Kajakarki pracują na pełnych obrotach, w czwartek początek kolejnego zgrupowania
Kadra kajakarek od października ubiegłego roku pracuje na pełnych obrotach. Podopieczne trenera Tomasza Kryka mają już za sobą cztery zgrupowania, a już w czwartek, po zaledwie kilkudniowym pobycie w domach, wracają do Portugalii.
Sukces, jakim były dwa medale (srebrny w dwójce i brązowy w czwórce) wywalczone na igrzyskach olimpijskich w Tokio, niewiele zmienił w pracy kadry kajakarek, która już od czterech miesięcy przygotowuje się do kolejnego sezonu.
ZOBACZ TAKŻE: Kajakarka Karolina Naja nagrodzona w rodzinnych Tychach
Tylko trzy najbardziej doświadczone reprezentantki: Karolina Naja, Anna Puławska i Marta Walczykiewicz dostały nieco więcej wolnego. Naja i Puławska wykorzystały ten czas na zaliczenie czterotygodniowego szkolenia wojskowego, z kolei Walczykiewicz poddała się operacji barku.
Pozostałe zawodniczki pod koniec października udały się na pierwsze zgrupowanie do portugalskiego Milfontes, a następnie do Zakopanego, włoskiego Livingo i znów do Milfontes. Portugalskie ośrodki są zresztą bardzo popularne także wśród innych polskich grup; odwiedzają je kajakarze i kanadyjkarze.
- Pogoda w Portugalii na początku lutego jest już bardzo przyjemna, czasami powyżej 20 stopni. Dziewczyny nawet na wodzie trenowały już "na krótki rękaw" – powiedział Kryk.
Jak dodał, pogoda nie jest jedynym argumentem, dla którego jego grupa chętnie przyjeżdża do Portugalii. To także dobra infrastruktura czy przystępne koszty.
- Nie bez znaczenia jest to, że znam się bardzo dobrze z wszystkimi właścicielami ośrodków. Wiemy, czego możemy się spodziewać, a w dobie Covid-19 i obostrzeń, to też jest niezwykle ważne. A nasi gospodarze znają nas już bardzo dobrze, co dla nich też jest ważne – tłumaczył szkoleniowiec.
ZOBACZ TAKŻE: Tokio 2020: Karolina Naja i Anna Puławska ze srebrnymi medalami w K2!
Tradycyjnie już cała grupa po ostatnim zgrupowaniu przeszła badania w warszawskim Instytucie Sportu.
- Jak na rok poolimpijski, kiedy niektóre zawodniczki dołączyły do nas później, wyniki były bardzo dobre, na poziomie ostatnich lat. Co roku na początku lutego, po pierwszym zgrupowania na wodzie, przeprowadzamy takie badania – tłumaczył.
Kryk przyznał, że najbliższy sezon trudno jednak nazwać rokiem poolimpijskim, skoro już za nieco ponad dwa lata czekają kolejne igrzyska w Paryżu. Natomiast za półtora roku kajakarze w mistrzostwach świata walczyć już będą o przepustki olimpijskie.
- Mamy za sobą pierwszy w historii pięcioletni cykl olimpijski i pierwszy w historii przed sobą trzyletni cykl. Te ostatnie dwa lata ogólnie były trudnym momentem dla nas przede wszystkim pod kątem psychicznym, ale też fizycznym. Choć zmęczenie fizyczne łatwiej usunąć niż psychiczne. Do tego niepewność związana z przesunięciem igrzysk, co sprawiło, że Beata Rosolska nie wystąpiła w Tokio. Dlatego uznaliśmy, że ten rok ma być przejściowy i czasem swego rodzaju resetu. Nic za wszelką cenę, ale na pewno postaramy się dobrze przygotować do największych imprez – zapewnił Kryk.
Najpóźniej do kadry dołączyła Walczykiewicz, która dopiero w styczniu dostała zielone światło od lekarzy na podjęcie treningów z pełnym obciążeniem.
- Marta na ostatnim obozie trenowała już na sto procent Ona nawet chciała więcej, więc musiałem ją hamować. Jedynie na siłowni trochę bardziej asekuracyjnie ćwiczyła – opowiadał szkoleniowiec.
W szerokiej 14-osobowej kadrze jest nowa zawodniczka – 23-letnia Anna Zagórska, która jeszcze nie tak dawno reprezentowała barwy... Szwecji. Rodzice kajakarki wyemigrowali do Skandynawii, gdy miała 10 lat.
- Startowała już w tamtejszej seniorskiej reprezentacji, była na mistrzostwach świata w Segedynie w 2019 roku. Jak mi opowiadała, tam sport jest zupełnie inaczej zorganizowany, nie ma centralnych zgrupowań, a zawodnicy są pozostawieni trochę sami sobie. Nie do końca jej to odpowiadało, a ja złożyłem jej propozycję, by dołączyła do naszej grupy. Ma podwójny paszport, a że po raz ostatni w barwach Szwecji startowała ponad dwa lata temu, nie obowiązuje jej karencja. Musieliśmy trochę nad nią popracować, zmieniliśmy jej technikę i podejście do treningu. Ona chciała przede wszystkim dużo trenować, a my trenujemy przede wszystkim bardziej intensywnie i muszą być wyznaczone granice pracy i odpoczynku – zaznaczył selekcjoner.
W czwartek kadrowiczki wracają do Milfontes, gdzie spędzą 18 dni. Kolejne obozy sztab szkoleniowy zaplanował także w Portugalii - w marcu - w Montebello, a w kwietniu - Sao Domingos.
Przejdź na Polsatsport.pl