NBA: Osłabione "Słońca" nie dały szans Trail Blazers

Koszykówka
NBA: Osłabione "Słońca" nie dały szans Trail Blazers
fot. PAP
Mimo nieobecność dwóch liderów - Devin Bookera i Chrisa Paula - koszykarze Phoenix Suns pokonali Portland Trail Blazers 120:90.

Mimo nieobecność dwóch liderów - Devin Bookera i Chrisa Paula - koszykarze Phoenix Suns pokonali Portland Trail Blazers 120:90 w jednym z ośmiu środowych meczów ligi NBA i odnieśli 50. zwycięstwo w sezonie.

Booker został umieszczony na liście nieobecnych w związku z zasadami wynikającymi z pandemii COVID-19, a Paul leczy kontuzję.

 

Pod nieobecność liderów zdobywanie punktów rozłożyło się na większą liczbę graczy. Rezerwowy Cameron Johnson uzyskał 20, a środkowy Deandre Ayton dodał 18 i miał osiem zbiórek. Łącznie sześciu zawodników mogło się pochwalić dwucyfrową zdobyczą.

 

ZOBACZ TAKŻE: NBA: Coraz gorsza sytuacja Los Angeles Lakers

 

Podobnie było wśród pokonanych, ale dorobek poszczególnych koszykarzy dużo skromniejszy. Liderem był rezerwowy Brandon Williams z 14.

 

Ekipa z Portland, która doznała trzeciej z rzędu porażki, każdy z tych meczów przegrała różnicą co najmniej 30 punktów.

 

Suns zostali pierwszą w sezonie drużyną, która osiągnęła granicę 50 zwycięstw. Wobec ledwie 12 porażek mają obecnie najlepszy bilans w lidze.

 

- Brzmi dobrze. 50 to już znacząca liczba w NBA, ale teraz naszym celem jest 60 - skomentował Johnson.

 

Trail Blazers (25-37) są tuż "pod kreską" na Zachodzie i na ten moment nie zagraliby nawet w pre play off.

 

Obecnie najdłuższą serię wygranych mogą się pochwalić "Szóstki" z Filadelfii, które w środę pokonały New York Knicks 123:108 i było to czwarte z rzędu zwycięstwo trzeciej drużyny Konferencji Wschodniej. Z kolei Knicks doznali szóstej kolejnej porażki i to także jest najdłuższa taka passa.

 

Przed filadelfijską publicznością zadebiutował pozyskany niedawno z Brooklyn Nets James Harden. Słynny brodacz uzyskał 26 punktów (o jeden więcej zdobył dla gospodarzy Joel Embiid), miał też po dziewięć zbiórek i asyst.

 

- Chciałem tylko wyjść na parkiet i odwdzięczyć się kibicom za miłe przyjęcie - przyznał po końcowej syrenie.

 

Lepszy bilans niż Sixers (38-23) na Wschodzie mają Miami Heat (41-22) i Chicago Bulls (39-23), a tuż za nimi są broniący tytułu Milwaukee Bucks (38-25).

 

W środę "Kozły" pokonały we własnej hali Heat 120:119. Mistrzowie popisali się bardzo skutecznym finiszem, gdyż jeszcze sześć minut przed końcem gry przegrywali różnicą 15 punktów.

 

Po trafieniu Bama Adebayo 44,7 s przed ostatnią syreną zawodnicy z Florydy wygrywali 119:115, ale końcówka całkowicie im nie wyszła. Pół minuty później Khris Midlethon trafił "za trzy", a w kolejnej pogubił się Jimmy Butler i po rzucie sędziowskim, wygranym przez Giannisa Antetokounmpo, Jrue Holiday indywidualną akcją pod kosz przechylił szalę na stronę gospodarzy.

 

Grecki gwiazdor miejscowych odnotował 28 punktów oraz 17 zbiórek i najbardziej przyczynił się do udanego początku tygodnia hitowych meczów z udziałem Bucks. W piątek czeka ich wyjazdowa potyczka z "Bykami", a w niedzielę podejmą Phoenix Suns.

 

- Dokonaliśmy już czegoś podobnego całkiem niedawno, bo w bożonarodzeniowym spotkaniu z Celtics. Znamy się na tym - skomentował z uśmiechem Antetokounmpo, a Holiday dodał: "Trzeba się cieszyć i szanować takie wygrane, ale nie ma się nad czym rozwodzić. Za chwilę kolejne trudne wyzwania".

MS, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie