Przed barażem z Rosją. W marcu jak w garncu, czyli jak radziła sobie kadra o tej porze roku

Piłka nożna
Przed barażem z Rosją. W marcu jak w garncu, czyli jak radziła sobie kadra o tej porze roku
Fot. Cyfrasport
Obecny selekcjoner Paulo Sousa też coś wie o tym, że w marcu polscy piłkarze nie są w najlepszej formie. W marcu tego roku otworzyliśmy eliminacje do mundialu w Katarze i straciliśmy szanse na pierwsze miejsce w grupie, skazując się na walkę o baraż. 3:3 na wyjeździe z Węgrami (cud, że tak się skończyło, bo przegrywaliśmy 0:2 i 2:3), 3:0 ze słabą Andorą i 1:2 w kluczowym meczu z Anglikami na Wembley

24 lub 25 marca 2022, to termin barażowego spotkania Polaków z Rosją. Kiedy okazało się z kim gramy, zapanowała euforia. Hasło: nie można było trafić lepiej, było najczęściej powtarzanym przez ekspertów stwierdzeniem. Dopiero po pewnym czasie dotarło do nas, że czasu mało, że gramy na wyjeździe i że nigdy nie wygraliśmy w Moskwie. Na dodatek w marcu nasza reprezentacja gra w kratkę. Kilka ważnych spotkań w tym miesiącu przegrała. Przeciwnika z górnej półki nigdy w marcu nie ograła.

W marcu Walijczycy pobili nas ten jeden jedyny raz

 

Starsi kibice pamiętają drużynę Orłów Górskiego. Lepszej w historii nie mieliśmy. Jednak nawet tamten zespół potrafił w marcu zatracić wszystkie swoje walory. Wystarczy wspomnieć pamiętne dla nas eliminacje do mundialu 1974 w Niemczech. Polska jest w grupie z Anglią i Walią. Zaczynamy 28 marca 1973 roku z teoretycznie najsłabszymi Walijczykami. I co? I przegrywamy w Cardiff 0:2, choć o naszych rywalach mówiło się, że to drwale bez pojęcia o graniu w piłkę.

 

ZOBACZ TAKŻE: Podsumowanie roku piłkarskiej reprezentacji Polski

 

Wtedy w Cardiff faktycznie dużo było kuksańców i takiej męskiej walki na łokcie. Polacy schodzili z boiska sponiewierani, ale i też wściekli. Jak czytamy na portalu laczynaspilka.pl jeden z naszych rzucił wtedy hasło: w rewanżu spuścimy im taki łomot, że im buty pospadają. Tak też zrobiliśmy. Na całe szczęście kluczowe dla tamtych eliminacji mecze graliśmy w czerwcu (2:0 z Anglią), wrześniu (3:0 z Walią) i październiku (pamiętne 1:1 na Wembley). Strach pomyśleć, co by było, gdybyśmy wtedy z Anglikami zagrali w marcu.

 

Co ma jednak powiedzieć Sousa

 

Obecny selekcjoner Paulo Sousa też coś wie o tym, że w marcu polscy piłkarze nie są w najlepszej formie. W marcu tego roku otworzyliśmy eliminacje do mundialu w Katarze i straciliśmy szanse na pierwsze miejsce w grupie, skazując się na walkę o baraż. 3:3 na wyjeździe z Węgrami (cud, że tak się skończyło, bo przegrywaliśmy 0:2 i 2:3), 3:0 ze słabą Andorą i 1:2 w kluczowym meczu z Anglikami na Wembley. To ostatnie spotkanie nas dobiło. Stało się jasne, że wyprzedzenie Anglików w grupie będzie graniczyło z cudem. No i skończyliśmy te eliminacje na drugim miejscu i teraz nerwowo odliczamy dni do meczu z Rosją.

 

Piechniczek miał szczęście, że nie grał ważnych meczów w marcu

 

Wróćmy jednak do historii. Antoni Piechniczek miał szczęście, że eliminacji do kolejnego pamiętnego dla nas mundialu w Hiszpanii nie rozpoczynał w marcu, bo towarzyska porażka z Rumunią (0:2) nie stanowiła żadnego problemu. A już w maju zdołaliśmy wygrać 1:0 z NRD i mogliśmy w spokoju czekać na rewanż, który także wygraliśmy. 3:2 z Lipsku w październiku zamknęło temat. Stało się jasne, że po raz czwarty jedziemy na mistrzostwa świata.

 

W marcu jak w garncu

 

Marzec nie zawsze był dla polskiej kadry pechowy. Wiele zależało od klasy rywala i od jakości gry, jaką w danym momencie prezentował nasz zespół.

 

Henryk Apostel w marcu potrafił z kadrą wygrać i zremisować, ale gdy ważyły się losy awansu na Euro 1996, to jego drużyna poległa 1:2 z Rumunią. Wtedy jeszcze nie straciła szans, ale to była druga porażka w czwartym meczu i sytuacja mocno się skomplikowała. Już nie wszystko zależało od nas. Nie pomogło nam nawet to, że zaliczyliśmy serię czterech spotkań bez porażki, że zremisowaliśmy w Zabrzu z Francją i Rumunią.

 

Wójcik w marcu odarty ze złudzeń

 

Janusz Wójcik z kretesem przegrał eliminacje Euro 2000, doznając w marcu 1999 roku dwóch porażek: z Anglią w Londynie (1:3) i ze Szwecją w Chorzowie (0:1). Wójcik, który zaczynał pracę od porównań z Górskim, został bezlitośnie odarty ze złudzeń. Co z tego, że po raz trzeci w historii strzeliliśmy gola na Wembley, skoro rywal pokazał nam miejsce w szeregu. A Szwedzi poprawili.

 

A Engel w marcu triumfował

 

W marcu nieźle radziła sobie kadra Jerzego Engela. Pierwszy raz (rok 2000) był słaby, bo drużyna Engela remisując bezbramkowo z Węgrami, kontynuowała serię bez gola i wygranej. Wtedy na liczniku było już 270 minut. Jednak już rok później zespół Engela kontynuował zwycięski marsz na mundial 2002 w Korei i Japonii. Wyjazdowe 3:2 z Norwegią (24 marca) i 4:0 z Armenią w Warszawie (28 marca) pozwoliło zachować nam status drużyny niepokonanej w eliminacjach. Mieliśmy cztery wygrane na koncie, w tym dwie z głównymi konkurentami do walki o awans. Nic dziwnego, że tamte eliminacje zakończyły się dla nas sukcesem.

 

Mieszane uczucia Janasa i Beenhakkera

 

Paweł Janas marcowym 0:0 z Węgrami na Stadionie Śląskim w 2003 roku pokazał, że cudu i awansu na Euro 2004 nie będzie. Jednak ten sam Janas dwa lata później, także w marcu, wygrywał 8:0 z Azerbejdżanem i 1:0 z Irlandią Północną w eliminacjach do mistrzostw świata 2006. Na nie już pojechaliśmy mimo dwóch porażek z Anglią.

 

Dwa różne marce przeżył Leo Beenhakker. W marcu 2007, kiedy był na fali wznoszącej, bez trudu wygrał 5:0 z Azerbejdżanem i 1:0 z Armenią. Te zwycięstwa pomogły w awansie na Euro 2008. W marcu 2009 już tak różowo nie było. Porażka 2:3 w Belfaście z Irlandią Północną pokazała, że to już nie jest ta sama drużyna, która w poprzednich eliminacjach wygrywała z Portugalią (2:1) i Belgią (2:0, 1:0).

 

Marzec dobił Fornalika

 

Waldemar Fornalik w ogóle nie ma dobrych wspomnień z marca. Co z tego, że 26 marca 2013 ekipa Fornalika wygrała 5:0 z San Marino, skoro cztery dni wcześniej przegrała w Warszawie 1:3 z Ukrainę i już wtedy stało się jasne, że na mundial 2014 nie pojedziemy.

 

Nawałka w marcu zrobił swoje

 

Zdecydowanie lepiej marcowe mecze wychodziły reprezentacji Adama Nawałki. Z siedmiu rozgrywanych wówczas spotkań wygrał aż cztery, jedno zremisował, dwa przegrał. Były to głównie mecze towarzyskie. Choć dwa eliminacyjne też się zdarzyły. 1:1 z Irlandią w Dublinie 29 marca 2015 pomogło nam w wyjeździe na Euro 2016. A 2:1 z Czarnogórą w Podgoricy 26 marca 2017 było kolejnym krokiem do wyjazdu na mundial 2018 w Rosji.

 

Sousie możemy życzyć marcowej skuteczności Brzęczka

 

Jerzy Brzęczek, który pracował z kadrą, zanim nastała era Sousy, w marcu miał stuprocentową skuteczność, bo wygrał 1:0 z Austrią w Wiedniu i 2:0 z Łotwą. To był marzec 2019 i świetne otwarcie udanych eliminacji Euro 2021 Nie mielibyśmy nic przeciwko, gdyby kadra Sousy zagrała równie bezbarwnie i defensywnie, jak ta Brzęczka. Byle końcowy efekt był taki sam.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie