Liga Mistrzów. Manchester City ma hiszpański akcent

Piłka nożna
Liga Mistrzów. Manchester City ma hiszpański akcent
Fot. PAP
Dwadzieścia lat temu szejk Mansour bin Sultan Al Nahayan, właściciel City mianował Ferrana Soriano dyrektorem sportowym City, a Txiki Begiristaina dyrektorem sportowym klubu. Dwie kluczowe postacie w wielkiej w tamtym czasie Barcelonie, które ostatecznie przyspieszyły przybycie Pepa Guardioli w 2016 roku. To był punkt zwrotny w najnowszej historii klubu z Manchesteru. Fala z Hiszpanii zaczynała dopiero napływać. Oprócz Soriano i Begiristaina, Omar Berrada jest szefem operacji sportowych i uzupełnia grupę menedżerów z hiszpańskim akcentem rozrzuconych po tzw. obszarze technicznym.

Mistrz Anglii jest doskonałym punktem odniesienia do wszystkiego co najlepsze w europejskiej piłce, ale przed starciem gigantów czyli Manchesteru City z Realem Madryt, media z Półwyspu Iberyjskiego podkreślają, że za osiągnięciami angielskich miliarderów kryje się kolonia Hiszpanów. Czy to szukanie alibi przed ewentualną porażką? Raczej zdrowa świadomość wpływu hiszpańskiego porządku na Ligę Mistrzów nie tylko w rodzimych drużynach, które tak wielką rolę odgrywają w obecnych rozgrywkach.

„As” przed starciem liderów Premier League i La Liga niepozbawiony nuty złośliwości przypomina, że kolos angielskiej piłki nożnej, który jest własnością funduszu inwestycyjnego z Abu Zabi, mimo wpompowanych gigantycznych pieniędzy, nie byłby w obecnym miejscu, gdyby nie pokaźna załoga Hiszpanów, którzy dbają o funkcjonowanie klubu począwszy od działki sportowej na kuchni kończąc.

 

Dwadzieścia lat temu szejk Mansour bin Sultan Al Nahayan, właściciel City mianował Ferrana Soriano dyrektorem sportowym City, a Txiki Begiristaina dyrektorem sportowym klubu. Dwie kluczowe postacie w wielkiej w tamtym czasie Barcelonie, które ostatecznie przyspieszyły przybycie Pepa Guardioli w 2016 roku. To był punkt zwrotny w najnowszej historii klubu z Manchesteru. Fala z Hiszpanii zaczynała dopiero napływać. Oprócz Soriano i Begiristaina, Omar Berrada jest szefem operacji sportowych i uzupełnia grupę menedżerów z hiszpańskim akcentem rozrzuconych po tzw. obszarze technicznym.

 

ZOBACZ TAKŻE: Liga Mistrzów: Plan transmisji pierwszych meczów półfinałowych

 

Prawą ręka Guardioli jest od lat zresztą (był z nim w Barcelonie i Bayernie) Manuele Estiarte, mistrz olimpijski z 1992 roku w piłce wodnej, przyjaciel trenera, który jak twierdzi Pep „inspiruje go każdym najważniejszym ruchu menedżerskim”. Oficjalnie odpowiedzialny jest za wsparcie graczy i protokół. Zarabia na byciu prawą ręka szkoleniowca kosmiczne pieniądze. U boku Guardioli na ławce towarzyszy mu Juanma Lillo, który był trenerem Realu Sociedad, Saragossy czy Almerii, od dwóch lata zajmuję miejsce pierwszego asystenta w City, wyprzedzając swoich rodaków: Rodolfa Borrela i czwartego trenera, specjalistę od stałych fragmentów gry – Carlosa Vicensa. Trenerem bramkarzy jest, a jakże, Hiszpan Xabier Mancisidor, nadzorującym przygotowanie fizyczne Lorenzo Buenaventura i jego asystent Francesc Cos.

 

Funkcję delegata zespołu pełni Daniel Codina, szefem analizy Carles Planchart, lekarzem Eduard Mauri, a kucharzem Jorge Gutierrez, którego specjalnością jest makaron „a la Mahrez”. Do tego dziesięciu Hiszpanów w dziale komunikacji i marketingu i pięciu piłkarzy tej narodowości.

 

Aymeric Laporte i Rodri Hernandez grają w pierwszym składzie i reprezentują także swój kraj, a w kolejce na wbicie się do pierwszej ekipy czekają młodzieżowcy Juan Larios, Oscar Tarensi i Mahamadou Susoho).

 

Rozchwytywany przez hiszpańskich dziennikarzy przed wtorkowym meczem Rodri powiedział: „Zdajemy sobie sprawę, jak grają i jakie mają doświadczenie w tych zawodach, oni wiedzą też, jak cierpieć i czekać, aż nadejdzie ich czas, aby cię skrzywdzić. To wielka cnota Realu.

 

Odniósł się też do genialnego ostatnio Karima Benzemy: „Jest w najlepszym momencie swojej kariery. Grałem przeciwko niemu kilka razy i zauważyłem, że rozumie grę jak nikt inny. Sprawia, że zespół jest lepszy we wszystkim. Nie mówiąc oczywiście o kluczowych golach, które strzelił w tym roku. Patrzysz, jak gra i myślisz: O kur…! Będziemy mieli go na oku, myślę, że jesteśmy lepsi”.

 

Guardiola, który jest mistrzem improwizacji, w pierwszym starciu z Realem będzie miał szansę tą umiejętnością znów się wykazać. W obronie zrobił mu się bowiem galimatias. Za kartki wypadł mu Joao Cancelo, a występ Kyle Walkera i Johna Stonesa stoi pod znakiem zapytania. Niewykluczone, że na eksperymentalnej pozycji prawego obrońcy zagra Nathan Ake (środkowy lewonożny obrońca wystąpił w tej roli raz).

 

Środek obrony stworzą Laporte i Rúben Dias. Ukrainiec Zinczenko jest jedynym lewym obrońcą w składzie do dyspozycji. Guardiola, zapytany o to „sudoku” w defensywie zaczął kluczyć i przebąkiwał coś o tym, że nawet ofensywny gracz musi umieć zagrać w obronie jeśli jest taka konieczność, ale pytanie jak on to ustawi pozostaje bardzo ciekawe.

 

Z kolei w przodzie Guardiola ma kłopot bogactwa. Dzięki czterem golom w starciu z Watfordem trudno sobie wyobrazić, aby od początku nie zgrał Gabriel Jesus, pewnie towarzyszyć mu będzie Riyad Mahrez oraz nietykalni u Pepa: Rodri, Bernardo Silva i Kevin de Bruyne

 

Walka o ostatnie miejsce rozegra się pewnie pomiędzy Raheemem Sterlingiem, Philem Fodenem i Ilkayem Gündoganem (faworytem jest ten pierwszy).

 

Ofensywa Manchesteru City zwykle zbiera pochwały, ale tylna straż jest fortecą (43 gole stracone w 50 meczach, 0,86 na mecz). Jeśli w kluczowym momencie sezonu mimo kłopotów personalnych Guardiola utrzyma te parametry, Hiszpanie znów będą mogli się pochwalić…

 

Transmisja z meczu Manchester City - Real Madryt we wtorek 26.04 od godz. 20.50 w Polsacie Sport Premium 1. Przedmeczowe studio od godz. 19.00

Cezary Kowalski/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie