Cezary Kowalski: Jeśli Raków nie potknie się o własne nogi, będzie mistrzem

Piłka nożna
Cezary Kowalski: Jeśli Raków nie potknie się o własne nogi, będzie mistrzem
fot. PAP
Cezary Kowalski: Jeśli Raków nie potknie się o własne nogi, będzie mistrzem

Raków czy Lech? Kto będzie mistrzem Polski? Najważniejsze pytanie w rodzimym futbolu nie pozostało nawet w żaden sposób przymknięte po 31 kolejce Ekstraklasy. Obaj liderzy wygrali swoje mecze i mają już jedynie po trzy do rozegrania. Gdyby nikt już się nie potknął mistrzem pierwszy raz w historii zostanie zespół z Częstochowy. I szczerze mówiąc, coraz więcej na to wskazuje.

Dlaczego? Bo Raków raczej nie potyka się o własne nogi. Jest powtarzalny, gra na małym ryzyku popełnienia błędu, bardziej intensywnie niż Lech. Piłkarze Marka Papszuna więcej i szybciej biegają.

Zobacz także: Zarząd Śląsk Wrocław podjął decyzję o zamrożeniu wynagrodzeń

 

Wydaje się też, że Raków ma korzystniejszy kalendarz gier. Wicemistrz Polski zmierzy się z Cracovią u siebie, Zagłębiem na wyjeździe i Lechią u siebie. Lech w najbliższej kolejce ma wyjazd do Gliwic na mecz z Piastem, oraz derby z Wartą i Zagłębie u siebie. Różnice robi właśnie spotkanie z Piastem. Drużyna Waldemara Fornalika liczy jeszcze po cichu na dogonienie Lechii Gdańsk i czwarte miejsce, które daje udział w pucharach. I jest świetnej formie. W dziesięciu ostatnich meczach zwyciężyła siedem razy i trzy razy zremisowała. Naprawdę jest w stanie urwać punkty ekipie Macieja Skorży (choćby zremisować) i tym samym zburzyć marzenia o mistrzostwie.

 

Kibice zawsze przed końcem sezonu, zwłaszcza ci w miarę neutralni, rozważają co by było lepsze dla polskiej piłki. Czy jakaś drużyna, która zrobi niespodziankę, czy taka z dużego miasta o uznanej marce, z większym budżetem i teoretycznie lepszym personalnym potencjałem.

 

Oczywiście takie stawianie sprawy w naszym warunkach z reguły jest błędem, bo na arenie międzynarodowej nasze ekipy, poza nielicznymi wyjątkami (Lech dwa lata temu i Legia w mijającym sezonie) po prostu się kompromitowały. Bez względu na to jaki to był mistrz wicemistrz, trzeci zespół w tabeli czy zdobywca Pucharu Polski. Jeśli jednak trzymać się tej teorii o większym potencjale, to pewnie, że górą tutaj jest Lech. W bardzo wielu aspektach. Na stadionie zaczynając, poprzez indywidualną jakość poszczególnych graczy, a na doświadczeniu międzynarodowym trenera kończąc.

 

Z drugiej strony, co to obchodzi właściciela Rakowa Michała Świerczewskiego, trenera Marka Papszuna i jego zawodników? Przecież to nie ich wina, że władze Częstochowy mają sport w nosie i zamiast pięknego stadionu, jakie powstały już w większości dużych polskich miast, wystawiły „kurnik” (tak pieszczotliwie mówi się o przebudowanej częstochowskiej arenie). To wreszcie nie ich wina, że liga jest tak słaba, że nie dysponując najlepszą kadrą, można sposobem i ciężka pracą te rozgrywki zdominować.

 

A w przypadku zdobycia tytułu przez Raków i możliwych zażaleń, które będą nadchodziły z Poznania, zawsze będzie można się odwołać do bezpośrednich starć. W Częstochowie było 2:2, W Poznaniu 1:0 dla Rakowa…

Cezary Kowalski/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie