Bobo Kaczmarek: Reprezentacja musi zagrać w Katarze, tu już nie ma czego spartolić

Piłka nożna
Bobo Kaczmarek: Reprezentacja musi zagrać w Katarze, tu już nie ma czego spartolić
fot. Cyfrasport
Bobo Kaczmarek: Reprezentacja musi zagrać w Katarze, tu już nie ma czego spartolić

Rozmowa z Bogusławem „Bobo” Kaczmarkiem, byłym trenerem wielu klubów ligowych, byłym asystentem Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski

Cezary Kowalski: Pana faworytem na selekcjonera był Adam Nawałka. Wierzy pan, że Czesław Michniewicz też da radę awansować na mundial?

Zobacz także: Cezary Kowalski: Istnieją realne przesłanki, że wygramy baraż i pojedziemy na mundial

 

Bogusław Kaczmarek: Tu już nie ma czego popsuć, wszystko co się dało spieprzył poprzednik Michniewicza. Sousa stworzył sobie aureolę niemylnego trenera, mającego patent na mądrość, a kim się okazał to widzieliśmy. Obecny selekcjoner jest w czepku urodzony. Musimy awansować na mundial.

 

Bo?

 

Wymień pan czterech najlepszych zawodników naszych i ich. Mówię o obu potencjalnych rywalach w barażu czyli Czechach i Szwedach. Przecież tamci nie mogą się z nami równać.

 

Ale to samo mogliśmy powiedzieć przed meczem podczas Euro ze Szwedami i dostaliśmy lanie…

 

Było 2:0 dla nich i momentalnie zrobiło się 2:2. Wygrali z nami, ale fartem. Gdyby nie chaos w organizacji gry reprezentacji Polski, spokojnie dalibyśmy radę. Sousa nie miał jednak rozeznania w potencjale polskich piłkarzy. A wystarczyło nie przeszkadzać. Ta drużyna, biorąc pod uwagę jej doświadczenie w układzie międzynarodowym, jest w stanie wiele wziąć na siebie. Ani Czechów ani Szwedów nie można się bać. Przypomnę, że Szwedów w eliminacjach ośmieszyli Gruzini.

 

Powinien Lewandowski zagrać w towarzyskim meczu ze Szkocją?

 

Ciekawy jestem czy tym razem Lewy sam podjął decyzję, czy razem z trenerem. Jak wiadomo Robert wiele może w kadrze, o czym świadczy ta „sztuka”, którą wywinął jeszcze za czasów Sousy, nie wychodząc na ważny mecz eliminacyjny z Węgrami.

 

To była jednak inna sytuacja. Teraz mamy mecz towarzyski.

 

Wszystko się zgadza tylko wtedy z meczu o punkty zrobił się towarzyski.

 

Teoretycznie wszystko o Lewandowskim wiemy, ale ważne są przecież automatyzmy w grze, bycie w rytmie meczowym…

 

Dla nowego selekcjonera mecz ze Szkocji jest premierowy. Na pewno chce go wygrać i chyba korci go jednak, aby wystawić najmocniejszy skład i dać sobie na to szansę. Z drugiej strony może to być jakiś kamuflaż, chęć zobaczenia w grze i preferowanym ustawieniu większej liczby zawodników. Już zapowiedziano, że będzie sześć zmian. Szwedzi mają tę przewagę, że ich trener Janne Andersson prowadzi zespół w kilkudziesięciu meczach od 2016 roku. W ciągu tej swojej działalności wypróbował wszystkie warianty, w których musiał klecić drużynę po wyrwanych zawodnikach z powodu kontuzji, chorób czy kartek. W naszym przypadku nowy trener nie ma takiego doświadczenia. Jak jest jeden mecz żeby coś zyskać, to należy maksymalnie go wykorzystać. Moim zdaniem Lewy powinien grać. Przynajmniej 45 minut.

 

I ryzykować kontuzję tak jak swego czasu było z Andorą przed meczem z Anglią?

 

To był pech wyjątkowy. W ogóle nie wiem jak można było się dać sfaulować takim prawdziwkom, którzy kopali z dużego palca, albo z haluksa (śmiech). Ale mówiąc poważnie, zawodowy piłkarz nie może bać się kontuzji.

 

Abstrahując od kontekstu politycznego, dobrze, że nie musimy grać barażowego półfinału na wyjeździe?

 

Kiedy myślę o rosyjskiej piłce nożnej to przychodzi mi na myśl Czerczesow i aż mnie trzęsie. Gdybym dorwał gnoja, który tu pracował uśmiechał się do nas, poklepywał po plecach, a teraz poparł Putina, to bym mu gębę obił, chociaż mam już 72 lata. I on chciał być trenerem reprezentacji Polski?! Swołocz! Wracając do pytania, wygraliśmy los na loterii. Nie oszukujmy się.

 

Co będzie kluczowe dla osiągnięcia celu?

 

Ustawienie tej trójki w defensywie przede wszystkim. Glik oprócz tego, że głośno o nim ostatnio było, bo stracił dwa zęby to ma swoje lata i gra w drugiej lidze włoskiej.

 

W szóstym obecnie Benevento…

 

Dolicz pan dwadzieścia drużyn z Serie A i wyjdzie na to, że gra w dwudziestym szóstym zespole ze Włoszech. Czyli szału nie ma.

 

Michniewicz szuka lewonożnego środkowego obrońcy. Dlatego wziął Kamińskiego z Schalke. Nadaje się?

 

A skąd?! To jest koń na biegunach. Zwrotny jak okręt Batory wychodzący z portu.

 

To kto powinien grać u boku Glika bliżej lewej strony?

 

Bednarek. Mimo że jest prawonożny. Nie ma wyboru.

 

A bliżej prawej?

 

Na pewno nie Helik, na pewno nie Bereszyński.

 

Wieteska?

 

Daj pan spokój.

 

Salamon z Lecha jest…

 

O właśnie. Jego bym go wystawił z braku laku. Chociaż jak popatrzyłem na bramkę jaką dostał Lech w meczu z Lechią i reakcję Salamona, a właściwie jej brak, to się za głowę złapałem. Uważam jednak, że Salamon dobrze może się wpisać w to wszystko. Jeśli już upieramy się przy ustawieniu z trójką obrońców. Ja się jednak pytam dlaczego nie zagrać czwórką?

 

Podobno zawodnicy przekonywali selekcjonera, że w ustawieniu proponowanym jeszcze przez Sousę dobrze się czują…

 

Nie przywiązywałby wagi do zachcianek piłkarzy. Przecież śmiało można zagrać Glikiem i Bednarkiem na środku, Recą z lewej, Cashem z prawej. I dać do przodu trzech pomocników i trzech napastników, którzy w zależności od potrzeb modyfikowaliby ustawienie z wyjściowego 4-3-3. Na 4-2-3-1 choćby.

 

Linia pomocy?

 

Na pewno jest problem z Krychowiakiem, który zagrał ledwie jeden mecz od grudnia. Tym drugim będzie stracie ze Szkotami. Trochę mało. Ja bym się nie bał wystawić w roli defensywnego pomocnika Bielika. Tym bardziej, że nawet jak Krychowiak grał systematycznie czy w Lokomotiwie czy w Krasnodarze to poruszał się już z reguły na innej pozycji w pomocy. Grał wyżej. Przesuwanie go do tyłu jest niebezpieczeństwem, bo stracił pewne nawyki. Jednak w ustawieniu z czwórką obrońców mógłby wychodzić wyżej i nie robić takich głupot jakie coraz częściej zdarzają mu się w obronie.

 

Kto do Bielika lub Krychowiaka?

 

Moder i Szymański. Dają idealny balans. Szymańskiego spalił Sousa, bo go jak jakiś amator widział w roli wahadłowego. Musimy tak przenieść akcenty, aby Lewandowski nie błąkał się tak po boisku jak u Sousy czy Brzęczka. Ma robić to co w Monachium. Jasne, że to trudno dokładnie odwzorować, ale kiedyś Nawałce się udawało. Lewy miał serwis. Piszczek, Błaszczykowski, Lewy. Jak nikt nie przeszkadzał to zawsze swoje zagrali. Chodzi o to, aby w pewnych miejscach na boisku były działania grupowe, z których nasz as skorzysta. Sam system do niczego nie prowadzi, ważne, aby mieć do niego odpowiednich ludzi. Bo piłka nożna to jest najpiękniejsza gra zespołowa na świecie.

 

Najbliżej Lewandowskiego powinien poruszać się Milik?

 

Tak, jest w świetnej formie i ma już ze dwadzieścia meczów w duecie z Robertem rozgranych. Z lewej strony może go wspierać Zieliński, którego formalnie nie przypisywałbym do żadnej pozycji.

 

Gramy na Stadionie Śląskim. Słynny „Kocioł czarownic”. Pan też ma dobre wspomnienia. Z Beenhakkerem wygrywaliście tam z Belgią czy Portugalią…

 

Dawne czasy. Teraz obiekt pięknie wygląda, ma tylko jeden feler. To jest stadion lekkoatletyczny, a nie piłkarski. Ogromna bieżnia, trybuny bardzo daleko od boiska. Ale nie narzekajmy. Trzeba to wygrać i jechać do Kataru.

Cezary Kowalski/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie