Iwanow: Vuković z "Cafe futbol" do Legii. Wreszcie dobra decyzja

Piłka nożna
Iwanow: Vuković z "Cafe futbol" do Legii. Wreszcie dobra decyzja
Fot. Cyfrasport
Iwanow: Legia zrobiła więc to, co wydawało się najlogiczniejsze. Poprosiła o pomoc trenera, którego ciągle opłaca. Aleksandar Vuković pożegnany jesienią ubiegłego roku „na szczęście” był w Polsce.

Nie dziwię się Markowi Gołębiewskiemu, że po porażce w Płocku „rzucił papierami” i zrezygnował z prowadzenia Legii. Tak jak wsadzono go na minę, powierzając mu rolę trenera do końca sezonu, tak teraz on władzom się „zrewanżował”.  Przecież krótko po angażu podpalono pod nim lont, na kilka chwil przed meczem z Leicester w Lidze Europy, wypuszczając newsa o Marku Papszunie i to już od grudnia. Tym samym okazano mu absolutny brak zaufania, którym "niby" obdarzono go kilka tygodni wcześniej.

Leszek Ojrzyński pchał się na Łazienkowską drzwiami i oknami, ale jak wiadomo, jeśli ktoś w relacji jest zbyt nachalny często odnosi to odwrotny skutek od zamierzonego. Marzący o pracy w Legii „Ojrza” był nawet na meczu w Płocku i siedział obok nowego człowieka przy Ł3 Pawła Tomczyka, który ma być forpocztą Marka Papszuna, który ma zawitać do stolicy od lipca. Ale pewności przecież, że tak się stanie żadnej nie ma.

 

Legia zrobiła więc to, co wydawało się najlogiczniejsze. Poprosiła o pomoc trenera, którego ciągle opłaca. Aleksandar Vuković pożegnany jesienią ubiegłego roku „na szczęście” był w Polsce. W ostatnich dniach gościł na kilku stadionach i przyjął zaproszenie niżej podpisanego do niedzielnego „Cafe Futbol”. Choć tam na konkretne pytanie czy wróciłby do pracy, bo w jednym z wywiadów tak deklarował, nie dał odpowiedzi. Za dużo złych rzeczy pojawiło się przy rozstaniu więc wiele elementów zbudowanych na zaufaniu trzeba odbudować. Ale wtedy nie wiedział, że po porażce w Płocku nastąpi rezygnacja „Gołąbka”.

 

ZOBACZ TAKŻE: Piłkarska Rosja zbroi się przed barażem, a my?

 

Vuković – choć urodzony w Serbii to „legionista”. Nie chcę przypominać jego kariery piłkarskiej i długiej pracy w różnych rolach w tym klubie, bo każdy to zna. Przypomnę tylko, że gdy prezes Dariusz Mioduski przekazał informację, że po spotkaniu z Górnikiem go zwalnia, mimo że kilka miesięcy wcześniej przedłużył z nim kontrakt, piłkarze na znak protestu opuścili ośrodek treningowy. Byli oburzeni tym faktem i jego następca nie był wcale witamy z otwartymi ramionami. Dziś drużyna jest mocno zmieniona ale Artur Jędrzejczyk, Artur Boruc, Mateusz Wieteska, Luquinhas, Andre Martins, Filip Mladenović, Tomas Pekhart to ludzie, którzy tak właśnie zareagowali krótko po wydarzeniach z 19 września 2020.

 

W niedzielę  w „Cafe Futbol” „Vuko” – jak zawsze – był bardzo konkretny w swoich wypowiedziach. I szczery. Nikogo nie obrażał, nie oskarżał, nie płakał prowadzącemu w rękaw. Rzetelnie oceniał sytuację w klubie, bo zna ją jak mało kto. Wiedział, gdzie popełniono błędy, co można było zrobić inaczej i zastanawiał się dlaczego w klubie nie ma już kliku ważnych osób, które prawdopodobnie nie dopuściłyby do kryzysu, w którym jest teraz Legia.

 

Skład asystentów, rezygnacja z Łukasza Bortnika, niewłaściwe traktowanie piłkarzy, którzy zdobywali z nim tytuł i „pielęgnowanie” tych, którzy trafiali do zespołu już po zdobyciu mistrzostwa. Można by na ten temat dużo napisać. Nie chodzi jednak o to, by rozdrapywać dziś rany, a zacząć pracować.

 

Czasu jest mało, w środę mecz z Zagłębiem Lubin, w niedzielę przyjazd rozpędzonego Radomiaka. Wejście do szatni Gołębiewskiego nie dało żadnego impulsu. Nie tylko dlatego, że nie był on tak związany z Legią jak Vuković i to na wielu poziomach. Jeżeli nogi nie pracują nie wystarczy dotrzeć do tej części ciała, którą podtrzymuje szyja.

 

Legii w tym roku trudno będzie się odkręcić i nikt w tych kilku dniach nie ma prawa oczekiwać cudów. Ale przyznanie się do błędu władz klubu i sięgnięcie znowu po „Vuko” to jedyna w ostatnim czasie ich dobra decyzja. Sympatyczny prezent pod choinkę dla fanów Legii, a nie kolejna rózga. Jutro przy Łazienkowskiej klubowa „Wigilia”. Jeszcze wczoraj wydawało się, że może być to stypa…

 

 

Rozmowa z Bożydarem Iwanowem w załączonym materiale wideo.

Bożydar Iwanow, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Francja - Niemcy. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie