Ballon d’Or? Od Lubańskiego do Lewandowskiego!

Piłka nożna
Ballon d’Or? Od Lubańskiego do Lewandowskiego!
Fot. PAP
Robert Lewandowski po raz szósty znajduje się na liście Ballon d’Or. Polak powinien być na niej siedem razy, bo plebiscyt odwołano w 2020 roku. Siedem razy dotychczas odnotowano tylko jednego Polaka, Zbigniewa Bońka, który w 1982 roku znalazł się w pierwszej trójce.

Pierwszym Polakiem odnotowanym na listach elektorów „France Football” był Włodzimierz Lubański. Na podium znalazło się dwóch naszych rodaków – Kazimierz Deyna i Zbigniew Boniek, a nominację dostał nawet Emmanuel Olisadebe! Raz w dziesiątce było trzech naszych rodaków – poza Deyną również Grzegorz Lato i Robert Gadocha...

Robert Lewandowski po raz szósty znajduje się na liście Ballon d’Or. Polak powinien być na niej siedem razy, bo plebiscyt odwołano w 2020 roku. Siedem razy dotychczas odnotowano tylko jednego Polaka, Zbigniewa Bońka, który w 1982 roku znalazł się w pierwszej trójce.

 

Po raz pierwszy nazwisko „Lewego” znalazło się wśród nominowanych do „Złotej Piłki” w 2013 roku, gdy wraz z BVB zagrał w finale Champions League. Polak wylądował wówczas na 13. miejscu plebiscytu. W 2014 zabrakło RL9 na jakiejkolwiek liście. W 2015 „Lewy” znalazł się na czwartym miejscu w plebiscycie „France Football”, który wówczas był też pod egidą FIFA! To dotychczas najwyższe miejsce Roberta. Oto ówczesny rozkład głosów:

  1. Messi (Argentyna, Barcelona) – 41,33 procent głosów
  2. Cristiano Ronaldo (Portugalia, Real Madryt – 27,76 procenta
  3. Neymar (Brazylia, Barcelona) – 7,86 procenta
  4. Lewandowski (Polska, Bayern Monachium) – 4,17 procenta.

 

W 2016 RL9 był dopiero 16. - to wtedy napisał „Le Cabaret”. W 2017 Polak znowu wrócił do dziesiątki – na 9. miejsce. W 2018 Robert nie dostał nawet jednego punktu, choć na listach jurorów znalazło się 30 piłkarzy. Jednak kompletnie zawiedliśmy na mundialu w Rosji i to też przełożyło się na postrzeganie kapitana Biało-Czerwonych. W 2019 „Lewy” pojawił się na gali i ostatecznie uplasował się na 8. pozycji. A w 2020 redakcja „FF” odwołała plebiscyt, choć zwycięzca mógł być tylko jeden – właśnie Lewandowski, który został królem strzelców Champions League i był absolutnie kluczowym piłkarzem Bayernu, który wygrał te rozgrywki.

 

Zbigniew Boniek znajdował się na listach „France Football” siedem razy! Po raz pierwszy w 1978 roku – wśród 30 piłkarzy, których wymienili dziennikarze z Europy. Boniek dostał tylko jeden punkt, ale tyle samo dostali choćby Michel Platini i Karlheinz Rummenigge. W 1979 roku Rummenigge był już drugi, ale notowania młodego Polaka też poszły znacząco w górę. Wynikało to choćby z wielkiego meczu Polska – Holandia, gdy Biało-Czerwoni wygrali z wicemistrzami świata, a także ze spotkania Argentyna – Reszta Świata, gdzie Boniek - obok Diego Maradony! - był najlepszy na placu. Boniek znalazł się na 9. miejscu w plebiscycie „Złotej Piłki”. W 1980 roku był na 22. miejscu, a w 1981 na 11., choć pół roku pauzował z powodu zawieszenia. Nota bene ten 1981 rok to jeden z nielicznych, gdy więcej Polaków znalazło się na liście elektorów – na 28. miejscu odnotowujemy nazwiska Grzegorza Laty i Włodzimierza Smolarka.

 

Boniek o 1982: „Musiało zadziałać jakieś lobby”

 

Plebiscyt „France Football” za rok 1982 musiał wygrać Paolo Rossi. Choć czasami, gdy zagaduję Zbigniewa Bońka o rok 1982, to mówi: - Rossi był niesamowicie skuteczny. I niewątpliwie to działało na wyobraźnię, ale jakim cudem przede mną znalazł się Giresse, tego nijak nie mogę pojąć. Musiało zadziałać jakieś lobby...

 

Oto pierwsza trójka za mundialowy Anno Domini 1982:

  1. Rossi (Włochy, Juventus) – 115 punktów
  2. Giresse (Francja, Bordeaux) – 64
  3. Boniek (Polska, Juventus) – 53

Jacques Ferran napisał komentarz redakcyjny pod tytułem: „Rossi aniołem, Giresse symbolem”. Czytamy w tekście :„Ostatni numer „France Football” w roku, czyli jak zwykle to co najważniejsze we Francji i w świecie. A ponieważ ten rok zdominowany został przez mundial hiszpański. Paolo Rossi otrzymuje „Ballon d’ Or” - kto mógł to przewidzieć dwanaście miesięcy wcześniej. Napastnik zwrócił dług calcio, ponieważ wcześniej na dwa lata został zawieszony. Karanecja kończyła mu się miesiąc przed mundialem. W jakim będzie stanie? Odmawiał o tym rozmów. Czy pojedzie do Hiszpanii, a jeśli tak, to jak rola mu przypadnie?

 

Wydawało się, że postawić choć jedną lira na „Squadra Azzurra” i na marnotrwanego syna, byłoby głupotą. Na drugim miejscu znalazł się Giresse. I trzeba przyznać, że absolutnie nic nie wskazywało, że tak urośnie. Gdyby rok temu prorokować, który francuski piłkarz znajdzie się na podium europejskiego plebiscytu w 1982 roku, to wymieniałoby się Platiniego, Bossisa, Tiganę, Rocheteau, Sixa, może Tresora, a na pewno nie Giresse'a.

 

Trzydziestoletniego zawodnika, który był zaszufladkowany – mówiło się, że przecież w tym wieku nie sposób się rozwinąć. Mundial zmiótł te wszystkie spekulacje. Kilka dni wystarczyło, żeby przechylić szalę na korzyść innych idoli. Maradona obciążony presją, Rummenigge obciążony kontuzjami, Keegan, Breitner, Błochin i Arconada też nie unieśli tego, co im wmawiano. Na mundialu pokazali się Włosi, Francuzi i Polacy, a po tych ostatnich nikt tego nie oczekiwał.

 

Paolo Rossi w pierwszej rundzie trochę ociężały, jakby schowany. Wielu krytykowało za Alpami Bearzota, że dalej na niego stawia. Jego niezapomniane bramki, jego wyskakiwanie niczym diabeł z pudełka, postura młodego boga, natchnionego łaską napełniły setki milionów małych ekranów na całym świecie. W kilka dni zachowywał się jak magik, który zmienia w złoto wszystko, czego się dotknie. Nasza Złota Piłka 1982 roku wręczona z powagą i obiektywizmem nie nagradza w konsekwencji piłkarza, który błyszczał cały rok, a tego który błysnął w lipcu. Inni w składzie błękitnej drużyny walczyli z większą energią (Tardelli, Cabrini), rygorem (Zoff), błyskotliwością (Conti), ale żaden aż tak nie błysnął jak Rossi. Paolo zrobił to z werwą i konkretami. Był jak anioł. Z kolei Giresse zrobił wszystko przed Mundialem, w czasie Mundialu i po Mundialu. Jeśli chodzi o Francuza, to im większa odpowiedzialność, tym lepsza gra. Nie był to błysk meteora, jak Rossi. Sprawność i wola w każdej chwili. Bez wahania i bez konsultacji dziennikarze, którzy głosowali, uhonorowali pomocnika Bordeaux i reprezentacji Francji. Giresse był bezdyskusyjnym szefem „trójkolorowych”, a nie Platini, Tigana, Tresor, Bossis, czy Rocheteau. Eksperci z całej Europy preferowali Giresse'a, a dla trzydziestolatka to nadzwyczajna przygoda. To czwarty Francuz w trójce najlepszych piłkarzy w Europie”. Jakby dziennikarz z Francji czuł się w obowiązku wytłumaczyć miejsce Giresse’a…

 

Głos z Polski oddał Krzysztof Wyrzykowski, pisząc: „Bezsprzecznie dzięki skuteczności Rossiego Włochy zostały mistrzami świata. Nawet jeśli tylko kilka meczów zagrał na wyśmienitym poziomie, to zasługuje przejąć pałeczkę od Rummenigge. Najlepszy Mundialu, najlepszy strzelec. Złota Piłka będzie najwyższą zdobyczą. Umieszczam Bońka na drugim miejscu szczególnie za hat-trick z Belgią, ale i za przebłyski w Juventusie. Już jest gwiazdą, a może być supergwiazdką. W Hiszpanii Giresse był lepszy od Platiniego”.

 

Portret Bońka nakreślił Jean-Philippe Rethacker, słynący na łamach „France Football” z technicznej oceny graczy. Tytuł tekstu: „Latynoski Polak”. Rethacker pisze: „W Argentynie podczas Mundialu 1978 był rewelacją. Boniek z miesiąca na miesiąc potwierdzał swoje wielkie możliwości – jeden z najbardziej błyskotliwych i kompletnych ofensywnych pomocników w Europie. Boniek przejął pałeczkę wielkich polskich strzelców, Lubańskiego, Szarmacha i Laty. Jednak w Hiszpanii mieszał lepsze i gorsze chwile. Jego przebudzenia zawsze łączyły się z ostatnimi sukcesami reprezentacji Polski, która ostatecznie wywalczyła trzecie miejsce, jak w 1974 roku.

 

Faktycznie Boniek wskoczył na szczyt dwa razy – z Peru i Belgią. Peru Polacy zmiażdżyli, a Boniek przyczynił się do 3 z 5 bramek. Z kolei z Belgią szczególnie błyskotliwie przyczynił się do zwycięstwa swojego zespołu. Jak Paolo Rossi Zbigniew Boniek zrobił wrażenie i wziął miejsce w szeregach najlepszych Mundialu i Złotej Piłki. Dwa-trzy wyskoki w przeciągu miesiąca. Byłoby niesprawiedliwe, gdyby zapomnieć, że we Włoszech już też się wypromował. Belgijscy dziennikarze dalej są pod wrażeniem występu ze Standardem w Turynie. Mecz, w którym sam Boniek rozbił w proch i w pył system defensywny mistrza Belgii. Polak wydaje się lepiej zaadoptowany do stylu Juventusu, niż Michel Platini. Z Platinim skumplowali się. Obaj są ofensywnymi pomocnikami, czasami w roli konstruktorów - wręcz twórców. Boniek często żąda piłki, żeby się przebijać albo oddawać groźne strzały z dystansu. Potrafi strzelać również z rzutów wolnych – to jeszcze jeden punkt odnoszenia do Platiniego. Posturę ma stosunkowo wysoką, a koślawe nogi pozwalają mu trzymać się ziemi. Boniek jest wyrzeźbiony - to piłkarz eksplozyjny. Jego wydolność podczas meczu lub z meczu na mecz, nie jest stała. Żeby skompletować portret Polaka, trzeba dodać, że ma mocny charakter, co spowodowało już dłuższe zawieszenie w karierze. Czy nie w tym tkwi dowód mocnej osobowości, bez czego nie byłoby prawdziwego, wyjątkowego piłkarza”.

 

W 1983 Boniek był 30., a w 1984 wypadł poza notowanych zawodników, mimo że z Juve wygrał Puchar Zdobywców Pucharów. Raz jeszcze „Zibi” zbliżył się do podium – za 1985 rok!

 

Plebiscyt „France Football” po raz trzeci z rzędu wygrał Michel Platini, na którego korzyść przemawiały trzy trofea z Juventusem – Superpuchar Europy, Puchar Europy i Puchar Interkontynentalny – wywalczony w grudnia już bez „Zibigo, który odszedł do Romy. Jednak trzeba przyznać, że na dwa pierwsze „zapracował” w wielkim stylu przede wszystkim Boniek! I właśnie to docenili elektorzy „France Football” z Italii, Roberto Beccantini i Sergio Di Cesare, reprezentujący „La Gazzetta dello Sport”. Na ich liście znaleźli się kolejno – Platini, Elkjaer-Larsen, Boniek! „Boniek zasłużył za swój wielki wkład w europejskie dokonania Juventusu, a także za awans Polski na Mundial”. To nawet elektor z Polski, Sylwester Grzeszczak nie umieścił Bońka tak wysoko – na jego liście rodak znalazł się na 4. miejscu, za Platinim, Rummenigge i Elkjaer-Larsenem.

 

Supermacja Platiniego była nadzwyczajna. Można powiedzieć, że kto głosował na Platiniego, ten często czuł się zwolniony z oddania głosu na Bońka. Tyle, że to Boniek brylował wiosną 1985 roku w Superpucharze Europy i Pucharze Europy...

Oto ostateczny wybór elektorów francuskiego magazynu:

  1. Platini (Francja, Juventus) – 127 punktów
  2. Elkjaer-Laresen (Dania, Hellas Verona) – 71
  3. Schuster (Niemcy, FC Barcelona) – 46
  4. Laudrup (Dania, Lazio-Juventus) – 14
  5. Rummenigge (Niemcy, Inter) – 13
  6. Boniek (Polska, Juventus-Roma) – 12

W 1987 nominację otrzymał Józef Młynarczyk. Jednak później nastąpiła niezwykła posucha! Dopiero po 14 latach – w 2001 roku - pojawił się Emmanuel Olisadebe. I później znowu nastąpiła długa przerwa. Po 12 latach elektorzy „Ballon d'Or” znowu docenili reprezentanta Polski – Roberta Lewandowskiego, tyle, że za osiągnięcia w Borussii Dortmund.

 

1974, czyli 3 Polaków w dziesiątce „Złotej Piłki”!

 

1974 rok był niezwykły dla polskiego futbolu, gdy drużyna prowadzona przez Kazimierza Górskiego pojechała na Mundial do Republiki Federalnej Niemiec. Mieliśmy – po słabszych meczach sparingowych – nie wyjść z grupy. Tymczasem staliśmy się największą rewelacją turnieju. Zaprezentowaliśmy ofensywny styl gry, oparty o technikę i pomysłowość. Świetnie bronił Jan Tomaszewski (jako pierwszy bramkarz w historii Mundiali obronił dwa rzuty karne!), kapitalnie spisywała się para środkowych obrońców – Jerzy Gorgoń i zaledwie 20-letni Władysław Żmuda. Boczni obrońcy, Antoni Szymanowski i Adam Musiał grali ofensywnie. Linii pomocy i linii ataku nie straszny był żaden rywal! W środkowej formacji grali Kazimierz Deyna, Henryk Kasperczak i Zygmunt Maszczyk. Atak tworzyli Grzegorz Lato, Andrzej Szarmach i Robert Gadocha.

 

Górski nie wahał się zaryzykować. Na Wembley - w meczu decydującym o awansie - na środku obrony, obok Gorgonia, grał Mirosław Bulzacki. Teraz do składu wskoczył Żmuda. Z kolei bramkę z Anglią strzelił Jan Domarski, ale selekcjoner nie oglądał się na zasługi, a na umiejętności – to Szarmach wyszedł w pierwszym składzie na Mundialu. I został wicekrólem strzelców!

 

Tytuł króla strzelców wywalczył Grzegorz Lato z 7 golami! Zawodnik Stali Mielec miał gaz i siłę, zmysł i chęć. Na zawsze stanął w szeregu z takimi snajperami, królami strzelców jak Stabile (1930), Conen, Nejedly, Schiavio (trójka z 1934), Leonidas (1938), Ademir (1950), Kocsis (1954), Fontaine (1958), Albert, Garrincha, Iwanow, Jerkovic, Sanchez, Vava (szóstka z 1962), Eusebio (1966) i Mueller (1970). Po nim nastali Kempes (1978), Rossi (1982), Lineker (1986), Schillaci (1990), Salenko, Stoiczkow (obaj z 1994), Suker (1998), Ronaldo (2002), Klose (2006), Mueller, Forlan, Sneijder i Villa (czwórka z 2010) oraz Rodriguez (2014), a także Kane (2018). 

 

W 1974 roku z Polaków najbardziej świat oczarował jednak Deyna, który był w życiowej formie. Potrafił brać na siebie grę, ale i skutecznie wykańczać akcje. Żadnej bramki na Mundialu 1974 nie strzelił Gadocha, ale zadziwiał rajdami i stałymi fragmentami gry, po których padały gole... Polska awansowała z grupy z Argentyną (3:2), Haiti (7:0) i Włochami (2:1). W drugiej fazie turnieju zmierzyła się ze Szwecją (1:0), Jugosławią (2:1) i RFN (0:1). Wygrana w spotkaniu z gospodarzami dawała nam awans do finału Mundialu. Walka toczyła się w anormalnych warunkach (legendarny „Mecz na wodzie”), a i tak bramkarz gospodarzy Sepp Maier musiał się wykazać najwyższym kunsztem. W spotkaniu o trzecie miejsce pokonaliśmy Brazylię (1:0).

 

Wszystko to przełożyło się na wyniki plebiscytu „France Football”, którego tradycja sięgała jeszcze lat pięćdziesiątych XX wieku. W 1974 roku redakcja poprosiła 26 dziennikarzy z całego kontynentu, aby wytypowali po pięciu najlepszych zawodników (za pierwsze miejsca na liście 5 punktów, za drugie 4, za trzecie 3, za czwarte 2, a za piąte 1). Wśród 22 zawodników sklasyfikowanych znalazło się aż pięciu Polaków! Ba, trzech z nich znalazło się w pierwszej dziesiątce: Deyna był trzeci, Lato szósty, a Gadocha ósmy! Punkty od jurorów dostali także Tomaszewski i Gorgoń!

 

Oto cały ranking „France Football” za 1974 rok, bo warto odnotować to niezwykłe zdarzenie, iż pięciu Polaków było nominowanych:

  1. Cruyff (Holandia, Barcelona) – 116 punktów,
  2. Beckenbauer (RFN, Bayern) – 105,
  3. Deyna (Polska, Legia) – 35,
  4. Breitner (Niemcy, Real) – 32,
  5. Neesekens (Holandia, Barcelona) – 21,
  6. Lato (Polska, Stal Mielec) – 16,
  7. Mueller (RFN, Bayern) – 14,
  8. Gadocha (Polska, Legia) – 11,
  9. Bremner (Szkocja, Leeds) – 9,
  10. Sparwasser (NRD, Magdeburg), Edstroem (Szwecja, PSV Eindhoven), Vogts (RFN, Borussia Moenchengladbach) – po 4, 13. Hellstroem (Szwecja, Kaiserslautern), Tomaszewski (Polska, ŁKS) – po 3, 15. Maier (RFN, Bayern), Bonew (Bułgaria, CSKA Sofia), Gorgoń (Polska, Górnik), Altafini (Włochy, Juventus) – po 2, 19. Błochin (ZSRS, Dynamo Kijów), Bonhof (RFN, Borussia Moenchengladbach), Hoeness (RFN, Bayern), Oblak (Jugosławia, Hajduk), Guillou (Francja, Angers) – po 1 punkcie.

Pierwszym Polakiem, który kiedykolwiek znalazł się w plebiscycie „FF” był Włodzimierz Lubański - 16. miejsce 1967. W 1969 roku dwóch Polaków znalazło się na liście - Deyna i Lubański, obaj na 23 miejscu ex aequo z kilkoma innymi zawodnikami. W 1972 roku Polacy wywalczyli złoty medal olimpijski. Wiadomo, że były to – jak wówczas pisano – mistrzostwa państw Bloku Wschodniego, ale gra Biało-Czerwonych wywarła wrażenie, szczególnie Deyny, który z 9 golami został królem strzelców. Deyna znalazł się na 6. miejscu, a Lubański na 7, ex aequo z kilkoma innymi piłkarzami. 1973 to znowu obecność trzech Polaków na liście – Deyna na 6. miejscu, Jan Tomaszewski na 14. miejscu, a Lubański na 17 pozycji, mimo że pół roku nie grał ze względu na ciężką kontuzję kolana, jaką odniósł w spotkaniu Polska – Anglia w Chorzowie.

 

Teraz czas Lewandowskiego!

 

 

 

 

 

 

 

 

Roman Kołtoń, Prawda Futbolu
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie