Polskie sukcesy na Wimbledonie. "Potrafiła pokłócić się z Chaplinem, ale w finale zjadły ją nerwy"

Tenis
Polskie sukcesy na Wimbledonie. "Potrafiła pokłócić się z Chaplinem, ale w finale zjadły ją nerwy"
Fot. PAP
Agnieszka Radwańska jest jedną z dwóch Polek, które zagrały w finale Wimbledonu. Pierwszą była Jadwiga Jędrzejowska. Czy Iga Świątek będzie pierwszą z Polek, która wygra angielski turniej?

Rusza turniej wielkoszlemowy na kortach Wimbledonu. Dwa polskie finały nie będą wielkim zaskoczeniem. Hubert Hurkacz właśnie wygrał turniej  na trawie w Halle i wrócił do dziesiątki najlepszych rankingu ATP. Iga Świątek jest liderką rankingu WTA z olbrzymią przewagą nad rywalkami, które zmiata z kortu. Eksperci podkreślają, że największym zagrożeniem dla Igi jest ona sama. Presja rośnie. Liczymy jednak, że Polka z nią wygra i pokaże, że na trawie jest równie skuteczna, jak na kortach ziemnych.

Jeśli Świątek awansuje w Wimbledonie do finału, to będzie trzecią Polką, której udała się ta sztuka. Pierwsza była Jadwiga Jędrzejowska, wielka gwiazda sportu okresu międzywojennego. Dwukrotnie wygrywała Plebiscyt Przeglądu Sportowego, jej zdjęcia zdobiły okładki ilustrowanych pism. Grywała w tenisa z królem szwedzkim Gustavem V. W trakcie tournée po Stanach wdała się w kłótnię ze słynnym aktorem Charlie Chaplinem. Leczyła kontuzję, więc z trybun oglądała turniej w Los Angeles. Uwagi Chaplina rzucane do grających zawodniczek tak ją zirytowały, że zwróciła mu uwagę i doszło do awantury. Jędrzejowska i Chaplin znaleźli jednak w końcu porozumienie i całe zamieszanie zakończyło się miłą pogawędką.

 

Pierwszą rakietę tata wystrugał jej z drewna

 

Nasza mistrzyni zaczynała od zbierania piłek na korcie. W domu było biednie, a ona w ten sposób sobie dorabiała. Pierwszą rakietę do tenisa tata wystrugał jej z drewna. W wieku 13 lat została zawodniczką AZS-u Kraków. Dziewczyny nie chciał z nią grać, więc trenowała z chłopakami. Dzięki temu wypracowała swoje firmowe uderzenie – silny forhend.

 

Jędrzejowska na kortach Wimbledonu doszła do półfinału (1936) i finału (1937). I w tymże finale była o włos od wygranej z Dorothy Round. Brytyjka była wielką gwiazdą w swoim kraju, a w Wimbledonie zwyciężyła dwukrotnie.

 

Polka, znana na Wyspach jako „Dżadża” (jej nazwisko było za trudne do wymówienia dla miejscowych) w finale z Round była o krok od wygranej. W decydującym secie prowadziła 4:1, ale przegrała 5:7. Co się stało? Mówiono, że Jędrzejowska, mając zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, zwyczajnie spanikowała. Round miała to wykorzystać. I może coś było w tamtej teorii, bo wkrótce Polka przegrała też finał US Open.

 

Dlaczego ona bała się wygrać?

 

- Dlaczego ona tak strasznie bała się wygrać – zastanawiał się wówczas amerykański tenisista William Tilden. Z kolei Amerykana Alice Marble (wygrała Wimbledon w 1939) podkreślała, że „Dżed jest najlepszą tenisistką na świecie”.

 

Dziennikarz Sunday Express pisał o najlepszym finale Wimbledonu, jaki dotąd miał miejsce. – Poziom gry był wyrównany i do końca nie było wiadomo, komu przypadnie zwycięstwo.

 

Równie ważne było jednak to, co stało się po finale. Nasza zawodniczka najpierw długo płakała, przyznając, że zjadły ją nerwy. Miała też wielką ochotę uciec do hotelu i schować w jakimś ciemnym kącie. Uznała jednak, że musi pokazać klasę. – Muszę dowieść, że Polka potrafi z godnością znieść gorycz porażki – napisała we wspomnieniach z tamtego finału.

 

Nakręcono o niej film

 

Po sukcesie w Wimbledonie w Polsce nakręcono film na kanwie jej życiorysu. Rolę tytułowej „Jadzi” zagrała Jadwiga Smosarska. Partnerował jej Aleksander Żabczyński. To były dwie wielkie gwiazdy międzywojennego kina w Polsce. Takie wyróżnienie pani Jadwigi tylko potwierdza fakt, iż była ona wielką zawodniczką. Zresztą trzykrotnie grała w finałach turniejów wielkoszlemowych w grze pojedynczej (US Open 1937, Wimbledon 1937, Roland Garros 1939). Dwukrotnie wystąpiła w finałach debla (US Open 1938, Roland Garros 1393). Ten ostatni wygrała w parze z Francuzką Simmone Mathieu.

 

Po wybuchu wojny zawiesiła karierę. Początkowo była zaangażowana w działalność konspiracyjną. Potem pracowała w jadłodajni. Szwedzki król próbował ją wydostać z okupowanej Polski. Interweniował w tej sprawie u niemieckich władz i miał ich zgodę. Jędrzejowska nie skorzystała jednak z propozycji. Odmówiła też, gdy władze III Rzeszy proponowały jej rozgrywanie spotkań na jej terenie. Oświadczyła, że skończyła karierę. Po wojnie jednak wróciła na kort i seryjnie zdobywała tytułu mistrzyni. W sumie miała ich na koncie 35. Ostatni mecz rozegrała w 1968 roku. Miała wtedy 56 lat.

 

Drobna Polka przeciwstawiła się mocarnej Serenie

 

Na drugi, polski finał w Wimbledonie czekaliśmy 75 lat. Agnieszka Radwańska, gdy pytano ją o „Dżadżwydżę Dżendżedżowską” wykazała się błyskawicznym refleksem. – Myślę, że chodzi o Jadwigę Jędrzejowską. Cieszę się, że jako druga Polka wystąpię w finale Wimbledonu – powiedziała Radwańska dziennikarce „The Times”.

 

Finał 2012 z udziałem Radwańskiej nie był zaskoczeniem. Uwielbiała grać na trawie. W 2005 wygrała na kortach Wimbledonu turniej juniorek. Jako seniorka też notowała dobre rezultaty. Finał Wimbledonu z Sereną Williams, to największy sukces w karierze Radwańskiej. Tym większy, że eksperci skazywali ją na pożarcie, a ona postawiła się Serenie, o której mówiono wówczas, że jest najsilniejszą i najlepiej serwującą tenisistką na świecie.

 

Radwańska do tamtego finału przystąpiła chora. I choć John McEnroe mówił, że finał będzie kompromitacją Radwańskiej, to Polka przeciwstawiała się potężnej rywalce. Serena miała wygrać lekko, łatwo i przyjemnie, a tymczasem wygrała dopiero po ponad dwóch godzinach zaciętej rywalizacji. Radwańska wygrała jednego seta 7:5. Nasza zawodniczka kończyła długie wymiany precyzyjnymi strzałami wzdłuż linii albo wolejem przy siatce.

 

Odbijała petardy Williams i sama wyprowadzała ciosy

 

Publiczność szalała, bo Radwańska potrafiła przetrzymać nawałnicę Williams. Ta w jednym gemie posłała cztery asy z rzędu w 48 sekund. Polka umiała dobiec i odbić piłkę. Pokazała, że jest mistrzynią defensywy, która nie tylko broni, ale i sama potrafi wyprowadzić przy okazji zaskakujący cios. Williams chwaliła potem Radwańską, prosiła nawet kibiców o brawa dla niej. McEnroe rehabilitował się z kolei za wcześniejsze wypowiedzi, określając Williams najbardziej genialną tenisistką, bo tylko taka mogła pokonać Radwańską.

 

Radwańska po 13 latach zawodowego grania zakończyła karierę. Choć uchodziła za zawodniczkę drobną i delikatną, to udało jej się zrobić wielką karierę. Była w dziesiątce rankingu WTA, wygrała dwadzieścia turniejów, a w Wimbledonie, poza wspomnianym finałem, dwa razy docierała do półfinału. Nigdy nie zwyciężyła, a szkoda, bo do gry na trawie była wręcz stworzona.

 

Polak prawie pięć godzin bił się o wygraną

 

Poza dwoma kobiecymi finałami Wimbledonu mamy też jeden w męskim deblu. Na dokładkę zwycięski. W 2017 Łukasz Kubot w parze z Marelo Melo ograli wszystkich. Finałowy mecz z duetem Oliver Marach, Mate Pavić trwał 4 godziny i 41 minut. Zakończył się wynikiem 5:7, 7:5, 7:6 (20, 3:6, 13:11. To spotkanie nazwaliśmy horrorem. Adam Romer z magazynu „Tenisklub” mówił z kolei o sukcesie, który można by porównać do zdobycia mistrzostwa świata przez Roberta Kubicę w wyścigach Formuły 1.

 

Jakby nie było, Kubot przeszedł do historii, jako pierwszy Polak, zwycięzca Wimbledonu. W tegorocznym turnieju 40-letni Kubot wystąpi w parze z Szymonem Walkowem. Na co stać starego wyjadacza w parze z debiutantem? Trudno powiedzieć. Chętnie jednak zatańczylibyśmy kankana z Kubotem.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie