Stefano Lavarini: Jestem cichy i wolę pokazywać jakość na boisku, a nie w słowach

Siatkówka
Stefano Lavarini: Jestem cichy i wolę pokazywać jakość na boisku, a nie w słowach
fot. PAP
Nowy selekcjoner reprezentacji Polski Stefano Lavarini.

- Jestem typem trenera, który lubi dążyć do celu krok po kroku. Nie mówię, że wygramy złoty medal. Jestem cichy i wolę pokazywać jakość na boisku, a nie w słowach. Nie lubię prognozować, ale myślę, że spokojnie możemy wejść do ósemki na mistrzostwach świata - powiedział selekcjoner reprezentacji Polski siatkarek Stefano Lavarini w pierwszym dłuższym wywiadzie dla Polsatsport.pl.

Marta Ćwiertniewicz: Witamy w Polsce trenerze. To pierwsza wizyta w naszym kraju w roli selekcjonera. Jak się trener tu czuje i jakie miał wrażenia podczas pierwszej konferencji prasowej z polskimi dziennikarzami?


Stefano Lavarini: Dziękuję, zostałem bardzo miło powitany przez wszystkich. Rzeczywiście na konferencji pojawiło się wielu dziennikarzy i było widać, że wszyscy są żywo zainteresowani losami Waszej... znaczy naszej reprezentacji. Spodziewałem się tego, bo wiedziałem, że siatkówka ma tutaj wielu fanów. Bardzo doceniam to przywitanie i cieszę się, że mogłem się tu pojawić, zobaczyć i poznać władze federacji oraz was wszystkich. Jestem szczęśliwy i podekscytowany, że właśnie tutaj rozpoczynam moją nową przygodę.


Ile razy był trener w Polsce do tej pory?


Wydaje mi się, że to moja trzecia wizyta. Dwa lata temu byłem w Rzeszowie, kiedy prowadziłem Busto Arsizio. W poprzednim sezonie z Novarą byliśmy w Policach na meczu Ligi Mistrzyń.


A co spodobało się trenerowi najbardziej? Może ma trener już ulubione miejsca, polskie potrawy?


Życie sportowca wygląda tak, że nasze wizyty wszędzie są bardzo szybkie. Hotele, hale, mecze, powroty i lotniska. W ciągu ostatnich dwóch lat czujemy to jeszcze mocniej przez koronawirusa. Do tej pory nie miałem możliwości, by odkrywać Polskę, dlatego teraz jestem jeszcze ciekawszy i chcę to zrobić w najbliższym czasie.


Prowadzi trener jedną z najlepszych drużyn klubowych w Europie, a może i na świecie. Dlaczego postanowił trener ubiegać się o stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski? To nie jest drużyna ze światowego topu.


Moim celem jest to, żeby osiągać najwięcej sukcesów, jak to możliwe w mojej karierze zarówno w siatkówce klubowej, jak i reprezentacyjnej. Kocham turnieje międzynarodowe, a praca z reprezentacją daje mi możliwość uczestniczenia w nich. Poznałem to uczucie, pracując w Brazylii i Korei Południowej. Tam uzmysłowiłem sobie, że naprawdę to kocham. Praca poza granicami kraju, poznawanie nowych ludzi, kultur - to pozwala mi nauczyć się jeszcze więcej o sobie i swojej pracy. Dlatego zdecydowałem się zaangażować najmocniej, jak potrafię również po zakończonym sezonie klubowym. Możliwość pracy z reprezentacją Polski jest dla mnie czymś wielkim. W ostatnich latach nie była ona czołową drużyną, ale zajmujemy 12 miejsce w rankingu, więc wcale nie jesteśmy tak daleko. Mamy przed sobą cel, jakim są mistrzostwa świata rozgrywane przed własną publicznością. Za granicą wszyscy wiedzą, że atmosfera jest tutaj świetna, kiedy organizujecie turnieje i że mocno wspieracie swoje reprezentacje. Poza tym, kiedy pojechałem na igrzyska olimpijskie z Koreą, to od pierwszego dnia wiedziałem, że chcę wracać na nie tak wiele razy, ile tylko będę mógł w moim życiu. Praca z tą drużyną pozwala mi podążać za tym marzeniem.


Dobrze, porozmawiajmy teraz o trenerze. Jak opisałby się pan, jako trener, w trzech słowach?


Nie wiem, naprawdę nie wiem co powiedzieć. Ambitny, pracowity i empatyczny - myślę, że te trzy słowa mnie opisują.


A jakie są pana największe zalety?


Nie mam zalet! Szybciej się zestarzejecie, będziecie się mocno stresować. Jako trener nie mam zalet! Nie miałem takiej możliwości jako sportowiec, więc jedyne, co mogłem zrobić, by podążać za sukcesami sportowymi, była praca w sztabie szkoleniowym, w szczególności na stanowisku trenera... więcej zalet nie mam (śmiech)!


Jakie jest dla pana największe wyzwanie w tej pracy?


Wyzwaniem dla mnie jest być i utrzymać się na szczycie. To bardzo interesujące. Ostatnie lata mojej kariery były dobre i myślę, że osiągnąłem wysoki poziom. Moje wyniki były dobre, w miarę możliwości. Co jest najtrudniejsze? Wspinanie się ciągle wyżej i wyżej, a potem utrzymanie się na tym poziomie. Pozwala mi na to współzawodnictwo, ciągłe szukanie możliwości rozwoju, rzucanie wyzwań innym, gra w turniejach. To jedyny sposób, by piąć się w górę i na niej pozostać. Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli stoisz w miejscu, to tak, jakbyś się cofał, a ja ciągle staram się iść do przodu.


Ma pan doświadczenie w pracy z młodzieżą. Myśli pan, że to może pomóc w pracy z reprezentacją Polski? W końcu mamy wiele młodych i obiecujących zawodniczek.


Prawdopodobnie tak. Zaczynałem z drużyną juniorską, z bardzo młodymi zawodniczkami. To było konieczne, bo zaczynałem, nie mając wielkiej wiedzy o siatkówce. Zacząłem się uczyć, kiedy trener przekazywał wiedzę siatkarkom. Potem zebrałem cenne doświadczenie w Club Italia i juniorskiej reprezentacji Włoch. Nauczyłem się wtedy, jak pracować z młodymi zawodniczkami i jak kształtować je, by osiągały najwyższy poziom, nie tylko ucząc siatkówki. Styl gry na topie jest zupełnie inny niż na niższym poziomie. Początek drogi powinien wydawać się taki sam dla każdego, ale jeśli pracujesz z zawodniczką w perspektywie gry na najwyższym poziomie, to nauka techniki wygląda inaczej, wskazywanie tego, co jest ważne też jest zupełnie inne. Może ta wiedza pomoże mi w pracy w Polsce.


Czy miał trener czas, by obserwować już zawodniczki z innych lig? Grające w Rosji, Włoszech czy Stanach Zjednoczonych?


Nie, jeszcze nie. Pamiętam je z czasów pracy w młodzieżowej reprezentacji. Wtedy mieliśmy okazję rywalizować na tych samych turniejach.


Podczas konferencji prasowej powiedział pan, że każda zawodniczka ma szansę na grę w reprezentacji Polski. Co w takim razie ze starszymi, doświadczonymi siatkarkami. Na przykład Katarzyna Skorupa wyraziła ostatnio gotowość do powrotu do kadry. Widzi pan tam dla niej miejsce?


Jest bardzo wcześnie, żeby o tym mówić. Nie każdy będzie miał możliwość zagrać w kadrze, ale możecie być pewni, że rozważę powołanie każdej zawodniczki. Chcę wykonywać swoją pracę jak najlepiej, dlatego będę obserwował wszystkie siatkarki. Zanim jednak wypowiem się personalnie na temat którejkolwiek z nich, potrzebuję więcej wiedzy.


Oczywiście. Ważna jest dla nas jednak kwestia Joanny Wołosz - prawdopodobnie najlepszej rozgrywającej na świecie. Czy rozmawiał pan z nią o jej powrocie do reprezentacji?

 

Nie, jeszcze z nią nie rozmawiałem. Od momentu, kiedy pojawiła się możliwość objęcia reprezentacji Polski, wymieniliśmy kilka uśmiechów przez siatkę, kiedy graliśmy przeciwko sobie. Ona jest naprawdę pozytywnie nastawiona do perspektywy powrotu. Kiedy ogłoszono mnie jako selekcjonera, to wymieniliśmy wiadomość. Asia mi pogratulowała, a w wiadomości pojawiły się wesołe emotikony, więc myślę, że jest nastawiona pozytywnie, choć podkreślam, że jeszcze nie rozmawialiśmy bezpośrednio. Spodziewam się, że wróci.


Wiem, że jest wcześnie, żeby o tym rozmawiać, ale czy planuje trener zmiany w sztabie szkoleniowym? Czy znajdzie się w nim miejsce dla kobiet?


W najbliższych miesiącach ciekawe będzie również poszukiwanie członków sztabu szkoleniowego, polskich profesjonalistów z zespołów męskich i żeńskich na stanowiska, których będziemy potrzebować. Nie ma dla mnie znaczenia, czy będą to kobiety, czy mężczyźni. Ważne, żeby pasowały czy pasowali do naszych potrzeb.


Już w pierwszym roku czeka trenera ważna impreza - mistrzostwa świata przed własną publicznością. Jak je trener traktuje i jaki jest cel minimum?


Nawet jeśli w tym sezonie jednym z naszych celów będzie zakwalifikowanie się na igrzyska olimpijskie, to na pewno jednym z kroków są mistrzostwa świata, których jesteśmy gospodarzem. To sprawia, że impreza ta ma dużo większe znaczenie. Będziemy starali się walczyć i zaprezentować jak najlepiej, próbując jednocześnie zebrać wspólnie doświadczenie, którego brakowało młodszym zawodniczkom w ostatnich latach. Oczywiście będziemy patrzeć w przyszłość, ale na mistrzostwach damy z siebie wszystko. Jestem typem trenera, który lubi dążyć do celu krok po kroku. Nie mówię, że wygramy złoty medal. Jestem cichy i wolę pokazywać jakość na boisku, a nie w słowach. Nie lubię prognozować, ale myślę, że spokojnie możemy wejść do ósemki. Niech to będzie nasz cel minimum, choć zrobimy wszystko, by wypaść jak najlepiej.


Ile zawodniczek planuje pan powołać na pierwsze zgrupowanie?


O tym także zdecydujemy niebawem. Aktualnie razem z menadżerem reprezentacji staramy się jak najlepiej zaplanować okres kadrowy. Jak pewnie wiesz, pierwszy obóz rozpocznie się od razu po zakończeniu sezonu TAURON Ligi, czyli bardzo blisko rozpoczęcia Ligi Narodów. Mamy także kwalifikacje do mistrzostw Europy reprezentacji U-21. Biorąc pod uwagę to wszystko, dopiero zdecydujemy co zrobić. Prawdopodobnie początek pierwszego zgrupowania nie będzie jeszcze wiążący, ale umożliwi nam rozegranie Ligi Narodów w najlepszy możliwy sposób. Od razu po zakończeniu tych rozgrywek rozpoczniemy ponad dwumiesięczne przygotowania do mistrzostw świata i wtedy dowiemy się więcej na temat tego, jak będzie wyglądać grupa. Ten sezon będzie bardzo ważny, bo zmieniły się zasady rankingu FIVB. Do poprzedniego sezonu zwycięstwa w Lidze Narodów nie były tak ważne. Od tego jednak będzie inaczej i każdy mecz, szczególnie z europejskimi zespołami, będzie istotny w kontekście kwalifikacji olimpijskich. Nie ma już meczów towarzyskich, więc w każdym będziemy walczyć o zwycięstwo.


Jaki jest więc długoterminowy plan na prowadzenie reprezentacji Polski?


Na ten moment mam dwa główne cele - zaprezentować się dobrze na mistrzostwach świata i zakwalifikować się na igrzyska olimpijskie. Ten drugi jest dla mnie absolutnie najważniejszy. Wszystko, co więcej uda nam się osiągnąć, będzie naszym sukcesem. Nie chcę myśleć o tym, że możemy osiągnąć mniej, bo jestem optymistą. Chcę lecieć do Paryża, a potem możemy rozmawiać o reszcie.


A pana personalny cel, jako trenera?


Chcę osiągać sukcesy. Kiedy leciałem do Polski, myślałem sobie, że zarówno lecąc po raz pierwszy do Brazylii, jak i do Korei, nie wiedziałem co będzie dalej. Po zakończeniu tych przygód mogę wiele powiedzieć. Uczucie, które kocham, to stawanie się częścią czegoś. Chcę poczuć to samo, stając się częścią polskiej siatkarskiej rodziny.


Pewnie pan wie, że polscy kibice są najlepsi na świecie, więc może chciałby pan im coś przekazać?


Jestem świadomy, że mamy dużo kibiców na całym świecie, ale nie czuję presji. To poczucie sprawia, że jestem jeszcze bardziej zaszczycony, że mogę reprezentować ten kraj i kibiców. Jedyne co chcę wam powiedzieć, to że zrobię wszystko, co potrafię, by osiągnąć sukcesy z reprezentacją. Chciałbym widzieć, że zawsze jesteście dumni z tego, co razem robimy.


Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć powodzenia. Będę trzymać kciuki. Dziękuję za tę rozmowę.


Dziękuję bardzo. Mam nadzieję, że zobaczę Was znowu. To było wspaniałe przywitanie. Wierzę, że będziemy dostarczać sobie wspaniałych emocji do samego końca!

 

Marta Ćwiertniewicz, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie