Piechniczek o wyborze następcy Sousy: Telenowela i same gafy

Piłka nożna
Piechniczek o wyborze następcy Sousy: Telenowela i same gafy
Fot. Cyfrasport

Nazwisko następcy Paulo Sousy mieliśmy poznać 19 stycznia. Teraz prezes PZPN Cezary Kulesza mówi, że nowy selekcjoner zostanie przedstawiony 31 stycznia na PGE Narodowym. – To nikomu niepotrzebna telenowela – mówi Antoni Piechniczek, który z reprezentacją dwa razy awansował na mundial, a raz zajął trzecie miejsce.

Przeciąga się wybór nowego trenera kadry. Wstrzymaliśmy oddech 19 stycznia, ale wtedy dowiedzieliśmy się jedynie, że nastąpił zwrot w sprawie murowanego kandydata na nowego selekcjonera, czyli Adama Nawałki. Teraz jest nowa data, czyli 31 stycznia, a w gronie kandydatów wymienia się: Ukraińca Andrieja Szewczenko i Jana Urbana, szkoleniowca Górnika Zabrze.

 

Gdyby ostateczna decyzja zależała od Antoniego Piechniczka, jednego z najbardziej utytułowanych selekcjonerów reprezentacji, to Szewczenki nie byłoby w gronie kandydatów. – W moim przekonaniu zarząd zbierający się na posiedzeniu 19 stycznia, powinien przynajmniej odpowiedzieć na pytanie: czy weźmie trenera polskiego, czy zagranicznego? Ja bym powiedział, że następca Sousy powinien być z Polski, bo  dwoma obcokrajowcami pracującymi z reprezentacją mieliśmy kwasy i niedomówienia.

 

ZOBACZ TAKŻE: Białoński: Kulesza ma prawo wybrać, ale bez gry na czas

 

Piechniczek dowodzi, że PZPN powinien postawić na Polaka także z racji większej znajomości piłkarzy. – Żaden zagraniczny trener nie będzie znał zawodników tak dobrze, jak Polak. Trzy treningi przed meczem z Rosją tego nie zmienią – uważa były selekcjoner.

 

Człowiek, który awansował z reprezentacją na dwa mundiale, nie kryje, że miał swojego faworyta i żałuje, że ten nie został wybrany. – Wracając do poprzedniego wątku, chciałbym dodać, że najlepiej zna zawodników trener Nawałka. Oni powiedzieli już zresztą, że są za nim. Wyrazili opinię, że dobrze im się z Nawałką pracowało. A w związku z tym, że wszyscy byliby z takiego obrotu sprawy zadowoleni, to powinno się jak najszybciej ogłosić Nawałkę i zamknąć temat – przekonuje Piechniczek.

 

Wiadomo, że przed meczem barażowym z Rosją najważniejsze będzie przygotowanie mentalne. Nowy selekcjoner nie będzie miał czasu na wypracowanie wariantów gry, bo trzy treningi to za mało. Może za to zbudować drużynę, dodać jej wiary w to, że można przeprowadzając rozmowy w cztery oczy z każdym z zawodników.

 

- Dlatego ten czas jest tak ważny, żeby Nawałka, czy ktokolwiek inny, mógł już zacząć jeździć do zawodników, żeby z każdym się spotkać i pogadać. Podyskutować nie tylko o sprawach dotyczących tego konkretnego meczu z Rosją, ale i też o dalszej współpracy – komentuje Piechniczek, dając do zrozumienia, że przesunięcie ogłoszenia nazwiska nowego selekcjonera z 19 na 31 stycznia, to już jest jakiś problem.

Drugi kłopot polega na tym, że jeśli PZPN postawi na cudzoziemca, to mogą się pojawić egzotyczne powołania wynikające z braku znajomości zawodników. – Ktoś może nagle błysnąć albo trafić do dobrego klubu i dostać szansę. Jednak taki mecz jak ten z Rosją, to nie czas na debiuty czy kadrowe niespodzianki.

 

- A swoją drogą, to z tego wyboru następcy Sousy zrobiła się już telenowela, a paru trenerów podbiło sobie akcje. Zgłosił się Fabio Cannavaro, nic z tego nie wyszło, ale w świat już poszło, że on był kandydatem na selekcjonera reprezentacji Polski. Jemu to pomogło, naszej kadrze na pewno nie. Szkoda, że 19 stycznia nie ogłoszono Nawałki, bo od tamtego czasu ja widzę same gafy – kończy Piechniczek.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie