Iwanow z Madrytu: Angielski alert

Piłka nożna
Iwanow z Madrytu: Angielski alert
Fot. PAP
W Londynie Real wygrał z Chelsea 3:1

W stolicy Hiszpanii o czasach pandemii pomału się zapomina. Co prawda ciągle w pomieszczeniach zamkniętych należy chodzić w maseczkach, a część osób przemieszcza się w nich również na zewnątrz, ale liczba turystów zwiedzających miasto jest olbrzymia. Na głównych placach czy wąskich uliczkach trudno znaleźć miejsce na posiłek czy kawę.

Tym bardziej, że Madryt jest w trakcie inwazji angielskich kibiców. I widząc siły policyjne pilnujące porządku, to piękne miasto bardziej obawia się ich niż np. piłkarzy Chelsea, którzy wieczorem zagrają na Santiago Bernebabeu rewanżowe spotkanie ćwierćfinału Champions League z Realem.

 

Dwa następujące po sobie mecze Ligi Mistrzów w jednym mieście to rzadkość. Tym większa, że oba zespoły, które tu przybywają pochodzą także z jednego miejsca. W sumie 4000 brytyjskich kibiców ma się pojawić w Madrycie i część z nich już widać, słychać i … czuć. Chóralne śpiewy nijak nie pasują do klimatu Plaza Mayor czy De Oriente. Wiadomo, że w takiej grupie znajdą się także chuligani. Dlatego siły porządkowe, także te incognito, są tutaj tak duże.

 

ZOBACZ TAKŻE: Kamil Bortniczuk: Do teatrów wszyscy dopłacamy, dlaczego sport mamy traktować inaczej

 

Zresztą Madryt jest przyzwyczajony do takiego najazdu: w 2019 roku Wanda Metropolitano gościła przecież finał z udziałem Tottenhamu i Liverpoolu, a tym kibicują nie tylko grzeczni chłopcy… Wpływy dla restauratorów szykują się jednak niezłe, a policja ma zadbać o to, by nie poszły one na likwidację zniszczeń i usterek, które mogą po sobie zostawić fani „The Blues” i Manchesteru City. Co prawda umieszczeni zostali oni w hotelach położonych daleko od siebie, ale wiadomo, że w centrum mogą na siebie wpaść.

 

A propos pieniędzy: bilety na dzisiejszy mecz na Bernabeu osiągają zawrotne ceny. Jeden z polskich biznesmenów, którego spotkaliśmy w samolocie za wejściówkę VIP zapłacił 1100 euro, a dołączą do niego developerzy, budujący w Portugalii, którzy tak jak pan Jacek zamierzają zobaczyć także rywalizację Atletico z „The Citizens”.

 

Po raz pierwszy od dwóch lat premie za Ligę Mistrzów ujrzą za to piłkarze. Real ze względu na pandemię nie płacił „extrasów” przez blisko dwa lata. Do tego piłkarze zgodzili się na obniżenie wysokości pensji o 20 procent. Teraz mają już zainkasować część dochodu. Oczywiście w przypadku awansu, który niby jest na wyciągnięcie ręki, ale trzeba to jeszcze dziś przypieczętować.

 

Skład Carlo Ancelottiego będzie niemal identyczny jak ten ze Stamford Bridge. Jedynie pauzującego za kartki Edera Militao zastąpi Nacho, ale on już wypełnił swoje zadanie, kiedy grał w miejsce nieobecnego w rewanżu z Paris SG Ferlanda Mendy’ego. Piłkarze „Blancos” nawołują swoich kibiców by ci stworzyli dziś znów na trybunach taką atmosferę jak wtedy, kiedy pchnęli zespół do odrobienia strat z PSG, które w pewnym momencie wydawały się nie do odwrócenia.

 

„Magiczne noce” z Champions League to coś, czego w pandemii i podczas remontu stadionu giganta nie dało się tu przeżywać. Ubiegłoroczny rewanż z Chelsea w półfinale miał przecież miejsce w ośrodku treningowym w Valdebebas. Dziś dopuszczono do sprzedaży o ponad tysiąc miejsc więcej niż w marcu, kiedy gościli tu paryżanie. Końca renowacji Bernabeu jeszcze nie widać. I nie wydaje się, by grudniowy termin jej finalizacji został dotrzymany. Tu ciągle słuchać stukot narzędzi, mnóstwo robotników w kaskach porusza się po obiekcie, a przecież w dniach meczów muszą swe obowiązki przerywać. To wszystko wydłuża proces dopieszczenia i unowocześniania obiektu, który ciągle – w niektórych miejscach – pamięta pewnie jeszcze czasy … Alfredo Di Stefano.  

 

Transmisja meczu Real Madryt - Chelsea od godziny 20.15 w Polsacie Sport Premium 2 i Polsat Box Go.

 

 

Bożydar Iwanow/Polsat Sport, korespondencja z Madrytu
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie