Jose Mourinho blisko przejścia do historii. Znowu może być "The Special One"

Piłka nożna
Jose Mourinho blisko przejścia do historii. Znowu może być "The Special One"
fot. PAP
Jose Mourinho

AS Roma w półfinale Ligi Konferencji UEFA zmierzy się z Leicester. Szkoleniowcem włoskiej ekipy jest Jose Mourinho, który ma szansę w tym sezonie zapisać się w historii europejskiego futbolu.

Mourinho przez wiele lat był na absolutnym trenerskim topie. Pierwszy raz zrobiło się o nim głośno w 2003 roku, kiedy zdobył z FC Porto Puchar UEFA. Sezon później sięgnął z tym samym zespołem po Ligę Mistrzów, a jego kariera nabrała niesamowitego rozpędu.

 

Przejście do Chelsea, samozwańcze określenie "The Special One" i niesamowita pewność siebie sprawiła, że stał się ulubieńcem dziennikarzy oraz zawodników, z którymi pracował. Portugalczyk często brał presję i krytykę na siebie, brylował na konferencjach prasowych. A gdy uczynił coś kontrowersyjnego, po prostu broniły go wyniki. Z "The Blues" nie zdobył Pucharu Europy, ale wywalczył m.in. dwa tytuły Premier League.

 

ZOBACZ TAKŻE: Benzema wyszarpie City finał Ligi Mistrzów, a „Lewemu” Złotą Piłkę?

 

Następnie zasilił barwy Interu Mediolan, z którym w 2010 roku sięgnął po potrójną koronę z drugim w karierze triumfem w Lidze Mistrzów na czele. Finał rozegrany został na Santiago Bernabeu, który parę miesięcy później stał się jego miejscem pracy. Zasilił bowiem Real Madryt. Początki nie były łatwe - wysoka porażka z Barceloną w El Clasico 0:5, która przeżywała rozkwit pod wodzą Pepa Guardioli. Mourinho trzykrotnie dochodził z "Królewskimi" do półfinału Champions League, odpadając na tym etapie z Barceloną, Bayernem i Borussią Dortmund.

 

Potrafił jednak zdetronizować "Dumę Katalonii" na krajowym podwórku, co jednak w samym Madrycie nie odebrano jako wystarczający sukces. Coraz gęstsza atmosfera w szatni Realu, odstawienie od pierwszego składu Ikera Casillasa, który miał zdradzać mediom tajemnice zespołu, przyspieszyły proces odejścia Mourinho, który wrócił do Chelsea.

 

Na Stamford Bridge przyjęto jego come back z wielkim entuzjazmem. Liczono, że to, co nie udało mu się za pierwszym razem w Londynie - vide triumf w Lidze Mistrzów, uda się dokonać teraz. Chelsea miała już na koncie triumf w Champions League pod wodzą Roberto Di Matteo, ale apetyty na kolejny były oczywiście nie mniejsze. Portugalczyk na pierwszej konferencji prasowej tym razem określił się jako "The Happy One".

 

Nie udało się jednak wygrać Ligi Mistrzów, chociaż w pierwszym sezonie Mourinho po powrocie, Chelsea dotarła do półfinału, w którym musiała uznać wyższość Atletico Madryt. Na osłodę Chelsea w kolejnym sezonie wygrała Premier League i dorzuciła Puchar Ligi Angielskiej.

 

W 2015 roku rozstał się z "The Blues" i dla wielu był to początek końca wielkiego Mourinho, który powoli zaczął wypadać ze ścisłej czołówki europejskich trenerów. Na horyzoncie zaczęły pojawiać się takie nazwiska jak Antonio Conte, Massimiliano Allegri, Jurgen Klopp, Mauricio Pochettino, Unai Emery, Thomas Tuchel i kilku innych, którzy w oczach włodarzy największych klubów byli po prostu atrakcyjniejsi.

 

Ale Mourinho nie chciał powiedzieć jeszcze ostatniego słowa i zasilił nieoczekiwanie - zwłaszcza dla kibiców Chelsea, barwy Manchesteru United. Z "Czerwonymi Diabłami" wygrał Ligę Europy i Puchar Ligi Angielskiej, ale nie potrafił zwojować Premier League. Jego praca na Old Trafford została odebrana jako spory niedosyt, chociaż sam zainteresowany miał rzecz jasna zupełnie inne zdanie. Ostatecznie skończyło się na wspomnianych trofeach i wicemistrzostwie Anglii.

 

W latach 2019-2021 Mourinho zaliczył nie do końca udany okres w roli trenera Tottenhamu, aby w 2021 roku wrócić do Włoch i objąć stery AS Roma. Z klubem ze stolicy Italii radzi sobie ze zmiennym szczęściem. Jego zespół ma marne szanse na pierwszą czwórkę Serie A, a co za tym idzie na grę w Lidze Mistrzów w kolejnym sezonie. Może jednak wygrać zmagania w Lidze Konferencji UEFA. Roma jest już w półfinale, w którym zmierzy się z Leicester. Dla Mourinho to zatem kolejna wycieczka do Anglii, ale tym razem w roli gościa.

 

O ile nowe zmagania stworzone przez UEFA nie cieszą się jeszcze tak dużym prestiżem jak Liga Europy, tym bardziej Liga Mistrzów, to jednak dla samego Mourinho owe zmagania powinny być potraktowane poważnie. Portugalczyk ma bowiem niesamowitą szansę zostać pierwszym menedżerem w historii, który na swoim koncie będzie posiadał zwycięstwa w Lidze Mistrzów, Pucharze UEFA/Lidze Europy oraz Lidze Konferencji. Mourinho znowu może mieć swoje "pięć minut", znowu będzie mógł utrzeć nosa krytykantom oraz tym, którzy odsyłają go na sportową emeryturę. Tym bardziej, że AS Roma tylko raz święciła triumf na niwie europejskiej - w 1961 roku wygrywając Puchar Miast Targowych.

Krystian Natoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie