Iga Świątek sama dla siebie może być groźniejszą rywalką niż Jessica Pegula

Tenis
Iga Świątek sama dla siebie może być groźniejszą rywalką niż Jessica Pegula
fot. PAP
Iga Świątek

W środę w ćwierćfinale French Open Iga Świątek zmierzy się z Jessicą Pegulą. Na tym etapie nie można spodziewać się łatwych rywalek, ale od Amerykanki bardziej niebezpiecznie może okazać się mentalne wyczerpanie polskiej tenisistki, które było widać po meczu 1/8 finału.

Liderka światowego rankingu w poniedziałek po trwającym dwie godziny i 45 minut meczu pokonała Qinwen Zheng 6:7 (5-7), 6:0, 6:2. Polka po przegranym pierwszym secie zdołała się pozbierać i odwrócić losy spotkania, ale niewątpliwie pomogły w tym problemy Chinki, która przyznała, że doskwierały jej menstruacyjne bóle brzucha.

 

ZOBACZ TAKŻE: Iga Świątek obchodzi 21. urodziny! 21 statystycznych ciekawostek na temat liderki rankingu WTA

 

W postawie podopiecznej trenera Tomasza Wiktorowskiego niepokojące było to, że w pierwszej partii dała sobie wydrzeć zwycięstwo, choć prowadziła 5:2. Zmarnowała pięć piłek setowych. Zaledwie po raz drugi w karierze przegrała gema, gdy serwowała na zwycięstwo w secie. Poprzednio miało to miejsce prawie trzy lata temu w turnieju w Cincinnati. Z kolei w tie-breaku od stanu 5-2 przegrała pięć kolejnych punktów.

 

Na pomeczowej konferencji prasowej wyglądała na wyczerpaną. Zapytana przez PAP, na ile oceniłaby swoje zmęczenie w skali 1-10, odparła: "Zmęczona czuję się na siedem, ale może brzmię gorzej, bo nie mogę zebrać dziś myśli".

 

Świątek we wtorek obchodzi 21. urodziny. Nie zabrakło pytań o to, jaki prezent chciałaby otrzymać, a odpowiedź nie nastraja optymistycznie. "Kilka dni wolnego. Kilka dni wolnego bez dwóch zdań. Kilka dni wolnego i tyle" - powiedziała.

 

Temat urodzin Świątek na jej konferencjach prasowych przewijał się już wcześniej, a w jej odpowiedziach czuć było nutkę nostalgii.

 

"Trochę szkoda, że nie mogę się bardziej oderwać w urodziny" - podsumowała wypowiedź o tym, że w ten dzień i tak czeka ją turniejowa rutyna.

 

Zmęczenie tenisistki z Raszyna jest w pełni zrozumiałe. W tym roku rozegrała już 44 mecze, a w całym ubiegłym... 51. Po objęciu prowadzenia w rankingu znalazła się w centrum tenisowego świata i zainteresowania, a jej trwająca już 32 spotkania seria zwycięstw jest odliczana przez wszystkie sportowe media.

 

"Oczywiście, że to wszystko powoduje dodatkową presję i nie jest to nic przyjemnego, ale daję sobie z tym radę" - zapewniła.

 

Świątek zresztą już od jakiegoś czasu powtarza, że liczy się z tym, że jej seria zwycięstw w końcu zostanie przerwana, że mentalnie musi być na to gotowa, aby nie było to zbyt dużym szokiem.

 

Kolejną rywalką Polki będzie rozstawiona z numerem 11. Pegula, z którą grała wcześniej dwukrotnie. W 2019 roku w Waszyngtonie górą była Amerykanka, a w obecnym sezonie w Miami Świątek jej się zrewanżowała.

 

28-latka do najlepszej ósemki w stolicy Francji dotarła po raz pierwszy. Jej droga w tegorocznej edycji na razie nie była przesadnie wymagająca. Córka amerykańskiego miliardera Terry'ego Peguli, właściciela hokejowego klubu NHL Buffalo Sabres i grających w futbolowej lidzie NFL Buffalo Bills, okazała się lepsza od: 129. w rankingu Chinki Qiang Wang, 36. Ukrainki Anheliny Kalininy, 25. Słowenki Tamary Zidansek i 63. Rumunki Iriny-Camelii Begu.

 

"Nie wiem, jak ona to robi, gdybym wiedziała, to robiłabym to samo. Na ten moment wygląda, jakby była na zupełnie innym poziomie niż reszta stawki i to jest trochę przerażające. Myślę, że jej przygotowanie fizyczne jest rewelacyjne. Już wcześniej bardzo dobrze grała w obronie, a w tym roku stała się jeszcze świetna w ataku, agresywna" - powiedziała Pegula już w Paryżu o obecnej dyspozycji Polki.

 

Wielkoszlemowe ćwierćfinały Pegula dwukrotnie osiągnęła w Australian Open. W dorobku ma jedno turniejowe zwycięstwo - w 2019 roku na twardym korcie w Waszyngtonie, gdy po drodze wyeliminowała Świątek. Natomiast zwiastunem poprawy gry na mączce było dotarcie

przez nią do finału w Madrycie na początku maja. Przegrała w nim z Tunezyjką Ons Jabeur.

 

Faworytką ćwierćfinału jest oczywiście Świątek, ale jeśli okaże słabość podobną do tej w meczu z Qinwen Zheng, to tym razem może się już nie uratować. Niewykluczone jednak, że sztab - na czele z psycholożką Darią Abramowicz - nieco zresetuje Polkę w jej urodziny i ta znów zaprezentuje piękny, pełen dominacji tenis.

 

Ich mecz zaplanowano jako drugi na korcie centralnym, co oznacza, że nie rozpoczną przed godziną 13.30. O 12.00 zacznie się drugi przewidziany na ten dzień kobiecy ćwierćfinał, w którym zagrają dwie Rosjanki - Weronika Kudiermietowa (nr 29.) i Daria Kasatkina (nr 20.). Zwyciężczynie tych spotkań zmierzą się w półfinale.

KN, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie