Baraże w Fortuna 1 Lidze. „Możliwe niespodzianki. W Gdyni mogą być karne”

Piłka nożna
Baraże w Fortuna 1 Lidze. „Możliwe niespodzianki. W Gdyni mogą być karne”
Fot. Cyfrasport
Kudyba: Wcześniej uważałem, że Arka, jeśli nie awansuje bezpośrednio, to będzie takim stuprocentowym faworytem do wygrania barażów. Myślałem o Arce, jako o zespole, który dostał chwilowej zadyszki. Teraz Arka na pewno jest papierowym faworytem, ale bez jakichś większych gwarancji na wygraną finału baraży.

W czwartek baraże w Fortuna 1 Lidze. Spotkają się Korona Kielce z Odrą Opole i Arka Gdynia z Chrobrym Głogów. Zdaniem Janusza Kudyby na papierze najlepiej wygląda Arka. – Jednak nikt żadnych gwarancji na wygraną nie ma. To mogą być baraże z niespodziankami – uważa nasz ekspert.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Ma pan swoich faworytów czwartkowych meczów barażowych?

 

Janusz Kudyba, ekspert Polsat Sport: Po ostatnich wyczynach Odry Opole i Chrobrego Głogów to nie. Wcześniej uważałem, że Arka, jeśli nie awansuje bezpośrednio, to będzie takim stuprocentowym faworytem do wygrania barażów. Myślałem o Arce, jako o zespole, który dostał chwilowej zadyszki. Teraz Arka na pewno jest papierowym faworytem, ale bez jakichś większych gwarancji na wygraną finału baraży.

 

W jeszcze większym stopniu martwię się o Koronę Kielce, która ostatnio wygląda źle zarówno, gdy idzie o styl, że o punktach nie wspomnę.

Korona z pewnością nie będzie miała łatwej przeprawy z Odrą. Niedawno przegrała w Opolu 1:3.

 

Komentowałem to spotkanie. Korona długo grała w dziesiątkę po głupiej czerwonej kartce Kyryło Petrowa, co nie zmienia faktu, że źle to wyglądało. A już czarę goryczy przelała pomeczowa wypowiedź Adama Frączczaka. Jeśli doświadczony piłkarz mówi coś takiego, to znaczy, że bardzo źle to wygląda.

 

A co powiedział Frączczak?

 

Mówił, że grają słabo, że popełniają błędy. Całość wyglądała, jak uderzenie w trenera, w całą filozofię prowadzenia drużyny. Z autopsji wiem, że takich słów po meczu trzeba unikać. To, że Frączczak się zdecydował, o czymś świadczy. Korona z pewnością nie idzie w dobrym kierunku. Możliwe jednak, że w czwartek coś drgnie, że przy pełnej mobilizacji ten zespół awansuje do finału. To jest w końcu tylko jeden mecz.

 

To, co dzieje się z Koroną jest winą trenera Ojrzyńskiego?

 

Znam trenera Ojrzyńskiego. Wiem, jak prowadzi zespoły. Tam jest zawsze wielka determinacja, jest też duża wiara w stałe fragmenty gry. Nie raz to wszystko nie trafia do zawodników. W przypadku Korony widać, że ta koncepcja nie do końca wypaliła, jak chodzi o poziom i efektywność grania. Nie chciałbym niczego przesądzać, ale z czwórki czołowych zespołów, to właśnie Korona wyglądała najgorzej w sezonie zasadniczym.

 

Trener Ojrzyński liczy jednak na to, że pełna mobilizacja i fakt, że grają u siebie, pomoże jego drużynie awansować do finału.

 

Własny stadion, to jest poważny argument. Mecz Widzewa z Podbeskidziem w ostatniej kolejce pokazał, jak dużym sprzymierzeńcem jest własne boisko.

 

Załóżmy, że Korona wygra ten i następny mecz. Po awansie ta drużyna wymaga gruntowej rewolucji czy kosmetyki?

 

Ta pierwsza wersja. Już za poprzedniego trenera Dominika Nowaka nie było przełomowych spotkań, a Leszek Ojrzyński tego nie zmienił. Myślę, że dyrektora Pawła Golańskiego i trenera Ojrzyńskiego czeka ciężka praca. Ten zespół trzeba odświeżyć. Być może trzeba też nieco zmienić politykę transferową.

 

W razie braku awansu też?

 

Tak. Korona, bez względu na to, co się z nią stanie, wymaga zmian. Ja już chyba mówiłem, że w Koronie ukuto takie stwierdzenie „awans albo śmierć”. Niedawno pytałem trenera Ojrzyńskiego, co to oznacza. On powiedział, że w przypadku negatywnego scenariusza, tej śmierci, wszystko jest możliwe.

 

No właśnie. Przebudowa zacznie się od odpowiedzi na pytanie, czy trener Ojrzyński nadal powinien prowadzić ten zespół.

 

I jak dobrze wiemy, to rzadko się zdarza, żeby trener, który nie zrealizował celu, nadal pracował w klubie. Pomijam przypadek Stokowca w Zagłębiu Lubin, gdzie przyszedł on tuż przed degradacją, więc dostał szansę walki o powrót do Ekstraklasy. Udany zresztą. W przypadku Korony i Ojrzyńskiego nie snułbym jednak optymistycznego scenariusza. Nie będzie jego winą, jak nie awansują, ale on najpewniej za to zapłaci. Tym bardziej, że jak powiedziałem, nie było meczu, w którym Korona rzuciłaby na kolana. Raczej były zwycięstwa przepychane kolanem.

 

Nasza piłka nie rozpieszcza trenerów. Rzadko dostają szansę na długi dystans.

 

I nad tym w polskich klubach powinni się zastanowić. Popatrzmy na Chrobrego i trenera Ivana Durdevica. Pamiętam taki mecz, gdzie Chrobry przegrywał i głowa Durdevica leżała na pieńku. Drużyna jednak finalnie wygrała, on został, a dziś nikt sobie nie wyobraża zespołu bez tego szkoleniowca.

 

No to porozmawiajmy o parze Arka – Chrobry.

 

Dla mnie Arka to drugi pod względem potencjału zespół pierwszej ligi. Lepsza była tylko Miedź. Uważnie obserwowałem pracę trenera Ryszarda Tarasiewicza. Tam jest za dużo pragmatyzmu. Na dokładkę Arka doznała zadyszki. Jak powiedziałem, na papierze jest faworytem, ale też trzeba docenić Chrobrego, który wykonał rewolucyjny skok. Chrobry dobrze gra w defensywie. To jest druga pod względem siły obrona w pierwszej lidze. Znów powtórzę, że lepsza była tylko Miedź. Chrobry ma kilku ciekawych zawodników, jak Rafał Leszczyński czy Dominik Piła.

 

Powtórzę to samo pytanie, które zadałem w przypadku Korony. Czy Arka po ewentualnym awansie potrzebuje zmian?

 

Nie potrzebuje. To jest dobrze zbilansowany zespół. Może w defensywie coś by się przydało zmienić, bo tam jest za mało jakości. Jednak ofensywa wygląda nieźle. W razie czego właściciel Jarosław Kołakowski ma spore pole manewru.

 

O ile dla Korony i Arki baraże wydają się czymś naturalnym i spodziewanym, o tyle w przypadku Odry i Chrobrego możemy chyba mówić o pewnym problemie.

 

Na pewno jest ból głowy. Wcześniej w obu klubach mówiono, że jak wyjdzie, to wyjdzie. I tam chyba nadal nie ma presji. Wiadomo, że oba zespoły w razie awansu musiałyby się znacząco zmienić, ale trzeba je pochwalić za to, co dotąd zrobiły. Taka Odra w czterech ostatnich meczach strzeliła 10 goli, choć miała na rozkładzie Koronę i ŁKS.

 

Chrobry z Odrą w finale barażów?

 

To możliwe, choć tego chyba nawet teraz nikt poważnie nie zakłada.

 

Dla obu tych zespołów awans byłby kłopotem.

 

Wyzwaniem. Odra i Chrobry weszły na maksymalny pułap przy tym systemie i tych płacach, które funkcjonują w tych klubach obecnie. Jak któraś z tych ekip awansuje, to będzie się musiała zastanawiać, czy zaciągać kredyty i brać klasowych graczy. Kto wie, co wydarzy się w czwartek. Niespodzianki są możliwe. Coś mi mówi, że w Gdyni będą karne.

 

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie