Czesław Michniewicz roztrwonił kapitał. Frustracja Roberta Lewandowskiego
Co wiemy o reprezentacji Polski po ostatnich czterech meczach Ligi Narodów? Wiemy na pewno, że czas Kamila Grosickiego minął, że dalsze eksperymentowanie z grą na trzech stoperów nie ma sensu, a przywiezienie autobusu z 39 piłkarzami było błędem, bo już na treningowych gierkach było widać, że wielu z nich odstaje od kolegów i to jeszcze nie jest ich czas.
Najgorszy był jednak widok sfrustrowanego Roberta Lewandowskiego w drugim meczu z Belgami (0:1). Ten obrazek mocno uderza w selekcjonera. Kiedy Czesław Michniewicz zaczynał pracę z reprezentacją, mówiono o nim; zadaniowiec, który za pomocą taktyki dobranej pod rywala potrafi zdziałać cuda. Wygrany baraż ze Szwecją (2:0) potwierdził te opinie. Jednak ostatni mecz Ligi Narodów z Belgią pokazał, że nie każdy pomysł Michniewicza jest genialny, że nie wszystko, czego się dotknie, zamienia w złoto.
Obrazek sfrustrowanego Roberta Lewandowskiego w meczu z Belgią mocno uderza w Michniewicza. – To może nadwątlić wiarę zawodników w selekcjonera i jego pomysły – uważa Mchał Białoński z Interii.
Taktyczny pomysł z tróją obrońców i wahadłowymi do lamusa
Michniewicz, który dotąd łatwo przekonywał drużynę do swoich pomysłów, od teraz może mieć z tym problem. Wyszło bowiem na to, że jego koncepcja na Belgię kompletnie nie wypaliła. Wręcz przeciwnie. Pierwsze połowa meczu z Belgami na PGE Narodowym, to była katastrofa. Rywal zabrał nam piłkę (statystyka posiadania wynosiła 72:28 na korzyść gości) i robił, co chciał, a nasza frustracja rosła z każdą minutą.
ZOBACZ TAKŻE: Wojciech Szczęsny podjął kluczową decyzję. Chodzi o reprezentację Polski
Być może jednak ten błąd czegoś selekcjonera nauczy. Widać nie wystarczył mu fakt, że jego poprzednik Paulo Sousa był mocno krytykowany za grę trójką środkowych obrońców, z wahadłowymi. Teraz sam dostał za to po łapach, robiąc z reprezentacji jedenastkę frustratów. Miejmy nadzieję, że nie trzeba będzie już głosów kolejnych ekspertów powtarzających w kółko, że ustawienie z czwórką obrońców i gra z kontry jest dla nas najlepsze, jest w naszym DNA. Inna sprawa, że Michniewicz w stosunku do Sousy mocno obniżył standardy gry na trzech stoperów z wahadłowymi. Za Sousy wyglądaliśmy w tym elemencie może nie rewelacyjnie, ale zdecydowanie lepiej.
Mamy jednak sprawdzony szkielet
Cztery mecze Ligi Narodów nauczyły nas nie tylko tego, że musimy grać 4-4-2 lub 4-5-1, ale i też tego, że musimy polegać na sprawdzonym szkielecie, który stanowią Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak i Robert Lewandowski. Nawet sfrustrowany Lewandowski z Belgią zagrał takie dwie piłki, że tylko brak perfekcyjnego wykończenia i łutu szczęścia spowodował, że nie strzeliliśmy bramki. Krychowiak mimo upływu lat wciąż świetnie rygluje dostęp do naszej bramki i wspiera obrońców. Największy problem jest z Glikiem, który w obu meczach z Belgią był przez rywali sadzany na tyłku.
- Glik ma problem z nadwagą, na dokładkę brakowało mu rytmu grania – mówi Białoński. – Zapłacił wysoką cenę za to, że poświęcił się dla kadry w meczu ze Szwedami i zagrał z ciężką kontuzją. Przypłacił to utratą miejsca w składzie. Myślę jednak, że na mundialu to będzie inny Glik. Dla niego im wyższa presja, tym lepiej.
Kiwior i Zalewskimi wygranymi ostatnich meczów Ligi Narodów
Dobrze jednak, ze w meczach Ligi Narodów Michniewicz odkrył dla kadry młodego Jakuba Kiwiora, który wspólnie z Janem Bednarkiem długo stawiał czoła Holendrom (2:2). Jeśli założymy, że we wrześniu wróci Paweł Dawidowicz, to środek obrony mamy całkiem nieźle zabezpieczony.
Innym odkryciem czterech ostatnich spotkań jest Nicola Zalewski. 20-latek z AS Roma wydaje się pewniakiem do podstawowej jedenastki na mundialu. – Przy założeniu, że nie będzie grał jako wahadłowy, bo na tej pozycji kompletnie się nie sprawdził – zauważa Białoński.
Wiemy, że jest życie bez Lewandowskiego
Ostatnie mecze dały nam jeszcze jedną ważną odpowiedź. W spotkaniu numer 3 z Holandią przekonaliśmy się, że jest życie bez Lewandowskiego. – W tym meczu naszym szefem był Piotr Zieliński. Okazało się, że kiedy nie ma Roberta, to on jest w stanie przejąć przywództwo w drużynie. To był bodaj najlepszy występ Zielińskiego w kadrze – przekonuje Białoński.
Mecze Ligi Narodów, choć momentami bolesne, pokazały, że mamy szkielet i całkiem szeroką kadrę. Szerszą niż za Jerzego Brzęczka, czy Adama Nawałki.
Mamy kogo wybierać do jedenastki
Zaczynają od tyłu mamy dwóch świetnych bramkarzy już na teraz – Macieja Szczęsnego i Łukasza Skorupskiego.
O środku obrony pisaliśmy wcześniej. Na bokach mamy Matty Casha i Bartosza Bereszyńskiego. – Jest jeszcze Tymek Puchacz, ale ja bym postawił na prawej Casha, na lewej Bereszyńskiego, bo choć ten drugi nie ma lewej nogi, to lepiej gra w destrukcji i wie, co to krycie – ocenia Białoński.
W drugiej linii mamy na bokach Przemysława Frankowskiego i Zalewskiego. – A w środku na pewno Krychowiak, bo trzyma poziom. Do tego najpewniej Żurkowski, bo zrobił olbrzymi postęp. No i Zieliński jako ten operujący najwyżej. Michniewicz chciałby stawiać na Bielika, ale ten znowu jest kontuzjowany. Do kadry może natomiast wrócić Kamil Jóźwiak. No i jest Sebastian Szymański, bo Kamil Grosicki ostatnimi występami chyba zamknął rozdział kadra – wylicza Białoński.
Do wymienionego zestawu można dołożyć Jacka Góralskiego, choć jego repertuar ogranicza się wyłącznie do walorów defensywnych. Jest jeszcze Mateusz Klich. I to chyba wszystko, bo tylko cud może sprawić, że przed mundialem wróci Jakub Moder.
I tylko Kamińskiego żal
Wreszcie w ataku mamy przede wszystkim Lewandowskiego i Karola Świderskiego. No może jeszcze Jakuba Kamińskiego. – Problem z nim jest taki, że idzie do Bundesligi i pewnie siądzie na ławie. Zatem przepadnie podobnie, jak niedawno Kozłowski. A szkoda, bo poza Lewandowskim i Świderskiem zostanie tylko Buksa. W Milika, który miał dwa razy zerwane więzadła, już nie bardzo wierzę – stwierdza Białoński.
Jakby nie spojrzeć jakieś tam pole wyboru jest. I przed następnymi meczami Ligi Narodów nie ma już sensu powoływać autobusu pełnego zawodników. – Dla wynalazków typu Kamil Pestka czy Mateusz Wieteska kadra to za wysokie progi – kwituje Białoński.
Przejdź na Polsatsport.pl