Formuła 1: Na Imoli pierwszy sprint na nowych zasadach

Moto
Formuła 1: Na Imoli pierwszy sprint na nowych zasadach
fot. PAP
Formuła 1: Na Imoli pierwszy sprint na nowych zasadach

Zaplanowany na niedzielę wyścig Formuły 1 o Grand Prix Emilii-Romanii na torze Imola, czwartą rundę mistrzostw świata, poprzedzi sobotnia rywalizacja w sprincie na nowych zasadach. W poprzednim sezonie do zdobycia były trzy punkty, teraz - osiem.

Podobnie jak w ubiegłym roku, w sprincie kierowcy będą mieli do przejechania 100 km i ustawią się na starcie w niedzielę w kolejności, w jakiej zakończą zmagania w sobotę. Tzw. pole position przyznane zostanie jednak zwycięzcy piątkowych kwalifikacji, nawet jeśli w sprincie uplasuje się on na dalszej pozycji i przystąpi z niej do niedzielnego wyścigu.

 

Zobacz także: Kajetan Kajetanowicz zaczyna kolejny sezon rajdowych mistrzostw świata

 

Zwycięzca sprintu zgarnie osiem punktów, kierowca na drugim miejscu - siedem itd., aż do jednego punktu za ósmą pozycję. To sprawia, że sobotnia rywalizacja ma znacznie większą stawkę. Na Imoli odbędzie się pierwszy z trzech sprintów w tym sezonie, pozostałe planowane są przed GP Austrii 9 lipca i GP Sao Paulo 12 listopada.

 

Po trzech pierwszych wyścigach w tym sezonie - w Bahrajnie, Arabii Saudyjskiej i Australii - w klasyfikacji generalnej pewnie prowadzi reprezentant Monako Charles Leclerc (Ferrari), który dwukrotnie zwyciężył i raz był drugi. Za każdym razem miał też najszybsze okrążenie i w sumie zgromadził 71 punktów. Zajmujący drugie miejsce Brytyjczyk George Russell (Mercedes) traci do niego 34.

 

Za faworyta, obok Leclerca, należy uznać jednak broniącego tytułu Holendra Maxa Verstappena (Red Bull), który zwyciężył w Dżuddzie, a w pozostałych dwóch wyścigach długo walczył jak równy z równym z reprezentantem Monako, ale wykluczyły go usterki techniczne.

 

"Ferrari jest szybkie w każdej temperaturze, na każdym torze, z każdym typem opon. To nowy punkt odniesienia" - ocenił dyrektor działu sportów motorowych Red Bulla Helmut Marko.

 

Wprawdzie niedzielny wyścig nie jest oficjalnie o GP Włoch - ten odbędzie się 11 września na torze Monza - jednak Ferrari i tak ma nadzieję na pierwsze od 2019 roku zwycięstwo teamu w ojczyźnie. Imola to umowna nazwa toru, którego patronami są założyciele słynnej marki - Enzo i Dino Ferrari.

 

"Przed dwoma laty wiedzieliśmy, że czeka nas dużo pracy, zanim znów staniemy się konkurencyjni. Po tym trudnym czasie nowy sezon zaczął się w znakomity sposób i Ferrari znów może rywalizować na najwyższym poziomie" - ocenił na zebraniu akcjonariuszy prezes John Elkann.

 

Za Ferrari i Red Bullem czają się kierowcy Mercedesa: siedmiokrotny mistrz świata Brytyjczyk Lewis Hamilton oraz jego rodak George Russell. Mercedes był mistrzem świata konstruktorów nieprzerwanie od 2014 roku, ale obecnie ma 39 punktów straty do Ferrari.

 

"Zdajemy sobie sprawę, że nie mamy takiego tempa jak Ferrari i Red Bull, ale staramy się zmniejszyć tę ich przewagę. W fabryce nad usprawnieniem bolidu ciężko pracowano nawet w czasie wielkanocnego weekendu, co pokazuje poświęcenie całego teamu" - powiedział szef Mercedesa Toto Wolff, cytowany na oficjalnej stronie internetowej zespołu.

 

Na Imoli pierwsza sesja treningowa planowana jest na piątek na 13.30. Tego samego dnia o 17 odbędą się kwalifikacje do sobotniego sprintu (i walka o pole position). W sobotę o 12.30 rozpocznie się drugi trening, a o 16.30 - sprint. Start wyścigu w niedzielę o 15.

jb, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie