Iwanow: Kto jest najlepiej przygotowany na Europę?

Piłka nożna
Iwanow: Kto jest najlepiej przygotowany na Europę?
Fot. Cyfrasport
Iwanow: Raków mimo wielu niedociągnięć – na przykład infrastrukturalnych, które wiążą się z tym, że w przypadku sukcesu drużyna nie będzie mogła grać europejskich spotkań na własnym stadionie - sportowo w Częstochowie przygotowani na puchary są najlepiej.

W futbolu zawsze trzeba myśleć perspektywicznie i nie patrzeć tylko na teraźniejszość. Nie jest to norma w naszej piłce, gdzie zazwyczaj liczy się „tu i teraz” choć na szczęście nie dzieje się tak wszędzie. Dlatego polskie kluby, planując także swą politykę transferową, mając w zamyśle walkę o Europę, zatrudniają piłkarzy już zimą, by ci poznali specyfikę pracy trenera, zaaklimatyzowali się w klubie i poznali Ekstraklasę. To, że nie zawsze się to sprawdza, to już inny problem.

Kilka miesięcy temu można było postawić tezę, że „najlepiej dla polskiej piłki” byłoby, żeby mistrzostwo zdobył Lech Poznań, bo będzie najlepiej przygotowany na grę o fazę grupową europejskich pucharów. Chodzi przede wszystkim o to, by zespół cieszący się w maju z tytułu nie był słabszy latem, gdy przyjdzie mu walczyć w kolejnych rundach eliminacji walki najpierw o Ligę Mistrzów, a w przypadku niepowodzenia o Ligę Europy bądź nawet Konferencji.

 

Od lat mistrz Polski ma w teorii najłatwiejszą drogę, od ubiegłego sezonu dzięki powstaniu trzeciego z pucharów, ścieżka jest jeszcze mniej kręta. Przed niespełna rokiem Legii wystarczyło przebrnąć Bodo Glimt i Florę Tallin, by cieszyć się z co najmniej sześciu spotkań jesienią w „międzynarodówce”. Jeszcze nigdy nie było to tak proste, jak dzięki kolejnej reformie. W Warszawie „niby” przygotowano się do tego bardzo dobrze ale ze słowa „niby” w sumie należałoby ściągnąć cudzysłów, bo wiemy który z dziesięciu (sic!) nowych piłkarzy naprawdę pomógł drużynie, a ilu zawodników okazało się kompletnym „flopem”.

 

Wracając do poznaniaków: czy Lech startując do pucharów będzie mocniejszy niż obecnie? Jakub Kamiński będzie już w Wolfsburgu, Dawid Kownacki też wróci do Niemiec, Tomasz Kędziora również jest w Polsce tylko na chwilę. Kristoffer Velde, który miał sprawnie przygotować się do zastąpienia „Kamyka” na razie jest niewypałem, Poznań mogą opuścić Pedro Tiba i Dani Ramirez, do tego żaden z bramkarzy nie daje gwarancji, że może wybronić coś w decydującym momencie.

 

Pogoń – już bez większych szans na tytuł – ale też mającą przecież do środy wielkie ambicje – przejdzie transformację, bo Szczecin opuści jej wieloletni trener. Patrząc na to, ile czasu potrzebował Kosta Runjajic na wprowadzenie „Portowców” na ten poziom, też nie można być pewnym, że jego następca zrobi to błyskawicznie.

 

Eliminacje do Ligi Konferencji, jak wiemy, nie są wcale takie łatwe. Zostaje więc najpoważniejszy kandydat do mistrzostwa, Raków. I mimo wielu niedociągnięć – na przykład infrastrukturalnych, które wiążą się z tym, że w przypadku sukcesu drużyna nie będzie mogła grać europejskich spotkań na własnym stadionie - sportowo w Częstochowie przygotowani na puchary są najlepiej.

 

Czy po ewentualnym mistrzostwie Raków zostanie „rozebrany” z najważniejszych piłkarzy? Niekoniecznie. Nie tylko dlatego, że klub nie ma jeszcze takiej renomy jak Lech czy Legia, którym ze względu na markę łatwiej jest sprzedawać więcej i drożej. W ostatnim czasie „pozwolono” odejść Kamilowi Piątkowskiemu i Davidowi Tijanicowi, ważnym piłkarzom ale nikt nie może powiedzieć, że Raków bez nich stał się słabszy.

 

Latem zainteresowaniem może cieszyć się Ivi Lopez ale jako piłkarz 27-letni raczej nie rzuci się na niego pół Europy. Może pójść tam, gdzie dobrze zarobi ale na pucharowe eliminacje na pewno zostanie. To samo dotyczy Frana Tudora. Nie wydaje się, by w lipcu Raków był uboższy niż obecnie. Jeżeli wyleczy się pozyskany zimą Bogdan Racovitan, a jego rodak Dean Sorescu lepiej wczuje się w wymagania Marka Papszuna drużyna spod Jasnej Góry może prezentować się jeszcze lepiej.

 

Czy to oznacza, że kibic średnio związany emocjonalnie z którymś z polskich zespołów „eksportowych”, a mający w sercu tak zwane „dobro naszej piłki” powinien na finiszu rozgrywek trzymać kciuki za drużynę z Częstochowy? O takie stwierdzenie się nie pokuszę. Nie doczekaliśmy się bowiem jeszcze tworu idealnego by pokazać go w Europie. Ale bez regularnej gry właśnie w niej możemy tego momentu wypatrywać niestety jeszcze dłużej.

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie