"Świątek faworytką, ale jej tenis nie jest skrojony pod trawę. Hurkacza stać na więcej niż rok temu"

Tenis
"Świątek faworytką, ale jej tenis nie jest skrojony pod trawę. Hurkacza stać na więcej niż rok temu"
Fot. PAP
Celt: Jej tenis nie jest skrojony pod grę na trawie. Ona gra na dużych rotacjach awansujących, to jest taki siłowy tenis. Na korcie ziemnym jest to idealne na hardziej także. Na trawie niekoniecznie. Inaczej też się porusza po trawie, odpadają doślizgi, na których Iga często bazuje. Te rozważania można jednak odłożyć na bok w sytuacji, w której Iga zbudowała sobie w ostatnim czasie olbrzymią przewagę mentalną nad rywalkami. Dlatego mimo pewnych niedoskonałości szanse Igi wyglądają bardzo dobrze. Jest faworytką.

Przed nami Wimbledon, czyli wielkie tenisowe święto, w którym Polacy mogą i powinni odgrywać czołowe role. – Iga Świątek jest faworytką, choć jej tenis nie jest idealnie skrojony pod grę na trawie. Huberta Hurkacza z pewnością stać na coś więcej niż przed rokiem, gdy doszedł do półfinału – mówi Dawid Celt, polski tenisista, trener i ekspert.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Dlaczego Wimbledon jest taki ważny?

 

Dawid Celt, polski tenisista, trener i ekspert: Na pewno ma to związek z tradycją, z jej kultywowaniem. Tu chodzi o pewne wartości przekazywane od wielu, wielu lat. W zasadzie od zarania dziejów, bo Wimbledon, to najstarszy turniej na świecie. Z nim związana jest kultura dopingowania, białe stroje i wszechobecne truskawki. To są te drobiazgi, które wyróżniają ten turniej spośród wielu innych i czynią go wyjątkowym.

 

A jakby pan zachęcił w kilku zdaniach do oglądania tego turnieju?

 

Powiedziałbym, że to wyjątkowa impreza z ponad stuletnią tradycją, rozgrywana na rzadko spotykanej, trawiastej nawierzchni. Pozycja obowiązkowa w kalendarzu każdego kibica tenisa. Na przestrzeni lat warunki gry trochę się zmieniły w Londynie, ale cały czas jest to bardzo ciekawy turniej z udziałem najlepszych na świecie.

 

Powiedział pan, że trawa się zmieniła.

 

W tym sensie, że gra na kortach Wimbledonu stała się wolniejsza niż kiedyś. Bo kiedyś była szybsza. Nie wiem do końca z czego to wynika. Owszem piłki są cięższe, ale to wszystkiego nie tłumaczy. Nie wiem jednak, czy to kwestia innej trawy, czy innego niż wcześniej przygotowania kortu. Niemniej teraz wymiany są dłuższe, a ta gra przypomina tą, którą znamy z ziemnych kortów. Kiedyś mecze wyglądały tam inaczej. Więcej było akcji przy siatce i generalnie wymiany były krótsze.

 

Czyli specjaliści od trawy nie mają w tym turnieju żadnego bonusa?

 

Specjaliści sobie poradzą, nadal będą wygrywać, ale mam wrażenie ze dystans trochę się zmniejszył miedzy nazwijmy to tymi grającymi ofensywnie, a tymi, co grają defensywnie. Można by powiedzieć, że ci, którzy nie są specjalistami, mają w Wimbledonie łatwiej niż kiedyś. Dawniej była taka opinia, że południowcy, świetnie radzą sobie na kortach ziemnych, ale na trawiastych szło im gorzej. Teraz można grać dobrze i na trawie i na ziemi. Kiedyś, kiedy gra na trawie była szybsza, to nie było takie proste. Zresztą niektórzy narzekają, że tenisowi brak tego zróżnicowania, że staje się monotonny, bo jest taki sam niezależnie od nawierzchni, na jakiej się gra. Dawniej było tak, że jak nie potrafiło się grać przy siatce, słabo się serwowało, to na trawie się nie istniało. Teraz można coś ugrać.

 

Jak wyglądają szanse Igi Świątek w Wimbledonie?

 

Jej tenis nie jest skrojony pod grę na trawie. Ona gra na dużych rotacjach awansujących, to jest taki siłowy tenis. Na korcie ziemnym jest to idealne na hardziej także. Na trawie niekoniecznie. Inaczej też się porusza po trawie, odpadają doślizgi, na których Iga często bazuje. Te rozważania można jednak odłożyć na bok w sytuacji, w której Iga zbudowała sobie w ostatnim czasie olbrzymią przewagę mentalną nad rywalkami. Dlatego mimo pewnych niedoskonałości szanse Igi wyglądają bardzo dobrze. Jest faworytką.

 

Która zawodniczka jest największym zagrożeniem dla Igi?

 

Wielu uważa, że w tej chwili Iga sama dla siebie jest największym zagrożeniem, uważam, że na trawie jest trochę więcej niebezpieczeństw. Kwestia pierwsza jak się Iga zaadaptuje do gry na trawie, bo to jest całkiem inne granie niż na ziemi. Kwestia druga jak sobie poradzi po zmianie nawierzchni bez sprawdzianu meczowego. Kolejna rzecz to presja, która cały czas rośnie, nawet jeżeli robi się wszystko, żeby o niej nie myśleć o tych rekordach czy kolejnych zwycięstwach to tak całkowicie odciąć się od tego nie da. Przecież w Londynie Iga znowu będzie jedną z głównych faworytek.

 

A konkretne nazwiska?

 

Tak naprawdę mam problem ze wskazaniem tych dziewczyn, które mogłyby Idze sprawić problem. Te z czołówki są tak niestabilne i nieprzewidywalne, że ciężko się na którąś z nich zdecydować. Jest duża szansa na to, że któraś rozegra turniej życia i dojdzie do ćwierćfinału, bądź do półfinału. Ons Jabeur jest taką dziewczyną, która się wyróżnia, jak patrzy się na jej styl gry i wyniki. Kwestia tego czy głowa wytrzyma, ale jej notowania stoją u mnie wysoko. Ostatnio wygrała turniej w Berlinie, gdzie pokazała się z naprawdę dobrej strony. Myślę, że trzeba będzie się liczyć z Gauff, Bencic, Collins, Annisimovą.

 

To wszystko?

 

Ciężko o wskazanie jakichś murowanych faworytek zdolnych do tego, by powalczyć o wygraną. Kobiecy tenis jest w tej chwili bardzo nieprzewidywalny. Weźmy taką Daniel Collins. Początek roku miała super, zaliczyła finał w Australian Open, ma potencjał, ma siłę gry i jak trafi z formą i będzie miał zdrowie, to może wygrać z każdym, ale brakuje jej stabilności i powtarzalności. I takich dziewczyn jest wiele. Jest też kilka dziewczyn, które stać na niespodziankę, ale moim zdaniem z różnych względów  turnieju nie wygrają myślę tutaj o Giorgi, Haddad Mai, Sakkari, Ostapenko, Keys czy Muchovej. To są zawodniczki niebezpieczne, które w pierwszym tygodniu turnieju lepiej omijać.

 

W trakcie turnieju na kortach Wimbledonu będziemy też trzymali kciuki za Huberta Hurkacza.

 

Przyznam, że on nie przestaje mnie zadziwiać. Za to co zrobił ostatnio w turnieju w Halle, należy mu się duży szacunek. Ta wygrana dała mu dużo pewności siebie. On się cały czas rozwija. Nie tak szybko i dynamicznie, jak Iga, ale jest zdeterminowany i zafiksowany na punkcie tego sportu. Ma swój sprawdzony sztab, do którego ma zaufanie i powoli zaczyna zbierać owoce w postaci coraz to lepszych wyników. Ważne jest to, że w Halle grano na kortach trawiastych, a skoro Hubert tam wygrał, to pokazuje, że jest w formie i jest gotowy na Wimbledon.

 

Jak bardzo?

 

Moim zdaniem jest w gronie tych pięciu, sześciu gości, którzy mogą to wygrać.

 

A jacy będą główni rywale Polaka?

 

Na pewno Novak Djoković, Rafael Nadal, pod warunkiem że wyleczy kontuzję i zagra. Do tego grona dołożyłbym Berettiniego, Tsitsipasa. Ciekaw jestem co pokaże na trawie Alcaraz. Rok temu Hurkacz ograł Federera w ćwierćfinale Wimbledonu i doszedł do półfinału. Może teraz uda się zrobić o jeden krok więcej.

 

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie