Fortuna 1 Liga: Kto będzie się bił o awans, a kto o utrzymanie?

Piłka nożna
Fortuna 1 Liga: Kto będzie się bił o awans, a kto o utrzymanie?
Fot. Cyfrasport
Kibice z całą pewnością będą dużym atutem Wisły Kraków. Ale czy nie będą też obciążeniem? Presja na powrót do Ekstraklasy będzie w Krakowie ogromna

- Jeśli Wisła chce awansować, to musi postawić na walkę i zaangażowanie, bo w pierwszej lidze liczy się siła fizyczna. Ten sezon będzie ciekawy. O awans, prócz Wisły, mogą powalczyć Arka, Podbeskidzie, GKS Tychy, może ŁKS. W środku tabeli widzę beniaminków. Nie ma natomiast zdecydowanej czerwonej latarni – analizuje nasz ekspert Janusz Kudyba na dzień przed startem Fortuna 1. ligi.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: W piątek, 15 lipca startuje Fortuna 1. Ligi. Myśli pan, że ten sezon będzie się kręcił wokół Wisły Kaków?

 

Janusz Kudyba, ekspert Polsat Sport: Patrząc na ostatnie lata, to może się tak stać. Jeszcze rok temu taką marką pierwszej ligi był Widzew Łódź. W przypadku Wisły widzę jeden problem. Jest w przebudowie. Są też jednak plusy. Został trener Jerzy Brzęczek. Spadł z zespołem, a to ambitny człowiek, będzie chciał szybko się podnieść.

 

Czyli Wisła będzie w czołówce?

 

Tak myślę, choć nie wiem, czy od początku. Będzie na Wiśle ciążyła wielka presja. Będą też musieli zmierzyć się z innym sposobem grania niż w PKO Ekstraklasie. Dlatego nie wiem, jak szybko "zatrybią". Długofalowo, pod względem sportowym, na pewno się jednak obronią.

 

Mówi pan o kłopotach. Co będzie największym problemem Wisły?

 

Jak powiedziałem, sposób grania. Pierwsza liga jest motoryczna, cechy wolicjonalne są na wysokim poziomie. To się najbardziej liczy. Proszę sobie przypomnieć, jak zrobiła awans Korona Kielce. To nie był zespół superpiłkarzy, zachwycających techniczną wirtuozerią. Korona awansowała, bo pokazała charakter. Przestawiła się na granie oparte na walce fizycznej. Wisła, jeśli chce awansować, musi szybko stać się podobnym zespołem. Myślę sobie jednak, że osoba trenera Brzęczka gwarantuje, że tak się stanie.

 

Odkąd pamiętam, to Wisła kojarzy mi się raczej z technicznym graniem.

 

To fakt, ale wszystko zależy od doboru zawodników. Wisła, chcąc nie chcąc będzie musiała postawić na walkę i zaangażowanie, bo to jedyny sposób na pierwszą ligę. Myślę, że trener Brzęczek niczym lekarz zdiagnozuje sytuację i będzie grał taką piłkę, która da punkty. Kibice też zrobią swoje. Oni będą przede wszystkim wymagać zwycięstw i szybkiego powrotu do Ekstraklasy.

 

Czy Wisła ma gwiazdy zdolne do tego, by zrobić różnicę w pierwszej lidze?

 

Jest tam wielu zawodników z dobrym CV. Jednak łatwo nie będzie. Dla nich to zejście o poziom niżej też będzie kłopotliwe. Spadanie z salonów nigdy nie jest łatwe. Pewnie jednak znajdzie się ktoś taki, jak kiedyś Ramirez w ŁKS-ie. On w pierwszej lidze był rewelacyjny i w końcu trafił do Lecha. Teraz pewnie też ktoś się znajdzie, ale nie potrafię na ten moment podać żadnych nazwisk.

 

Zostawmy Wisłę, przejdźmy do drugiej z piłkarskich legend, czyli Ruchu Chorzów. Widzi pan szansę dla beniaminka z Cichej?

 

Obserwuję pracę trenera Jarka Skrobacza od kilku lat. Przyglądałem mu się jeszcze, jak pracował w Miedzi Legnica. On ma dobre oko do młodych. Podoba mi się też postawa i podejście prezesa Ruchu. On sam grał kiedyś w piłkę, więc wie, o czym mówi. Czytam jego wywiady i wiem, że oni chcą zbudować coś od podstaw. Na pewno jednak sprawią jakieś niespodzianki. Zakładam jednak, że potrzebują czasu na aklimatyzację, oswojenie się z ligą. Za rok zwiększą budżet, uzupełnią skład i kiedyś powalczą o Ekstraklasę.

 

Ma pan swoich faworytów?

 

Rok temu stawiałem na Arkę i niewiele im zabrakło. Baraż z Chrobrym wywrócił wszystko do góry nogami. W tym sezonie Arka znowu powinna się liczyć. Ze znaczących zawodników stracili jedynie Kobackiego i wciąż mają duży potencjał. Dla mnie to jeden z faworytów.

 

Inni?

 

Podbeskidzie. Patrzę na nich z wielką uwagą. Rok temu popełnili trochę błędów, ale jest doświadczony trener Smyła, który ma oko do piłkarzy. Budżet też się zgadza, więc Podbeskidzie powinno być w czubie. Poza Podbeskidziem wspomniałbym o GKS-ie Tychy. Trener Dominik Nowak lubi grać o coś. I jeśli są środki, to potrafi osiągnąć sukces. W Tychach są fundamenty, bo dobrze prosperuje akademia piłkarska. Do walki o Ekstraklasę może się podłączyć ŁKS z nowym trenerem Kaziem Moskalem.

 

A co z ubiegłorocznymi uczestnikami barażów o Ekstraklasę?

 

Chrobry po odejściu trenera Ivana Durdevica już nie będzie tym samym zespołem. Na dokładkę tam są poważne ubytki. Ciężko będzie im powtórzyć taki sezon, jak poprzedni. Z kolei Odra Opole idzie swoim sprawdzonym torem. Tam jest rozsądne zarządzanie, stawianie na młodych zawodników, więc nigdy nie wiadomo, co z tego wyjdzie. Odra małymi kroczkami idzie do celu, ale zakładam, że w tym roku go nie osiągnie. O Arce, trzecim z uczestników barażów, któremu nie wyszło, już mówiłem.

 

Kto może mieć problemy z utrzymaniem?

 

Nie ma takiej drużyny, jaką był rok temu Stomil, który miał olbrzymie problemy, a ta niemoc wyszła na boisku. Przyznam, że w ogóle to ciężko kogoś wytypować do spadku, bo zwykle pierwszymi kandydatami są beniaminkowie, a tegoroczni nowicjusze są mocni. Stal Rzeszów wywalczyła awans w imponującym stylu, ma dobrych piłkarzy i pieniądze. Chojniczanka też jest niezła, a Ruch już pochwaliłem. Dla mnie trójka beniaminków jest na środek tabeli. A zdecydowanej czerwonej latarni nie widzę, choć problemy może mieć Górnik Łęczna. Tam się dużo tasuje, zmienia, nie jest to poukładane. To się może odbić na wyniku.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie