła do remisu, a pomogli im w tym rywale. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego bramkarz Śląska popełnił katastrofalny błąd, kiedy próbując piąstkować nie trafił w piłkę, ale ta za to trafiła w głowę Bożidara Czorbadżijskiego i ponownie był remis.

 

Goście nie nacieszyli się jeszcze golem, a ponownie przegrywali. Po ładnej akcji Dino Stiglec zagrał w pole karne do wbiegającego Petra Schwarza, a ten posłał piłkę pod poprzeczkę.

 

Stal próbowała jeszcze zaatakować, ale była zupełnie bezradna w ataku. Poza dośrodkowaniami w pole karne Śląska goście nie mieli pomysłu na rozbicie obrony rywali. A ponieważ ta już nie popełniła żadnego błędu, kibice więcej goli we Wrocławiu nie oglądali.

 

Śląsk Wrocław - PGE FKS Stal Mielec 2:1 (0:0)

Bramki: Praszelik 77, Schwarz 81 - Czorbadżijski 80

 

Śląsk Wrocław: Matus Putnocky – Łukasz Bejger, Konrad Poprawa, Wojciech Golla – Bartłomiej Pawłowski (46. Szymon Lewkot), Petr Schwarz, Krzysztof Mączyński, Dino Stiglec - Mateusz Praszelik (80. Sebastian Bergier), Waldemar Sobota (76. Jakub Iskra) – Caye Quintana (46. Robert Pich).

 

PGE FKS Stal Mielec: Rafał Strączek – Bożidar Czorbadżijski, Mateusz Matras, Marcin Flis - Krystian Getinger, Grzegorz Tomasiewicz, Maciej Urbańczyk (72. Dawid Kort), Albin Granlund (60. Aleksander Kolew) - Koki Hinokio (82. Maciej Jankowski), Mateusz Mak, Maksymilian Sitek

 

Żółte kartki: Tomasiewicz, Getinger

Czerwona kartka: Poprawa (45)

MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie