Wojciech Fortuna: Zostawcie Doleżala w spokoju!

Zimowe
Wojciech Fortuna: Zostawcie Doleżala w spokoju!
Fot. Cyfrasport
Fortuna: Doleżal jest doskonały. Był przecież asystentem u Horngachera, który jest i był świetny. Doleżał idzie tym samym systemem. Tu nie ma opcji, że to nie wypali.

Polscy skoczkowie prezentują się fatalnie. Po ostatnich turniejach w Wiśle eksperci mówią, że ostatni raz tak źle było, zanim dobrze zaczął skakać Adam Małysz. – Nie można jednak mówić i pisać: Doleżal do zwolnienia. Rozbilibyśmy kadrę na trzy miesiące przez igrzyskami – przekonuje Wojciech Fortuna, złoty medalista olimpijski z Sapporo.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Spotkał się pan już ze stwierdzeniem, że tak źle z polskimi skokami nie było od czasów ery przed Małyszem?

 

Wojciech Fortuna, mistrz olimpijski w skokach: To przesada, bzdura jakaś. Ktoś, kto zna się na skokach, nie może i nie powinien takich rzeczy opowiadać.

 

To co mówić?

 

Nic. Czekać. Oni się obudzą. Przyjdzie odpowiedni czas i zrobią to. Teraz jest trening. Najważniejsze w tym sezonie są igrzyska.

 

A na jakiej podstawie mamy twierdzić, że tam będzie dobrze?

 

Zaczynali sezon w Niżnym Tagile, gdzie nigdy nam nie pasowało. Jak tam raz, czy drugi polecisz się, to się rozregulujesz. I to się zasadniczo stało. Ostatnio w Malince też było trudno, rządziły warunki pogodowe. Jednak w międzyczasie w Kuusamo było kilka dobrych skoków pokazujących, że nasi zawodnicy mają potencjał. Kamil Stoch też wygrał w Niżnym Tagile kwalifikacje i to trzeba zapisać na plus. To są te pojedyncze próby pokazujące olbrzymie możliwości tkwiące w naszych chłopakach.

 

Zgoda, ale …

 

No i teraz wystarczy jeden udany skok i pójdzie.

 

Prezes Apoloniusz Tajner mówi, że do poprawy jest technika.

 

Nie słyszałem tej wypowiedzi, ale jak powiedziałem: wystarczy jedna perfekcyjna próba, która sprawi, że wszystko wróci na właściwe tory. To nie są pierwszoklasiści, lecz skoczkowie z olbrzymim doświadczeniem.

 

Kubacki, Wolny, Stękała i Murańka nie jadą na najbliższy konkurs do Kligenthal.

 

I dobrze. Jadą trenować do Ramsau i to uważam za znakomity pomysł. Normalnie nie mają czasu na taki spokojny szlif, a w kraju nie ma gdzie spokoju popróbować. Słyszałem, że skocznia w Zakopanem to jeszcze nie jest czynna, a w Wiśle warunki zmienne, więc to nie miałoby sensu.

 

Myśli pan, że ta ucieczka od konkursowego rytmu dobrze zrobi naszym zawodnikom.

 

Tak, bo jak się popełnia błędy i nie ma, jak popracować w spokoju nad ich wyeliminowaniem, to następny konkurs też jest zły. Zaczynają się nerwy i tak dalej. A w Ramsau chłopaki w spokoju poskaczą, wszystko zostanie nagrane, przeanalizowane i naprawione. W ostatnim czasie celowo nie odbierałem telefonów od dziennikarzy. Dzwonili do mnie, myśleli pewnie, że skrytykuję, że powiem coś ostrego, ale ja nie będę robił we własne gniazdo. Teraz, kiedy ochłonąłem, powiem tylko: będzie dobrze. Naprawę w to wierzę.

 

I nie ma pan żadnych uwag?

 

Żadnych. O zawodnikach mówiłem, a trener też jest doskonały. Doleżał był przecież asystentem u Horngachera, który jest i był świetny. Doleżał idzie tym samym systemem. Tu nie ma opcji, że to nie wypali. Jasne, coś niedobrego się wydarzyło, ale oni to na spokojnie naprawią. Powtórzę, dobrze się stało, że część kadry nie jedzie do Kligenthal, bo ich problem tylko by narastał, a tak dają sobie szansę na szybkie odrodzenie.

 

Przyzwyczajony do sukcesów polski kibic nie chce jednak słuchać o naprawianiu, ani o tym, że forma kiedyś wróci.

 

Nasi jednak zasłużyli na to, żeby dać im kredyt zaufania. Właśnie, dlatego że już tyle medali zdobyli.

 

Człowiek nie jest z natury rzeczy cierpliwy. Już się dywaguje nad przyszłością trenera Doleżala.

 

Każdy tylko by atakował, a oni muszą się wyciszyć i mieć wielką wiarę w tego swojego trenera. To nie można myśleć, ani mówić, czy pisać, że Doleżal musi odejść. Na dwa, trzy miesiące przed igrzyskami rozbilibyśmy zespół. To tylko jakiś zupełnie bezmyślny człowiek mógłby zrobić. Pamiętajmy, że jeszcze na igielicie nasi pięknie skakali, a teraz to tylko awaria.

 

Jest pan tego pewien?

 

Zobaczy pan.

 

Kiedy?

 

Myślę, że głównie na igrzyskach.

 

Też jest pan  zwolennikiem teorii, że nasi czołowi zawodnicy, jako ludzie po trzydziestce, nie mogą skakać równo przez cały sezon, tylko muszą się skupić na konkretnych imprezach?

 

Nie wiem, ale trener na pewno to wie, a ja jego nie będę naprawiał, ani poprawiał. W sporcie trzeba być cierpliwym, bo kryzysy się zdarzają, a forma prędzej czy później przychodzi.

 

Tu się z panem zgadzam i od razu dodam, że mnie bardziej martwi to, że nie widać następców naszych mistrzów.

 

Jest zdolna młodzież, która trenuje z Piotrem Fijasem, ale to są nastolatkowie. Jeszcze rok, dwa i oni wyskoczą. To się stanie w odpowiednim momencie, bo choć chciałbym, żeby Kamil, Piotrek czy Dawid skakali jeszcze długo, to nie ulega dla mnie wątpliwości, że jeszcze rok, dwa i któryś z nich powie nam: dziękuję.

 

Naprawdę pan tak myśli?

 

Tak, bo oni mają swoje lata i wiele sukcesów na koncie. Jeśli taki Kamil przywiezie z igrzyska dwa kolejne medale, to z pewnością zada sobie pytanie, czy dalsze skakanie ma sens. To jest inteligentny człowiek, który nie będzie się rozmieniał na drobne.

 

To ja jeszcze tylko dopowiem, że mówiąc o następcach, bardziej myślałem o tym, że ten sezon nie układa się Stękale i Murańce.

 

Murańka zaczął dobrze skakać, ale przyplątał się koronawirus i wszystko się skomplikowało. Stawiam jednak, że tak Klimek, jak i Andrzej jeszcze w tym sezonie pokażą się z dobrej strony.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie