Łowca Złotych Piłek. Kim jest człowiek, który pokonał naszego Roberta Lewandowskiego

Piłka nożna
Łowca Złotych Piłek. Kim jest człowiek, który pokonał naszego Roberta Lewandowskiego
Fot. PAP
Z Barceloną zdobył 10 tytułów mistrza kraju, cztery razy wygrywał Ligę Mistrzów. Łącznie strzelił 672 gole i zaliczył 268 asyst w 778 meczach. Sześć razy był królem strzelców, a pięć razy najlepszym asystentem hiszpańskiej ligi. W 2018 roku, w wieku 30 lat, był wyceniany na rekordowe 180 milionów euro.

Leo Messi zgarnął siódmą Złotą Piłkę i znalazł się pod ostrzałem ekspertów i mediów. W Polsce, choć nigdy nie strzelił bramki w meczu z naszym zespołem, już nie lubimy go tak jak dawniej. Wiadomo dlaczego. Wielki Argentyńczyk stał się nawet obiektem żartów i memów. Na jednym z nich widać, jak stary Messi odbiera kolejną nagrodę Ballon d’Or. Zapominamy, że Leo jest wielką gwiazdą, która także w tym roku odnosiła sukcesy.

- Europa wybrała Roberta Lewandowskiego, nawet syn Leo Messiego był zdziwiony, że ten wygrał Złotą Piłkę – każda taka wiadomość ma przykryć nasz wielki smutek po przegranej Polaka w Plebiscycie France Football.

 

Messi spaceruje i rozbija szatnię PSG

Nie milkną też pytania o to, jak to możliwe, że Lewandowski w ogóle przegrał z Messim. Przecież Argentyńczyk w tym roku w klubowej piłce nie osiągnął niczego. Opuścił pogrążoną w kryzysie Barcelonę, a w Paris Saint Germain nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań. We francuskiej Ligue 1 jego skuteczność wynosi niecałe 3 procent. Mówi się też, że to Messi rozsadza od środka szatnię PSG. Otoczenie zawodnika krytykuje trenera Mauricio Pochettino, co powoduje napięcia. Według osób związanych z Messim Pochettino nie ma pomysłu na wkomponowanie wielkiej gwiazdy w swój zespół.

 

ZOBACZ TAKŻE: Lewandowski znów wygrał prestiżowy plebiscyt...

 

Zbigniew Boniek, były prezes PZPN i legenda polskiej piłki, analizując całą sytuację z przyznaniem Złotej Piłki w studiu Polsatu, nie przebierał w słowach. – Myślę, że tak po ludzku, jak sam patrzył w lustro (mowa o Lewandowskim – dop. red.), to pewnie sobie mówił „wykiwali mnie po prostu”. Prawie wszyscy mówią jasno, że Robert został oszukany, że jak to mówią Włosi, został przekręcony. Mnie się wydaje, że jak Robert mógł przegrać w tym roku, to z kimś innym, a nie z Messim. On w tym roku spacerował na boiskach piłkarskich.

 

Wielki Argentyńczyk pozostaje jednak marką znaną nawet na Seszelach

 

Ten sam Boniek przyznał też jednak, że Lewandowski przegrał z marką, bo Messi jest właśnie taką globalną i rozpoznawalną marką. Także na Seszelach czy Malediwach, gdzie o Lewandowskim słyszało niewielu, za to o Messim wszyscy. Ten jest nie tylko znany, ale i uwielbiany przez młodych ludzi. Ma też wielu fanów wśród sympatyków gier komputerowych. Wiele razy pojawiał się na okładkach gier z serii FIFA i Pro Evolution Soccer. To też ma ogromne znaczenie.

 

Stefan Szczepłek w komentarzu dla Rzeczpospolitej pisał, że Messi wygrał, bo zaliczył konkretne sukcesy z reprezentacją, których Lewandowskiemu brakuje. My szybko odpadliśmy z Euro 2021, a Messi zgarnął z kolegami Copa America, został królem strzelców turnieju i już także wywalczył awans do mundialu 2022 w Katarze. Polaków jeszcze czekają baraże, które ciężko będzie im wygrać.

 

Messi na rozpoznawalność i popularność, która pozwala wygrywać takie plebiscyty, jak ten związany z wręczenie prestiżowej Złotej Piłki, pracował przez lata. To nic, że w tym roku nie potrafi sobie znaleźć miejsca na boisku w meczach PSG. Gdyby Argentyna nie miała Diego Maradony, to właśnie Messi byłby najwybitniejszym zawodnikiem w historii tego kraju.

 

Jako młody chłopak przyjmował zastrzyki z sonatropiną

 

Wyceniany obecnie na 80 milionów euro zawodnik pierwszy kontrakt podpisał na serwetce, bo dyrektor Barcelony Carles Rexach nie miał przy sobie innego papieru. Barcelona, pozyskując Messiego, wzięła na siebie koszty leczenia zawodnika (miesięcznie wynosiły one 1000-1500 dolarów), u którego w wieku 11 lat zdiagnozowano karłowatość przysadkową. Lekarz powiedział wprost, że bez leczenia Leo osiągnie najwyżej 1,5 metra wzrostu. Dlatego codziennie musiał przyjąć zastrzyk z sonatropiną, hormonem produkowanym przez zdrową przysadkę.

 

Messi nauczył się grać w piłkę, zanim trafił do klubu. Na fcbarca.com czytamy wspomnienia Rodrigo, starszego brata Leo, który opowiada, że ćwiczył nawet, jak szedł na zakupy. Znajdował puszkę po piwie lub konserwach i ćwiczył zwody. Kiedy grali w piłkę na podwórku, to wracał do domu podrapany, posiniaczony i zapłakany. Ciężko było mu odebrać piłkę, więc mocniejsi fizycznie chłopcy nie mieli dla niego litości. Rozcięta skóra na nodze, to był standard.

 

Był kopany. Opuszczał boisko, krwawiąc i kulejąc

 

Gdy trafił do klubu, to jego granie wyglądało dokładnie tak samo, jak na podwórku. Dla niego praktycznie każdy mecz kończył się po pierwszej połowie. Po kilku dobrych akcjach przeciwnicy zaczęli bowiem polować na jego kości. Opuszczał boisko, krwawiąc i kulejąc. Nie tracił jednak zapału. Prócz treningów w klubie nadal ćwiczył na ulicy bądź podwórku. Chciał za wszelką cenę zostać świetnym piłkarzem, to był jego cel.

 

Choroba też go nie złamała. Konsekwentnie dążył do celu. Kiedy trafił ostatecznie do Barcelony, to miał 147 centymetrów wzrostu i ważył 39 kilogramów. Dostał profesjonalny kontrakt, który jeden z dyrektorów podarł na jego oczach. Miał też kłopot z pierwszym trenerem. Ten podpuszczał innych zawodników, żeby dali mu wycisk na gierkach treningowych. Do tych, którzy kopali najmocniej należał Cesc Fabregas. Inni nie podawali Messiemu piłek. Znowu czuł się tak, jak na argentyńskim podwórku. Zanim zła passa się odwróciła, nie raz solidnie oberwał po kościach.

 

W pierwszym zespole Barcelony zadebiutował w wieku 16 lat i 145 dni w meczu towarzyskim z FC Porto. W lidze hiszpańskiej pierwszy raz zagrał, mając 17 lat i 114 dni, a pierwszego gola strzelił, gdy miał 17 lat i 311 dni. Nie mając 20 lat, regularnie grał i strzelał bramki w jednej z najlepszych drużyn na świecie.

 

W szczytowym momencie wyceniano go na 180 milionów euro

 

Z Barceloną zdobył 10 tytułów mistrza kraju, cztery razy wygrywał Ligę Mistrzów. Łącznie strzelił 672 gole i zaliczył 268 asyst w 778 meczach. Sześć razy był królem strzelców, a pięć razy najlepszym asystentem hiszpańskiej ligi. W 2018 roku, w wieku 30 lat, był wyceniany na rekordowe 180 milionów euro. W szczytowym momencie zarabiał w Barcelonie 88 milionów euro na rok, co dawało 1,6 tysiąca euro na minutę. W PSG dostał kontrakt na poziomie 35 milionów euro rocznie. To wciąż jednak ogromne pieniądze. Lewandowski może o takich pomarzyć, co też pokazuje wyjątkowość i wielkość Messiego.

 

Messi pobił wiele rekordów. Ma na koncie najwięcej goli w jednym sezonie i roku kalendarzowym. Ma najwięcej goli dla Barcelony i reprezentacji Argentyny. Zaliczył też najwięcej hat-tricków w historii Prmiera Division. Do tego można dodać najwięcej Złotych Piłek i Złotych Butów.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie