Sebastian Świderski: Stadion Narodowy… nie można wykluczyć!

Siatkówka
Sebastian Świderski: Stadion Narodowy… nie można wykluczyć!
Fot. Cyfrasport
Sebastian Świderski, premier Mateusz Morawiecki i minister sportu Kamil Bortniczuk ogłaszają, że mistrzostwa świata siatkarzy odbędą się w tym roku w Polsce i Słowenii

Czy już wiadomo, w jakich miastach odbędzie się polska część mistrzostw świata siatkarzy? Czy będzie rozpoczęcie na PGE Stadionie Narodowym, a finał w legendarnym katowickim Spodku? Kto faworytem finału siatkarzy, no i jak były zawodnik Lube i Perugii komentuje pierwszy mecz o scudetto we Włoszech? Prezes PZPS Sebastian Świderski specjalnie dla Polsatsport.pl.

Jak Pan skomentuje pierwszy mecz włoskiego finału siatkarzy?

 

Jestem zaskoczony. Myślałem, że Perugia poradzi sobie z Lube. Tymczasem przegrała we własnej hali 2:3. Z drugiej strony tegoroczne włoskie play offy zaskakują od początku. Przywilej własnego boiska nie działa.

 

Nie martwi Pana forma Wilfredo Leona. Wyraźnie widać, że coś mu chyba jednak musi doskwierać. Skuteczność na poziomie 39 procent, ledwie 12 punktów w pięciosetowym spotkaniu, skończonych 9 z 23 ataków, to nie jest prawdziwy Wilfredo.

 

Wiem, że doskwiera ma ból kolana. Zapewne dopiero po zakończeniu rywalizacji w lidze dowiemy się, jak poważna jest to dolegliwość. Na tym etapie, gdy trwa bój o scudetto nikt oficjalnie nie powie, że kluczowy zawodnik ma kłopoty. No chyba, że tak jak Juantorena, nie może już grać i nic się nie da ukryć. Na pewno Wilfredo przez lata, gdy nie grał w reprezentacji, miał trochę łatwiejszą sytuację. Miał czas by po sezonie ligowym dojść do siebie. Teraz gra, jak wszyscy kadrowicze, niemal non stop.

 

A Liga Narodów rusza już w czerwcu. Odpoczynku praktycznie nie będzie.

 

Poczekajmy do zgrupowania. Na razie trzymam kciuki za Perugię, mówiłem już wam, że ten klub jest mi zdecydowanie bliższy. I dlatego, że w nim dłużej grałem i dlatego, że prowadzi go Nikola Grbić i dlatego, że gra w nim Leon.

 

Po pierwszym meczu finału trudno jednak o optymizm.

 

Lube też już przegrywało 0:2 w półfinale, a gra o scudetto. Perugia, choć miała mnóstwo kłopotów w tym spotkaniu, prowadziła 2:1. To był pięciosetowy bój. Wszystko może się odwrócić w meczu numer dwa. Postawa jednego zawodnika może wiele odmienić. Anderson też nie grał rewelacyjnie. Niech jeden z nich – Wilfredo lub Matthew wróci do normalnej dyspozycji i rywalizacja będzie wyglądała zupełnie inaczej. 

 

W środę startuje finał PlusLigi. Znów ZAKSA gra z Jastrzębskim Węglem. I znów ZAKSA, której do niedawna był Pan prezesem, wydaje się faworytem. Podobnie, jak rok temu, gdy niespodziewanie przegrała finał 0:2.

 

Tegoroczny finał gramy do trzech zwycięstw i to na pewno będzie miało znaczenie.

 

Sugeruje Pan, że rok temu ZAKSA nie wytrzymała ciśnienia?

 

Nie. Ale na pewno znaczenie miała niespodziewana porażka w meczu półfinałowym ze Skrą. To jedno spotkanie istotnie zaburzyło nam wówczas cykl przygotowań do wielkiego finału PlusLigi. Drużyna nie była w nim sobą. Ale miało to też dobre strony. W finale Ligi Mistrzów w Weronie zespół bardzo chciał się zrehabilitować. I udało się.

 

Kto jest faworytem tegorocznego finału?

 

ZAKSA wygrywała z Jastrzębskim Węglem zarówno w PlusLidze, Lidze Mistrzów i Pucharze Polski. Ale finał to zupełnie inna bajka. W Jastrzębiu gra wielu zawodników, którzy kiedyś występowali w Kędzierzynie – od Toniuttiego, który odszedł po ostatnim sezonie, przez Gladyra, Wiśniewskiego czy Szymurę, którzy też mają poważną historię w Kędzierzynie. Dla nich ten finał będzie szczególny.

 

Jastrzębie zwolniło trenera…

 

I wygląda na to, że ta decyzja miała dobry wpływ na drużynę. Szykuje się naprawdę świetne granie. Cieszę się już na tę rywalizację. Wiadomo, że jeszcze niedawno byłem prezesem Kędzierzyna, ale życzę obu drużynom wielkiej formy. Niech wygra siatkówka.

 

Gdy po sezonie z Kędzierzyna odeszli Toniutti, Zatorski i Kochanowski pojawiły się głosy, że to koniec wielkiej ZAKS-y. A potem jeszcze straciliście trenera.

 

Na pewno było trochę obaw, ale my w Kędzierzynie od lat  stawialiśmy na młodych siatkarzy. Dlatego wspólnie z Nikolą, bo to on budował aktualną drużynę, postanowiliśmy, że szansę dostaną tacy siatkarze jak Marcin Janusz, czy Norbert Huber. I to rozwiązanie się sprawdziło.

 

Janusz ma szansę stać się jedynką w reprezentacji Polski.

 

Powołań Nikoli nie będę komentować. Oczywiście zanim one nastąpiły, trener rozmawiał ze mną, ale to są jego decyzje, jego koncepcja. Grbić to bardzo samodzielny szkoleniowiec. U niego w drużynie to on zawsze jest tym, który wyznacza kierunek, w jakim podąża zespół. On jest liderem.

 

Bez Kubiaka, Drzyzgi, Nowakowskiego poradzimy sobie na mistrzostwach świata? W Polsce będziemy bronić tytułu. Kibice będą oczekiwali trzeciego złota z rzędu.

 

Na pewno ten zespół, w odmłodzonym składzie, też będzie silny, ale chcę też podkreślić, że imprezą docelową dla kadry Nikoli Grbicia, będą igrzyska olimpijskie w Paryżu. Z tego startu będziemy go rozliczać. Tam mamy wreszcie zdobyć medal.

 

Jak idą przygotowania do mistrzostw świata. Robimy je ze Słowenią, czy jednak też z Włochami?

 

Wiemy, że już naszym partnerem jest Słowenia. Kto będzie kolejnym? Niech o tym zdecyduje FIVB, to międzynarodowa federacja negocjuje.

 

A jak się nie dogadają z Włochami?

 

To zrobimy mistrzostwa ze Słowenią.

 

Kiedy dowiemy się w jakich polskich miastach odbędą się mecze mistrzostw świata?

 

Przypomnę, że mamy też kobiece mistrzostwa świata i tu mamy wszystko dopięte. Mamy Gdańsk, Łódź i Gliwice. Co do męskiego turnieju, to pamiętajmy, że dopiero co komunikowaliśmy, że współorganizujemy imprezę. Teraz jest faza negocjacji z miastami i operatorami hal.

 

Są jakieś problemy?

 

I tak i nie. Wszyscy chcą mieć u siebie mistrzostwa świata, ale nie wszyscy mogą.

 

Co to znaczy, brakuje pieniędzy?

 

Chodzi o dostępność hal. Pamiętajmy, że za nami dwa lata pandemii, odwołanych koncertów, targów, wystaw, imprez sportowych. Teraz, gdy wreszcie można je organizować, operatorzy wszystkich największych obiektów chcą odrobić straty. Wiele terminów jest już zajętych. Niektórych imprez, które pokrywają się z mistrzostwami świata nie da się przesunąć, bo są to też naprawdę duże eventy. W niektórych przypadkach kary za przesunięcie terminu sięgają grubo ponad milion złotych. I wtedy nawet jak władze miasta chcą, operator hali chce, ekonomia nie pozwala.

 

Możemy mieć zatem problem?

 

Absolutnie nie. W Polsce jest wiele pięknych hal. Zaczęliśmy od tych największych, topowych, można powiedzieć już legendarnych. Ale jeśli jakiś obiekt, miasto wypadnie, mamy plan B i C. Wszystko powinno się rozstrzygnąć w ciągu najbliższych dni.

 

Mówimy mistrzostwa świata siatkarzy w Polsce i od razu myślimy o dwóch wydarzeniach. Otwarcie na Stadionie Narodowym i wielki finał, zakończony zwycięstwem z Brazylią w katowickim Spodku. Będzie powtórka? Na razie pytam nie o sport, a o organizację?

 

Mogę zdradzić, że były nawet takie pomysły, by całą polską grupę „wrzucić” na PGE Stadion Narodowy, ale ja osobiście nie jestem entuzjastą rozgrywania meczów siatkówki na otwartych, tak wielkich obiektach. Ten jeden, historyczny raz był fajny. Powtórzyliśmy to na otwarcie mistrzostw Europy przed pięcioma laty. Ludzie przyszli na te wydarzenia. To był efekt pewnego zaskoczenia. Polscy kibice już świetnie znają ten obiekt. Siatkarscy kibice na pewno wolą oglądać naszą dyscyplinę w hali. A poza tym jeśli chodzi o mecz otwarcia, to na pewno nie moglibyśmy go zorganizować na Narodowym, bo w terminie 25-26 sierpnia gra tam dwa koncerty Ed Sheeran.

 

A finał w Spodku?

 

Wszystko jest w trakcie negocjacji. Spodek też ma sporo zajętych terminów z tych, które nas interesują. Proszę dać nam jeszcze chwilę. Czasu jest mało, ale po tym, jak udało nam się dopiąć umowę z FIVB, wiedząc, jak mocno w mistrzostwa zaangażował się rząd, ministerstwo sportu, jestem spokojny, że wszystko zorganizujemy na czas i to będą naprawdę wielkie mistrzostwa. Może i z finałem na Stadionie Narodowym, wcale tego nie można wykluczyć, ale też nie można zagwarantować.

Robert Małolepszy/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie