Robert Zieliński: Taki skład wystawi Michniewicz na Szkocję i baraż o mundial w Katarze?

Piłka nożna
Robert Zieliński: Taki skład wystawi Michniewicz na Szkocję i baraż o mundial w Katarze?
fot. PAP
Robert Zieliński: Taki skład wystawi Michniewicz na Szkocję i baraż o mundial w Katarze?

3-5-1-1 lub 3-4-2-1 to ustawienie, na które zapewne zdecyduje się nowy selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz w towarzyskim meczu ze Szkocją i w finałowym meczu barażowym o mundial w Katarze ze Szwecją lub z Czechami. W Glasgow zapewne będzie odpoczywał Robert Lewandowski, który strzelił w weekend dwa gole dla Bayernu, podobnie jak Karol Świderski w MLS dla Charlotte FC (ale odniósł też kontuzję). W ataku Michniewicz ma kłopoty bogactwa. Na kogo postawi?

W poniedziałek w Katowicach i w Chorzowie rozpoczyna się pierwsze zgrupowanie kadry Michniewicza. Rosja została przez FIFA wykluczona z turnieju barażowego, zamiast meczu ze Sborną Biało-Czerwoni w najbliższy czwartek w Glasgow towarzysko zagrają ze Szkocją.

 

We wtorek 29 marca na Stadionie Śląskim w Chorzowie czeka nas mecz, który zdecyduje, czy zagramy w finałach mistrzostw świata 2022 w Katarze, ze zwycięzcą meczu Szwecja – Czechy. To mecz o wielką stawkę, bo za sam awans na mundial PZPN może zarobić kilkanaście milionów dolarów plus wpływy ze sprzedaży gadżetów, reklam, Łącznie to może być nawet 100 milionów złotych do kasy Związku.

 

Na Stadionie Narodowym w Warszawie, gdzie pokonaliśmy Niemców i świętowaliśmy ostatnie awanse do wielkich imprez – Euro 2016 i 2020 oraz mundialu 2018 – nie możemy zagrać, ponieważ został na nim zorganizowany szpital covidowy. Czy śląski Kocioł Czarownic znów będzie szczęśliwy dla Polaków?

 

Jedyna wygrana z Anglią

 

To miejsce magiczne i zazwyczaj szczęśliwie dla reprezentacji Polski. To właśnie tam 6 czerwca 1973 roku jedyny raz w historii wygraliśmy z Anglią (2:0), w obecności około 100 tysięcy widzów, którzy dopingowali tak głośno, że rywale czuli się jak w piekle. To wtedy powstał przydomek Kocioł Czarownic. Niezapomniany mecz z cudownym golem Włodzimierza Lubańskiego i Jan Ciszewski, krzyczący: „Bobby Moore, ta ostatnia instancja, kiks Bobby’ego Moore’a, Lubański, gooool”.

 

Niestety, to był też pechowy mecz dla Lubańskiego, który po faulu Roya McFarlanda doznał ciężkiej kontuzji łąkotki i wypadł z gry na trzy lata, tracąc tak pamiętne i udane dla Polski mistrzostwa świata w RFN w 1974 roku? Czy z nim bylibyśmy mistrzami? To gdybanie. Wtedy też w ataku były kłopoty bogactwa – Lato, Szarmach, Gadocha. Strzelec gola z Anglią na Wembley Jan Domarski nie miał szans, by wskoczyć do składu, podobnie jak królowie strzelców naszej ligi Kazimierz Kmiecik, Zdzisław Kapka, Andrzej Jarosik. Takie to były złote czasy.

 

Szczęśliwy Stadion Śląski

 

Tych awansów na Stadionie Śląskim do finałów mundiali było znacznie więcej. Kadra Antoniego Piechniczka dwa razy z rzędu awansowała na MŚ. Przed Espana 1982 wygraliśmy tam arcyważny mecz z NRD 1:0 po golu Andrzeja Buncola. Przed Mexico 1986 awans do finałów MŚ dał nam zwycięski bezbramkowy remis z Belgią w Kotle Czarownic i kapitalne parady Józefa Młynarczyka.

 

Kolejny awans na mundial, na który czekaliśmy po klątwie Bońka i Piechniczka aż 16 lat, także przypieczętowany został na Stadionie Śląskim. Ekipa Jerzego Engela rozbiła wówczas 3:0 Norwegię (po golach Kryszałowicza, Olisadebe i Marcina Żewłakowa), ale w 2002 roku w Korei Płd niestety nie wyszła z grupy.

 

Teraz znów jeden mecz - na zmodernizowanym Stadionie Śląskim - zadecyduje o tym, czy Polska zagra w finałach MŚ. Jest wiele niewiadomych, bo po ucieczce Paulo Sousy nowy selekcjoner kadry Czesław Michniewicz nie miał dotąd możliwości trenowania z piłkarzami i rozegrania meczu. Latał za to po całej Europie, aby przedstawić zawodnikom swoją koncepcję gry i ustawienie zespołu, porozmawiać z nimi.

 

Prawdopodobny wariant 3-5-1-1

 

Dlatego bardzo ważny będzie dla Polski czwartkowy mecz ze Szkocją, która nie zgodziła się przylecieć do Polski i jesteśmy zmuszeni grać w Glasgow. Zapewne w tym meczu nie zagramy w optymalnym składzie, który wyjdzie na Szwedów lub Czechów, ale na pewno ustawienie, pewne schematy akcji, stałych fragmentów gry, zostaną przećwiczone w Glasgow i podczas kilku treningów.

 

Michniewicz znany jest z tego, że lubuje się w grze trójka obrońców, czy jak kto woli – piątką, z dwoma wahadłowymi. Tak często grała jego Legia, jak również reprezentacja młodzieżowa. Oczywiście będzie też taktykę dostosowywał do rywala, ale należy się spodziewać, że najprawdopodobniej zagramy w obu spotkaniach w ustawieniu 3-5-1-1 (wtedy Milik lub Świderski za plecami Lewandowskiego) lub 3-4-2-1 (wówczas za „Lewym” dwójka ofensywnych pomocników – Zieliński i Szymański).

 

Śladami medalistów z Barcelony

 

Po tym jak reprezentacja olimpijska Janusza Wójcika zdobyła srebrny medal na igrzyskach w Barcelonie w 1992 roku, zostało przez tę ekipę ukute i szeroko rozreklamowane przez Wojciecha Kowalczyka powiedzenie: zmieniamy szyld i jedziemy dalej. Ten szyld w kadrze seniorów zmieniano stopniowo, ale efekt nie był dobry.

 

I za kadencji Andrzeja Strejlaua i Henryka Apostela i drugiej Antoniego Piechniczka , ani nawet, gdy kadrę przejął sam Janusz Wójcik. Kłak, Wałdoch, Koźmiński, Adamczuk, Łapiński, Świerczewski, Brzęczek, Kowalczyk, Juskowiak i inni – byli dobrymi piłkarzami, ale znaczących sukcesów z seniorską reprezentacją nie potrafili osiągnąć.

 

Dziesięciu z byłej młodzieżówki

 

Teraz też, nie w tak dużym stopniu i nie tak spektakularnie, ale po pierwszych powołaniach Michniewicza możemy powiedzieć, że znów trochę „zmieniamy szyld i jedziemy dalej”. A to za sprawą tego, że nowy selekcjoner powołał sporą grupę piłkarzy, którzy grali u niego w młodzieżówce, a u Brzęczka, czy Sousy rzadko dostawali szansę.

 

W tej grupie są liczni piłkarze, którzy będą mieli okazję zadebiutować w seniorskiej kadrze, jak obrońca Legii Mateusz Wieteska, bramkarz FC Kopenhaga Kamil Grabara, skrzydłowy Konyasporu Konrad Michalak, czy pomocnik Empoli Szymon Żurkowski, a także inni byli gracze młodzieżówki, którzy już grali w seniorskiej kadrze - Krystian Bielik, Sebastian Szymański, Bartłomiej Drągowski, Przemysław Płacheta, Adam Buksa, Karol Świderski.

 

Aż dziesięciu piłkarzy, których Michniewicz powołał trzy lata temu na finały młodzieżowych mistrzostw Europy, jest w obecnej kadrze. To świadczyłoby dobrze o ciągłości szkolenia w polskiej piłce. Zobaczymy jakie piętno odcisną ci zawodnicy na grze dorosłej kadry.

 

Zmiana szyldu w wersji light

 

Na pewno będzie to zmiana szyldu w wersji light, nie próba rewolucji jak za czasów Wójcika i Kowalczyka. Nie ulega bowiem wątpliwości, że nadal liderami kadry i na boisku i w szatni będą zawodnicy, którzy decydują od lat o jej obliczu, z Robertem Lewandowskim na czele, ale też Wojciech Szczęsny, Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak, Arkadiusz Milik, Piotr Zieliński, a wraca nawet do drużyny narodowej odstawiony przez Sousę Kamil Grosicki.

 

To już niemal piłkarscy weterani i zastrzyk świeżej krwi na pewno kadrze się przyda. Pierwsza kadra Michniewicza to trochę takie pospolite ruszenie, niemal każdy, kto choć trochę pokazał się w ostatnich latach – dostał powołanie. Z tych 33 powołanych zawodników można zestawić trzy składy, a na Szwecję, czy Czechy potrzebna będzie jeden, ale dobry. Jedenastu zawodników, którzy mają nam zapewnić awans na mundial, plus kilku rezerwowych.

 

Szczęsny numerem 1

 

Przeanalizujmy więc jaki skład Michniewicz może wystawić na mecz ze Szkocją, a jaki na finał baraży. Selekcjoner na starcie ogłosił, że pierwszym bramkarzem będzie u niego Wojciech Szczęsny i jego pozycja jest niepodważalna po zakończeniu reprezentacyjnej kariery przez Łukasza Fabiańskiego.

 

Bramkarze to nasza specjalność narodowa – Skorupski, Drągowski, Grabara to wysokiej klasy fachowcy, ale na swoją szansę muszą poczekać do momentu zmierzchu w kadrze Szczęsnego.

 

W meczu ze Szkocją zapewne bramkarz Juventusu Turyn też wyjdzie w podstawowej jedenastce, aby zgrać się przed spotkaniem barażowym z obrońcami. Być może w drugiej połowie Michniewicz zdecyduje się, by dać szansę Drągowskiemu czy Skorupskiemu.

 

Zakładając, że będziemy grali trójką środkowych obrońców, to pewne jest, że będzie wśród nich miejsce dla Kamila Glika i Jana Bednarka. Pod warunkiem oczywiście, że Glik będzie zdrowy, bo stracił dwa zęby w niedawnym meczu włoskiego Benevento i musiał poddać się drobnemu zabiegowi. Ze Szkocją pewnie selekcjoner mu odpuści, ale 29 marca w Chorzowie nie wyobrażamy sobie naszej defensywy bez charyzmatycznego twardziela – Kamila Glika.

 

Kto obok Glika i Bednarka?

 

Kto obok tej dwójki? W kadrze jest tylko jeden lewonożny zawodnik, który może grać jako pólewy środkowy obrońca, to odkurzony po latach Marcin Kamiński, występujący w drugiej Bundeslidze w Schalke. Jest prawdopodobne, ze zostanie sprawdzony w wyjściowym składzie ze Szkocją i od tego jak zagra, zależy, czy wyjdzie na mecz barażowy.

 

Jeśli nie Kamiński, to wtedy w tej trójce zapewne z lewej strony będzie ustawiony Bednarek, w środku Glik, a do roli półprawego środkowego obrońcy kandyduje kilku zawodników – Wieteska, Salamon, Helik, a także Kędziora i Bereszyński, którzy mogą również grać jako wahadłowi z prawe strony, czy na obu bokach obrony, gdybyśmy jednak grali w jakimś momencie czwórką obrońców.

 

Szansa Wieteski

 

Wydaje się, że największe szanse doskoczenia do Glika i Bednarka ma Wieteska, ceniony przez Michniewicza i w młodzieżówce i w Legii. Jego atutem jest znakomita gra głową, zarówno w defensywie, jak i pod bramką rywala, jest szalenie groźny przy stałych fragmentach gry.

Być może jednak Michniewicz w meczu o tak wielką stawkę, jak baraż o mundial, zdecyduje się na wariant bezpieczny i wtedy Glika i Bednarka będzie wspomagał któryś z doświadczonych zawodników – Kędziora (minusem jest fakt, że dopiero wchodzi do gry w tym roku w Lechu po zawieszeniu jego kontraktu z Dynamem Kijów) lub Bereszyński.

 

Pewniak Matty Cash

 

Na prawym wahadle niepodważalna wydaje się być na dziś pozycja naszego niedawno pozyskanego rodaka - Matty’ego Casha, który notuje w tym sezonie świetne występy w Premier League w barwach Aston Villi. Jego zmiennikami mogą być właśnie Kędziora i Bereszyński.

 

Reca ma konkurentów

 

Na lewym wahadle Michniewicz ma spory wybór, ale i spory ból głowy, na kogo ostatecznie postawić. Największe szanse ma chyba Arkadiusz Reca, który zagrał kilka bardzo dobrych meczów w Serie A w zespole Spezii. To odkrycie Jerzego Brzęczka, zawodnik, który zrobił duże postępy, jego atutem jest dynamika, szybkość i niezłe ostatnie podanie ze skrzydła.

 

Z Recą będą rywalizować doświadczony, ale często bezbarwny w kadrze Maciej Rybus, który przeżywa rozterki związane z wojną w Lokomotiwie Moskwa, a także Tymoteusz Puchacz, na którego ciągle stawiał Paulo Sousa, mimo że w Niemczech były gracz Lecha siedział na ławce rezerwowych, a w kadrze fatalnie bronił, zwłaszcza w meczu z Węgrami na Narodowym.

 

Po transferze do Trabzonsporu Puchacz odżył, zespół zmierza po mistrzostwo Turcji, ale postawienie na tego szybkiego, ale nieobliczalnego i słabego w defensywie zawodnika w arcyważnym meczu o mundial, gdzie jedno spotkanie decyduje o awansie, byłoby chyba zbytnią brawurą i ryzykiem. Zwłaszcza, że Puchacz nie grał w dwóch ostatnich meczach Trabzonsporu, ponieważ został zawieszony za kłótnię z rywalem w drodze do szatni.

 

Sensacyjne powołanie od Michniewicza dostał też Patryk Kun z Rakowa Częstochowa, właśnie pod kątem ewentualnej gry na lewym wahadle. To jednak raczej powołanie przyszłościowe, Michniewicz chce zapewne, aby kilku perspektywicznych zawodników poznało atmosferę kadry, uczyło się od bardziej doświadczonych kolegów. Musi się też zabezpieczać dublerami na wypadek kontuzji, czy pozytywnych wyników testów na covid.

 

Krychowiak i Moder w środku pomocy

 

Wydaje się, że prawie na pewno w meczu barażowym dwójkę defensywnych pomocników będą tworzyć doświadczony Grzegorz Krychowiak i mający coraz większe ogranie na boiskach Premier League Jakub Moder. Co prawda Krychowiak wypadł z rytmu meczowego, ale niedawno udało mu się wyswobodzić, przynajmniej do czerwca, z rosyjskiego Krasnodaru i rozpoczyna grę w AEK Ateny. Zapewne wyjdzie w podstawowej jedenastce ze Szkocją, aby złapać ogranie.

 

Selekcjoner ma jednak na pozycji defensywnego pomocnika pole manewru, bo do formy po ciężkich kontuzjach wracają Krystian Bielik i Jacek Góralski. Ten pierwszy był pewniakiem u Michniewicza w młodzieżówce, jest wielkim talentem polskiej piłki, wydawało się, że zrobi wielką karierę w Anglii, ale niestety dwukrotne zerwanie więzadeł sprawiło, że kariera Bielika ostro wyhamowała.

 

Zaczął już grać w Championship w Derby County, ale nie może być jeszcze w optymalnej formie. Raczej będzie opcją do wejścia na boisko w trakcie gry, ewentualnie wskoczenia do składu, gdyby ktoś miał kłopoty zdrowotne. Góralski – występujący obecnie w Kajracie Ałmaty w Kazachstanie - to z kolei niesamowity walczak, twardziel, który zostawia serce na boisku, ale w rozegraniu, kreacji, trochę ustępuje Krychowiakowi, Moderowi i Bielikowi.

 

Ból głowy w ofensywie

 

Wariantów w ofensywie ma Michniewicz sporo i zwłaszcza jeśli chodzi o napastników są to nawet kłopoty bogactwa. Najtrudniejszą sztuką będzie dokonanie właściwego, optymalnego wyboru na mecz barażowy. I ustawienia z przodu i doboru zawodników do niego.

 

Michniewicz może wybierać z trzech wariantów w ofensywie (przy grze trójką obrońców z wahadłowymi), a w przypadku rozważenia gry czterema obrońcami, dochodzą dwa kolejne rozwiązania, a więc w sumie jest ich aż pięć.

 

Wydaje się najbardziej prawdopodobne, że w barażu o mundial zdecyduje się na grę w ustawieniu 3-5-1-1 z jednym ofensywnym środkowym pomocnikiem przed dwójką Krychowiak – Moder i będzie to Piotr Zieliński, z podwieszonym, lekko cofniętym napastnikiem (Arkadiusz Milik lub Karol Świderski, jeśli będzie zdrowy, ale może to też być Adam Buksa, jak choćby w meczu z Albanią za Sousy) i oczywiście z Robertem Lewandowski na pozycji środkowego napastnika. Ten wariant może też ewoluować w kierunku ustawienia 3-5-2, gdy będziemy zmuszeni – oby nie - do bardziej desperackich ataków.

 

Zieliński i Szymański razem?

 

Drugi wariant, 3-4-2-1, zakłada, że wówczas przed Krychowiakiem i Moderem zagramy dwójką ofensywnych środkowych pomocników, którzy mogą też schodzić na boki, czyli z Zielińskim i Sebastianem Szymańskim razem na boisku. Daje to większe możliwości gry kombinacyjnej, technicznej, ale ma też swoje minusy.

 

I to aż trzy minusy. Zieliński i Szymański to zawodnicy o bardzo zbliżonych walorach, trochę takie klony – z dobrą techniką, rozegraniem, strzałem z dystansu. Dwa – obaj, zwłaszcza Szymański, trochę gorzej radzą sobie w destrukcji, choć Zieliński w ostatnich dwóch sezonach i w kadrze i w Napoli pokazał, że może być bardzo pożyteczny w odbiorze.

 

Trzeci minus takiego rozwiązania, to fakt, że gdy wyjdą na boisko Zieliński z Szymańskim, nie będziemy mieli wówczas drugiego napastnika do pomocy Lewandowskiemu, zabraknie miejsca czy to dla Milika, czy Świderskiego, czy Buksy.

 

Zieliński potrzebował odpoczynku

 

Zieliński, który miał bardzo udany poprzedni sezon w Serie A i rundę jesienną 2021, stał się prawdziwą gwiazdą Napoli, jest w ostatnich tygodniach w trochę słabszej dyspozycji, tak dzieje się od udanego pierwszego meczu z Barceloną w Lidze Europy, w którym Polak strzelił efektownego gola na Camp Nou. W kolejnych meczach już brakowało mu świeżości, szybkości, można było odnieść wrażenie, że jest podmęczony, a jego kolana przeforsowane.

 

Zauważył to trener Luciano Spalletti i w dwóch ostatnich meczach ligowych Zieliński po raz pierwszy od dawna usiadł na ławce rezerwowych i wchodził na końcówki meczów. Być może będzie to zbawienne dla zawodnika i reprezentacji Polski, bo przyjedzie na kadrę zdrowy, wypoczęty, świeży, głodny gry.

 

Rosyjskie rozterki Szymańskiego

 

Szymański, mimo świetnych recenzji za grę w Dynamie Moskwa, był pomijany przy powołaniach przez poprzedniego selekcjonera, co było jednym z największych dziwactw i błędów Paulo Sousy.

 

Były rozgrywający Legii wrócił oczywiście do kadry, natomiast ostatnie tygodnie nie są dla niego łatwe pod względem psychicznym. Po napaści Rosji na Ukrainę na razie nie opuścił Dynama i gra w lidze rosyjskiej jest dla niego na pewno obciążeniem. Pojawiły się jednak informacje, że wkrótce może mieć możliwość zmiany ligi.

 

Powrót Turbogrosika

 

Do kadry po przerwie wrócił jej dobry duch - Kamil Grosicki, który miał wcześniej kłopoty w klubie i był pomijany przez Paulo Sousę. Jego doświadczenie i szybkość, zgranie z Lewandowskim i kolegami, mogą się w barażu przydać. Wydaje się jednak, że powołania Grosickiego i innych bocznych pomocników, skrzydłowych, są bardziej awaryjnym rozwiązaniem, na wypadek, gdyby Michniewicz uznał, że jednak pod określonego rywala (a jeszcze nie wiadomo, czy to będzie Szwecja czy Czechy) trzeba jednak w pewnym momencie zagrać w ustawieniu 4-5-1 lub 4-4-2. Stąd powołanie aż dla 33 zawodników.

 

W tej sytuacji na bokach pomocy mogą być potrzebni szybcy zawodnicy, tacy jak Turbogrosik, ale też młodsi od niego Przemysław Płacheta (rozczarowuje jednak i w Norwich i w kadrze) i Konrad Michalak, który może być czarnym koniem. Po transferze do Turcji rozegrał on kilka bardzo dobrych meczów w drużynie wicelidera tamtejszej ligi – Konyasporu, choć ostatnio wchodzi głównie z ławki rezerwowych. Michalak ma znakomite przyspieszenie, Michniewicz zna go z młodzieżówki i to może być jego joker w końcówkach meczów.

 

Upadki i wzloty Frankowskiego

 

Osobny rozdział to Przemysław Frankowski, który po transferze z Chicago Fire miał prawdziwe wejście smoka w Lens, strzelając gole i asystując w lidze francuskiej. Ostatnio jednak stracił miejsce w składzie i jego forma jest zagadką. To uniwersalny zawodnik, który może grać na wielu pozycjach, co jest jego zaletą i wadą jednocześnie.

 

Najlepsze jest dla niego ustawienie 4-5-1, bo może grać wtedy i na prawej i na lewej pomocy. Przy ustawieniu z trójką obrońców, które preferują Sousa i Michniewicz, na prawego wahadłowego jest trochę za słaby w destrukcji. Dlatego Sousa szukał dla niego miejsca w roli ofensywnego pomocnika, wspomagającego Lewandowskiego i miał wtedy Frankowski przebłyski. W pierwszym składzie na baraż nie wyjdzie, ale może być cennym zmiennikiem ze swoją szybkością i dynamiką, strzałem zza pola karnego.

 

Lewy odpocznie ze Szkocją?

 

Robert Lewandowski w ostatnich tygodniach miał trochę problemów zdrowotnych i opuścił nawet treningi Bayernu, ale w meczach strzela jak na zawołanie i w Lidze Mistrzów (hat-trick w RB Salzburg) i w Bundeslidze (dwa gole w ostatnim meczu z Unionem Berlin). Michniewicz zasygnalizował, że rozważa, żeby „Lewy” nie wystąpił w towarzyskim meczu z twardo grającymi Szkotami, aby nie ryzykować kontuzji i oszczędzić siły naszego gwiazdora na mecz o mundial. Ostateczna decyzja ma zapaść na zgrupowaniu po rozmowie selekcjonera z kapitanem kadry.

 

Jeśli Lewandowski nie zagra ze Szkocją, wówczas jego miejsce na pozycji nr 9 zajmie albo Krzysztof Piątek, albo Adam Buksa. Piątek po wypożyczeniu z Herthy Berlin do Fiorentiny znów zaczął seryjnie strzelać gole w Serie A i jego akcje wzrosły, choć ostatni mecz z Interem Mediolan akurat mu nie wyszedł, zebrał słabe noty.

 

Piątek jest typowym środkowym napastnikiem i w spotkaniu barażowym nie ma prawie żadnych szans na grę w podstawowym składzie, będzie dublerem Lewandowskiego, ewentualnie może się pojawić na boisku w drugiej połowie obok niego, gdybyśmy potrzebowali grać dwójką typowych napastników.

 

Milik jak za dawnych lat?

 

Dużo goli strzela również w ostatnich miesiącach w Marsylii Arkadiusz Milik, choć nawet to nie sprawia, że trener Olympique stawia na niego w każdym meczu, mówi się nawet o konflikcie Polaka z Jorge Sampaolim. Najlepsze w ostatnich latach mecze Polska grała (choć już dosyć dawno temu), gdy Milik grał za Lewandowskim i nie jest wykluczone, że na takie ustawienie zdecyduje się też Michniewicz w barażu.

Jednak tych wariantów, rozwiązań personalnych, ma sporo, bo też rzeczywiście w ataku mamy kłopoty bogactwa. Dzieje się tak dzięki coraz lepszej grze Adama Buksy i Karola Świderskiego, którzy robią stałe postępy. Dla obu trampoliną stała się amerykańska MLS, w której Buksa strzelił kilkanaście goli w poprzednim sezonie, a niedawno zdobył dwie bramki dla New England Revolution w spotkaniu Ligi Mistrzów strefy Concacaf.

 

Buksa – mistrz gry głową

 

Buksa kapitalnie gra głową, być może nawet obecnie najlepiej na świecie, co potwierdził już w kadrze kilkoma golami za kadencji Sousy. Na mecze ze Szkocją i baraż specjalnie przyleciał wcześniej z USA, by być od początku zgrupowania do dyspozycji selekcjonera. Trener Bruce Arena zwolnił go z sobotniego meczu z Charlotte FC Karola Świderskiego.

 

Buksa, który bardzo dużo biega, wręcz haruje na boisku, ma tę zaletę, że może grać zarówno jako typowa dziewiątka, jak też być podwieszonym pod Lewandowskiego, podobnie jak przez lata Milik. Ze Szkocją może więc wyjść w tej pierwszej roli, a na baraż w drugiej, albo być bardzo groźnym, wartościowym zmiennikiem.

 

Pod nieobecność Buksy w meczu Charlotte – New England oglądaliśmy show w wykonaniu Świderskiego. Polak strzelił lewą nogą dwa kapitalne gole i miał kluczowe podanie przy trzeciej bramce dla gospodarzy, znakomicie rozgrywał. Z każdą rundą robi duże postępy i to już jest piłkarz przez duże P. Chyba jedyny zawodnik, którego tak naprawdę wylansował w kadrze Sousa.

 

Świderski walczy z kontuzją

 

Problemem jest jednak fakt, że Świderski zszedł w ostatnich minutach sobotniego meczu z urazem, trzymając się za tylną część uda. Ma naciągnięty mięsień dwugłowy i jego gra w barażach, a nawet przyjazd na zgrupowanie, stanęły pod znakiem zapytania. W niedzielę trwały konsultacje między lekarzami Charlotte i reprezentacji Polski.

 

Normalnie w takich przypadkach, jeśli kontuzja nie jest bardzo poważna, zawodnik przyjeżdża na zgrupowanie, przechodzi badania i wtedy jest podejmowana decyzja, czy może grać i trenować. W wypadku Świderskiego dodatkowym problemem jest odległość ze Stanów Zjednoczonych do Europy i gdyby jego występ był bardzo wątpliwy, chyba nie ma sensu ciągnąć go przez Ocean, zwłaszcza, że jest spory wybór wśród napastników.

 

Jeśli Świderski będzie zdrowy, to raczej nie jest rozważany jako typowy środkowy napastnik, ale ten cofnięty, ustawiony za Lewandowskim, który może dublować jego pozycję, czy groźnie uderzyć lewą nogą zza pola karnego. Na Szkocję Świderski i tak nie był rozpatrywany, bo ze względu na mecz Charlotte nie zdążyłby na początek zgrupowania. Jeśli przyleci, może zagrać w barażu, choć w obliczu urazu raczej jako zmiennik. W tej sytuacji rosną szansę na grę w podstawowym składzie w tym decydującym meczu Milika lub Buksy.

 

W takich składach zagramy?

 

Prawdopodobny skład Polski na mecz ze Szkocją: Szczęsny – Bednarek, Glik, Kamiński (Wieteska) – Cash, Reca (Rybus) – Krychowiak, Moder (Bielik), Szymański (Zieliński) – Milik – Piątek (Buksa).

 

Prawdopodobny skład Polski na baraż ze Szwecją lub Czechami: Szczęsny – Wieteska (Salamon), Bednarek, Kamiński (Bereszyński) – Cash, Reca – Krychowiak, Moder, Zieliński – Milik (Buksa, Świderski) – Lewandowski. Ewentualnie wariant z dwójką ofensywnych rozgrywających, czyli wtedy z Szymańskim zamiast Milika.

 

Czesław Michniewicz słynnie z dokładnych analiz przeciwnika, uchodzi za dobrego stratega, potrafi dobrać taktykę pod konkretny mecz, konkretnego rywala. Miejmy nadzieję, że na spotkanie o mundial ze Szwecją lub Czechami, znów trafi w dziesiątkę – i z ustawieniem i z taktyką i składem.

Robert Zieliński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Gruzja - Grecja. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie