Henryk Kasperczak: Zagraniczny trener? Tak, ale za wielkie pieniądze

Piłka nożna
Henryk Kasperczak: Zagraniczny trener? Tak, ale za wielkie pieniądze
Fot. PAP
Henryk Kasperczak nie poprowadził nigdy polskiej reprezentacji, ale pracował z kilkoma, innymi

- Czasu do meczu z Rosją jest mało, ale nie ma się co spieszyć. Z nowym trenerem trzeba podpisać taki kontrakt, żeby nie zrobił nam w przyszłości takiego numeru jak Paulo Sousa, I mimo akcji Portugalczyka nie skreślałbym zagranicznych kandydatów, choć osobiście uważam, że teraz najlepszy byłby Polak. Mam nawet dwie mocne kandydatury – mówi nam Henryk Kasperczak.

Od rozstania PZPN z Paulo Sousą minęły dwa tygodnie. Niektórzy już niecierpliwie pytają, gdzie jest nowy selekcjoner. Henryk Kasperczak, były reprezentant Polski i trener m.in. Wisły Kraków uważa jednak, że nie ma się co spieszyć, że związek musi podjąć w pełni przemyślaną decyzję. – Nie chcemy powtórki z Sousy, który zaskoczył związek i nagle powiedział, że odchodzi, bo zabrakło w kontrakcie zapisów, które mogłyby go zatrzymać – komentuje Kasperczak.

 

Poczekajmy, nie stać nas na kolejną złą umowę

 

- Tak na marginesie, to kazałbym Sousie zostać i wypełnić kontrakt. Obawiam się jednak, że w jego umowie zabrakło straszaka, który pozwoliłby twardo postawić sprawę i zażądać od niego pracy do końca rozgrywek barażowych o mundial. A skoro tak, to wyciągnijmy, chociaż wnioski z tej lekcji. Jeśli związek mówi, że 19 stycznia poznamy nazwisko nowego selekcjonera, to cierpliwie na to poczekajmy. Lepiej tak, niż jakbyśmy mieli podpisać kolejną złą umowę. Bo teraz potrzeba nam nie tylko dobrego trenera dającego nadzieję, ale i dobrego kontraktu. Tam musi być wysoka kwota odszkodowania, a nie jałmużna, której wypłacenie nie będzie stanowiło żadnego problemu - mówi trener. 

 

Zdaniem Kasperczaka, choć czas nas goni musimy naprawdę spokojnie analizować każdy krok, bo na drugi taki numer, jak ten z Sousą polska piłka pozwolić sobie nie może. – Oczywiście ta umowa musi być czytelna i uczciwa w obie strony. Czyli prócz kwoty odszkodowania musi być jasny zapis, że w razie awansu na Euro 2022 w Niemczech, taki trener zostaje i pracuje dalej. Nie może być tak, jak z Jerzym Brzęczkiem, że awansował i stracił pracę.

 

Postawiłby na Polaków, zagranicznych nie skreśla

 

Brzęczek, to w ogóle jeden z dwóch kandydatów proponowanych przez Kasperczaka na stanowisko selekcjonera. – Mam dwóch, Brzęczka i Nawałkę. Obaj już byli, ale według mnie nie ma przeszkód, by wrócili do tego, co robili. Według mnie z Polakiem łatwiej się będzie umówić na dwuletnią umowę z opcją przedłużenia w razie awansu na mistrzostwa Europy. To będzie szybsze do załatwienia. No i taki trener też będzie miał łatwiej, bo bez problemu znajdzie wspólny język z zawodnikami – przekonuje Kasperczak.

 

Były wybitny reprezentant nie uważa jednak, że po problemach z Sousą powinniśmy wykreślić wszystkich zagranicznych kandydatów z listy. – W ponad stuletniej historii związku mieliśmy tylko dwóch zagranicznych trenerów: Beenhakkera i Sousę. To za mało, by móc się do cudzoziemców zrazić. Inne kraje są pod tym względem o wiele bardziej doświadczone i nie widzą w tym problemu. My też nie powinniśmy tego robić – uważa Kasperczak.

 

Do cudzoziemca z walizką pieniędzy

 

Nasz ekspert, choć ma swoje preferencje, zakłada zresztą, że prezes PZPN Cezary Kulesza działa dwutorowo. – Myślę sobie, że rozmowy z polskimi kandydatami już się odbyły, że są oni teraz obserwowani. Jednak, choć uważam, że Polak będzie najlepszym wyborem, to mam nadzieję, że zagraniczni szkoleniowcy też są brani pod lupę, że tutaj też prowadzi się jakieś działania. Mam tylko jedną radę. Rozmawiając z zagranicą, załóżmy wydanie naprawdę dużych pieniędzy, bo jak się chce wydać mało, oszczędzić, to potem kończy się tak, jak to miało miejsce z Sousą. Tu musi być dobra umowa, bo tylko za taką przyjdą uznane i szanowane nazwiska – ocenia Kasperczak.

 

Choć od wyboru nowego selekcjonera do meczu z Rosją zostaną nieco ponad dwa miesiące, to według Kasperczaka jest szansa na dobre przygotowanie się do baraży. – Nie mamy w perspektywie spotkań z drużynami, których powinniśmy się bać. Rosja, a potem Szwecja lub Czechy, to rywale w naszym zasięgu. To nie jest tak, że odszedł Sousa i zaczynamy wszystko od zera. Uważam, że nowy szkoleniowiec nie musi, jak Sousa, grać z wahadłowymi. Może na bazie tych zawodników, których mamy, opracować nawet pięć różnych systemów. My fizycznie i taktycznie będziemy na Rosję gotowi. Chodzi natomiast o to, żeby nowy selekcjoner dobrze zmotywował piłkarzy. To będzie klucz do wygranej z Rosją i kolejnym przeciwnikiem – kwituje Kasperczak.

 

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie