Hajto: Ancelotti pokazał Guardioli co to znaczy siła spokoju

Piłka nożna
Hajto: Ancelotti pokazał Guardioli co to znaczy siła spokoju
Fot. PAP
Hajto: Guardiola biegał, krzyczał, machał rękami i przegrał ze stonowanym i spokojnym Ancelottim.

- Jeśli w 90. minucie finału Ligi Mistrzów Real będzie przegrywał 0:2 z Liverpoolem, to ja ich nie skreślę. Real jest w tym sezonie niesamowity, wiele goli strzela w końcówkach. Podoba mi się trener Ancelottii i jego siła spokoju. Dobrze poukładał Real, ma też świetnego egzekutora, jakim jest Benzema – tak Tomasz Hajto komentuje awans Realu do finału Ligi Mistrzów.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Gdyby pan miał skomentować mecz Realu z Manchesterem City jednym zdaniem, to co by pan powiedział?

 

Tomasz Hajto, ekspert Polsat Sport: Chyba tylko to, że piłka pokazała brutalnie, że niewykorzystane sytuacje mszczą się okrutnie.

 

Z ust mi pa to wyjął.

 

Manchester City przy lepszej skuteczności mógł załatwić sprawę w pierwszym meczu. Mahrez przy 2:0 mógł strzelić trzeciego gola, ale spudłował i za chwilę było 2:1. A w Madrycie, to już w ogóle działo się coś niemożliwego. Przy 1:0 dla Anglików Grealish zmarnował dwie, a nawet trzy setki. Swoją drogą, jaki ten mecz był przewrotny. Większy procent posiadania piłki nie przyniósł Realowi wymiernych korzyści w pierwszej połowie, multum okazji nie dało w drugiej połowie szczęścia Manchesterowi. W ogólnym rozrachunku tylko jeden parametr okazał się ważny. Mianowicie skuteczność zamieniania okazji na bramki.

 

To jednak w niczym Realowi nie umniejsza?

 

Ja też tego nie powiedziałem. Real jest niesamowity, to chcę powiedzieć. I nie tylko wynik meczu mam na myśli.

 

To znaczy?

 

Podobało mi się też to, jak zepchnęli Manchester do defensywy. Pokazali, że potrafią to zrobić. To nie był taki sam mecz, jak w Manchesterze, gdzie Anglicy dominowali w dwustu procentach. Tu Real poszedł na wymianę i pokazał, że jest w tym dobry, że to mu pasuje, że to lubi.

 

Dlatego są niesamowici?

 

Tak, ale nie tylko dlatego. Jeszcze by trzeba powiedzieć o tych bramkach strzelonych w samej końcówce. To nie pierwszy raz w tym sezonie. Oni mają na koncie bodaj siedem, czy nawet dziewięć goli strzelonych po 78. minucie. To jest coś, dlatego mówię, że Real jest niesamowity, że Benzema jest niesamowity. Przebił samego Cristiano Ronaldo w liczbie goli strzelonych w jednej edycji.

 

To ile daje pan Realowi procent szans w meczu z Liverpoolem?

 

50 na 50. Przy tym, co wyprawia Real, nie mogę postawić inaczej. I nawet jak w 90. minucie będzie 2:0 dla Liverpoolu, to nie będę skreślał Realu i mówił, że już po nich.

 

Chyba nikt kto widział mecz z Manchesterem City, tego nie powie.

 

Jak teraz byłem w studio Polsatu, to szefowa produkcji mówiła, żebyśmy się spieszyli, bo zaraz wchodzimy na antenę. Było 1:0 dla Manchesteru. Powiedziałem, że to się tak nie skończy. Wchodzimy do studia, siadamy, zakładają nam słuchawki, a tu bum i 1:1. Za minutę kolejne bum i 2:1 dla Realu. Wtedy z moich ust padło: a nie mówiłem. A jeszcze Rodrygo miał trzecią setkę.

 

Trudno jednak uciec od refleksji, ze Manchester odpadł na własne życzenie.

 

To na pewno. Ta drużyna nie radzi sobie, jak jest presja. Zejście de Bruyne też jest dla niej problemem. To już mecze z Athletico Madryt pokazały. Cóż, raz jeszcze okazuje się, że miliardy funtów wydane na piłkarzy nie decydują o powodzeniu.

 

To akurat dobrze.

 

Oczywiście, że tak. Prócz aspektu finansowego dołożyłbym jeszcze wątek trenerski. Guardiola biegał, krzyczał, machał rękami i przegrał ze stonowanym i spokojnym Ancelottim.

 

Ancelottii poukładał ten zespół tak dobrze, że nie musiał wykonywać nerwowych ruchów w trakcie meczu.

 

On nawet mówił przed meczem, że teraz jego nerwy w skali od jeden do dziesięciu wynoszą osiem. Kiedy jednak zaczyna się granie, to ten poziom spada. I to pewnie wynika także z tego, że ten zespół jest odpowiednio poukładany, że trener nie musi szaleć przy linii bocznej, żeby coś od piłkarzy wyegzekwować. Oni wiedzą, co mają robić.

 

Real miał w tej edycji Ligi Mistrzów trudną drabinkę, ale przed nimi ostatnia, najtrudniejsza przeszkoda.

 

I w najlepszym razie Real sięgnie po dwa trofea. Livepool ma szansę na cztery.

 

Chyba na trzy. W lidze z City sobie raczej nie poradzą.

 

A moim zdaniem City będzie rozbite po przegranej z Realem i Liverpool może na tym skorzystać.

 

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie