Paweł Fajdek: Chyba tak daleko w kwalifikacjach jeszcze nie rzucałem

Inne
Paweł Fajdek: Chyba tak daleko w kwalifikacjach jeszcze nie rzucałem
fot. PAP
Paweł Fajdek

Paweł Fajdek awansował do sobotniego finału rzutu młotem w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Eugene najlepszym wynikiem obu sesji eliminacyjnych - 80,09 m. - Chyba tak daleko w kwalifikacjach jeszcze nie rzucałem - zauważył.

Czterokrotny mistrz globu zaczął - zawsze trudne, a czasem dla niego nieudane - eliminacje od 74,63. W drugiej próbie znacząco się jednak poprawił i wynikiem 80,09 o dwa i pół metra przekroczył kwalifikacyjne minimum (77,50).

 

ZOBACZ TAKŻE: MŚ Eugene 2022. Kontuzja Norberta Kobielskiego w eliminacjach skoku wzwyż

 

- Pierwszy rzut za delikatny i przyplątały się problemy techniczne. Dlatego taki styl. Drugi już normalny, w granicach przyzwoitości. Chyba tak daleko w kwalifikacjach jeszcze nie rzucałem. Zapraszam na finał - powiedział wyraźnie zadowolony podopieczny trenera Szymona Ziółkowskiego.

 

W jego ocenie w finale pięciu zawodników może przekroczyć granicę 80 metrów.

 

- To będą na pewno bardzo mocne zawody. Tokio otworzyło jakiś woreczek z wynikami. Miejmy nadzieję, że będzie to kontynuowane i chłopaki będą rzucać daleko. Byle nie dalej od nas... - nawiązał do Wojciecha Nowickiego, który w grupie A eliminacji już pierwszą próbą na 79,22 wszedł do finału.

 

W kwalifikacjach Fajdek wyglądał na bardzo skoncentrowanego. Przyznał jednak, że było to raczej... znudzenie.

 

- Kwalifikacje są dosyć nudne, a jednak stresujące. To najgorszy element startu na każdej dużej imprezie. Największe emocje towarzyszą zawsze kwalifikacjom. Za 25 godziny mamy finał i wystarczy teraz odpocząć i przespać noc - wskazał.

 

Mówił o tym, że finał tej konkurencji - rozgrywany w sobotę o 21:00 czasu polskiego - bardzo mu pasuje, bo stara się żyć w USA według krajowego rytmu.

 

Zapytany o to, czy piąty z rzędu tytuł mistrza świata jest blisko, odparł: "O kwalifikacje bliżej".

 

Tegoroczną listę światową w rzucie młotem otwiera Nowicki.

 

- Wiem, że to nieskromnie zabrzmi, ale był to po prostu taki treningowy rzut. Jeszcze tak naprawdę bez czwartego obrotu. Szkoda, że nie dokręciłem do końca - przyznał Nowicki po bardzo krótkich dla siebie eliminacjach.

 

Podkreślił, że zgodnie z planem całe siły szykuje na finał.

 

- Wszystko idzie zgodnie z planem. Jest forma, jestem zdrowy. Jutro nastawiamy się na rywalizację - podkreślił mistrz olimpijski.

 

Wrotyński w drugim rzucie uzyskał 73,55 m, co nie wystarczyło do awansu.

 

MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie