Pekin 2022: Próbka B Kamiły Walijewej nie została jeszcze zbadana

Zimowe
Pekin 2022: Próbka B Kamiły Walijewej nie została jeszcze zbadana
fot. PAP
Próbka B podejrzanej o stosowanie dopingu rosyjskiej łyżwiarki figurowej Kamiły Walijewej nie została jeszcze zbadana.

Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) poinformował, że próbka B podejrzanej o stosowanie dopingu rosyjskiej łyżwiarki figurowej Kamiły Walijewej nie została jeszcze zbadana. Potwierdzono również, że przydział medali w konkurencjach z jej udziałem zostanie na razie wstrzymany.

Od kilku dni 15-letnia Walijewa - "cudowne dziecko" rosyjskiego łyżwiarstwa figurowego - jest jedną z głównych bohaterek igrzysk, choć swój najważniejszy występ (w konkurencji solistek) rozpocznie we wtorek o godz. 14.52 czasu polskiego. Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) dopuścił ją do startu mimo pozytywnego wyniku testu antydopingowego, jaki miała w grudniu. Informacja o tym trafiła do publicznej wiadomości już po zakończeniu olimpijskich zawodów drużynowych, w których ekipa Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego zwyciężyła.

 

ZOBACZ TAKŻE: Pekin 2022: Kamil Stoch wystartuje na kolejnych igrzyskach? Skoczek zabrał głos

 

We wtorek szef Komisji Dyscyplinarnej MKOl Denis Oswald przekazał, że ta organizacja nie otrzymała jeszcze od CAS pisemnego uzasadnienia decyzji o dopuszczeniu do startu Walijewej. Poinformował również, że pobrana od niej próbka B nie została jeszcze zbadana przez laboratorium.

 

Wobec tych faktów MKOl nie razie wstrzymuje przyznanie medali za zawody z udziałem Rosjanki.

 

"Przydzielanie medali w sytuacji, która nie jest do końca wyjaśniona i rozstrzygnięta, byłoby nieuprawnione. Nie chcemy, by medale trafiły do niewłaściwych osób, a taka możliwość w tej chwili istnieje. Byłoby ze szkodą dla innych uczestników rywalizacji" - ocenił Oswald.

 

"Wstrzymanie podziału medali jest w tych okolicznościach jest po prostu uczciwe" - dodał.

 

Zwrócił przy tym uwagę, że zdaniem MKOl 15-latka sama nie zrobiłaby niczego złego, czym zasugerował, że za jej ewentualnym zakazanym wspomaganiem musiały stać osoby trzecie. Z drugiej strony ujawnił, że zawodniczka podczas przesłuchania przez arbitrów CAS wskazała, że omyłkowo zażyła leki stosowane przez chorego na serce dziadka.

 

Działacz MKOl ocenił także, że jej przypadek raczej nie ma związku z instytucjonalnym procederem dopingowym w Rosji, który został ujawniony po igrzyskach w Soczi w 2014 roku.

 

"Nie możemy znaczenia tego jednostkowego przypadku przekładać na całą aferę dopingową w Rosji" - zaznaczył.

 

Mimo całego zamieszania wokół siebie podopieczna znanej z surowości trenerki Eteri Tutberidze w ostatnich dniach kontynuowała przygotowania do występu indywidualnego. Tegoroczna mistrzyni Europy już w Pekinie została pierwszą zawodniczką w historii igrzysk, która udanie wykonała skok z czterema obrotami.

 

W rozmowie z rosyjską telewizją przyznała ze łzami w oczach, że jest szczęśliwa, iż może wystartować indywidualnie, ale jednocześnie czuje się "emocjonalnie zmęczona".

 

"Ostatnie dni były dla mnie bardzo trudne. Nie dało się zostawić emocji z boku. To są łzy szczęścia, ale i smutku równocześnie" - skomentowała.

 

We wtorek solistki, tym reprezentującą Polskę Ekaterinę Kurakovą, czeka program krótki, a w czwartek - dowolny. Jeśli uchodząca za główną faworytkę Walijewa znajdzie się wśród medalistek, MKOl i tym przypadku wstrzyma się z przyznaniem medali.

 

Zamieszanie powstało, gdy MKOl z niewyjaśnionych powodów wstrzymał ceremonię medalową za rywalizację drużynową, w której startujący w Pekinie pod szyldem rodzimego komitetu olimpijskiego Rosjanie wywalczyli złoto, wyprzedzając ekipy USA, Japonii i Kanady. Szybko pojawiły się spekulacje, że chodzi o doping jednego z uczestników zmagań, a wkrótce wyszło na jaw, że podejrzana jest Walijewa. Dopiero po kilku dniach o pozytywnym wyniku testu Rosjanki poinformowała zajmująca się sprawami dopingu podczas igrzysk Międzynarodowa Agencja Badawcza (ITA).

 

Zawodniczkę zawieszono, gdy wyszło na jaw, że przeprowadzona 25 grudnia kontrola wykazała obecność w jej organizmie zabronionej substancji - trimetazydyny. Karę zniosła Rosyjska Agencja Antydopingowa (RUSADA), ale jej decyzję zaskarżyły do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) zarówno MKOl, jak Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) oraz Międzynarodowa Unia Łyżwiarska (ISU).

 

W poniedziałek Trybunał jednak uznał, że Walijewa ma prawo kontynuować starty w igrzyskach w Pekinie. Zaznaczył przy tym, że miał jedynie rozstrzygnąć kwestię zawieszenia nastolatki, a nie wyników sportowych, a przy podjęciu decyzji wzięto pod uwagę fundamentalne zasady uczciwości, proporcjonalności, nieodwracalnej szkody i względnej równowagi interesów.

 

"Późne ogłoszenie wyników testu dopingowego to nie wina Walijewej. Zablokowanie możliwości jej dalszego udziału w igrzyskach bez zbadania wcześniej meritum sprawy, spowodowałoby u niej nieodwracalną szkodę" - podkreślono w komunikacie CAS.

 

Trimetazydyna, którą wykryto w organizmie rosyjskiej łyżwiarki, to substancja stosowana u chorych kardiologicznie, ale też wpływająca na przyspieszenie metabolizmu oraz zwiększająca tolerancję wysiłku fizycznego. Z tego względu od 2014 roku znajduje się na liście środków zabronionych WADA.

 

Rosyjscy sportowcy w kolejnej wielkiej imprezie nie startują pod flagą narodową, a pod szyldem Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiej (RKO) z powodu wykluczenia tego kraju z najważniejszych i największych imprez ze względu na stosowany powszechnie doping.

BS, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie