Kołtoń: Barca - bez Messiego - zakręci się wokół „Lewego”!

Piłka nożna
Kołtoń: Barca - bez Messiego - zakręci się wokół „Lewego”!
Fot. PAP
Pożegnanie Lewandowskiego z kolegami z Bayernu Monachium

Barcelona – bez Lionela Messiego – zakręci się wokół Roberta Lewandowskiego. To zobaczymy na dniach, a szczególnie w kolejnych miesiącach. To Xavi przekonał RL9, że warto przejść do Katalonii. A swoje zdanie – ważne! – miała żona, Anna. KALENDARIUM tego transferu poniżej!

Koniec grudnia: Tomasz Hajto mówi mi, że Robert Lewandowski ma propozycję z Barcelony i nie zdziwi się, jeśli przejdzie do katalońskiego klubu. Brzmiało to cokolwiek kuriozalnie. Jednak czyż ludzie nie odbierali mojego zdania kuriozalnie z 2012 roku: „A dlaczego nie Barcelona?!?”. Powiedziałem to w „Cafe Futbol” wiele lat temu, jeszcze zanim powstało trio Messi-Suarez-Neymar.

 

Okazuje się, że „Lewy” do Barcy nie mógł pójść wcześniej, bo nie przepada za Leo Messim. 9 stycznia - w restauracji Nine's - Lewandowski był w świetnym humorze po wygranej w Plebiscycie „Przeglądu Sportowego”. Kapitan reprezentacji Polski spotkał się z sześcioma-siedmioma dziennikarzami. Piszę sześcioma-siedmioma, bo ten siódmy Mateusz Święcicki opuścił spotkanie po dwóch godzinach, aby skomentować jakiś mecz.

 

Robert tymczasem nawijał z cztery godziny, i wcale nie było to nawijanie makaronu na uszy. Mówił, jak jest o wielu kwestiach. I z przeszłości i teraźniejszości. Niezwykle ciekawy był wątek relacji na piłkarskim szczycie, na który wdarł się w ostatnich latach. O spojrzenie na Lionela Messiego, czy Cristiano Ronaldo. Gdy zagadnąłem Lewandowskiego o „Złotą Piłkę” i wypowiedź Messiego, że należała się Robertowi za 2020 rok, usłyszałem: „Gdyby to powiedział Cristiano Ronaldo, to uznałbym, że jest to szczere”. A tak zabrzmiało dla RL9 jak greps, przygotowany Argentyńczykowi przez PR-owców.

 

Co z nowym kontraktem z Bayernem? „Nie było ani jednej rozmowy” – przyznał wówczas Robert.

  • Przecież Herbert Hainer wygłosił laudację na Twoją część, jakbyś otrzymywał nagrodę Nobla, a to był – tylko i aż - „Złoty But” dla najlepszego strzelca lig europejskich...
  • To były słowa na podium, ale bezpośrednio nie było ani razu propozycji kontraktu ze strony Bayernu.

 

„Jest niczym Bond, James Bond”

 

21 września 2021 roku prezydent Bayernu, Herbert Hainer celebrował Polaka na Allianz-Arenie następująco: „Jest niczym postać z filmu, który w następnym tygodniu wchodzi do kin - jest niczym Bond, James Bond”. Hainer przypomniał, że nadzwyczajnie snajpera motywuje jego małżonka, Anna: „Powiedziała po finale Ligi Mistrzów w Lizbonie, że skoro nie mogła być na stadionie w czasie tego spotkania, to Robert musi jeszcze raz sięgnąć po to trofeum”. Hainer dodał: „Dziękujemy Annie za coachowanie”. Historia miała dopisać puentę. Anna jest wielką zwolenniczką zmiany Monachium na Barcelonę. Już kilka miesięcy temu pytała się na intagramie, jak szybko i skutecznie nauczyć się hiszpańskiego.

 

Wróćmy jednak do celebry związanej z przyznaniem „|Złotego Buta”. Robert Lewandowski w sezonie 2020/21 pobił rekord Gerda Muellera. 40 bramek w sezonie uchodziło za wyczyn „wieczny” w Bundeslidze. Tymczasem Polak strzelił 41 goli. Karlheinz Wild pisał wówczas w „Kickerze”: „Lewandowski to super gwiazda. Wcześniej uchodził za niedostępnego, egoistycznego i pozbawionego uczuć profesjonalistę. Teraz zdaje się być uprzejmy, wręcz sympatyczny”. I zaznaczył: „To najbardziej renomowany ambasador Bundesligi. Pochwały w futbolu często są na wyrost, jest ich za dużo, ale każda pochwała wygłoszona pod adresem Lewandowskiego jest uzasadniona. A fakt, że tytuły i trofea chce świętować dopiero na stare lata, pokazuje, z jakim nadzwyczajnym zawodowcem mamy do czynienia”.

Gdy rozstawialiśmy się 9 stycznia 2021 roku, Lewandowski powiedział wprost: „Jeśli Bayern nie złoży poważnej oferty w ciągu najbliższych tygodni, to latem odejdę”.

 

26 lutego przed meczem Eintracht – Bayern dyrektor sportowy Hasan Salihamidzić zapewniał: „Naszym priorytetem jest podpisanie nowego kontraktu z Robertem Lewandowskim”.

 

„Das hoere ich zum ersten Mal” - mówi RL9 po meczu temu samemu dziennikarzowi Sky Deutschland. „Pierwsze słyszę”... 11 kwietnia tuż przed rewanżem z Villarreal w Champions League wybuchła transferowa bomba! Sebastian Staszewski napisał na TT: „To prawda! Robert Lewandowski jest po słowie z Barceloną. W otoczeniu RL9 słyszę, że porozumienie osiągnięte, wielomilionowy kontrakt miałby być podpisany na 3 lata. Były jeszcze trzy konkretne oferty: PSG, Manchester City i Livepool FC”.

 

12 maja nagrałem „Prawdę Futbolu” z hasłem: „Das Ende”. Pisałem wówczas w opisie filmu: „Wizyta menedżera RL9, Piniego Zahaviego w Monachium - w końcu kwietnia - zakończyła się niczym. Tymczasem Thomas Mueller przedłużył umowę do 2024 roku, a więc nie o dwa lata, a o rok. Tak samo na dniach postąpi Manuel Neuer. Robert chce odejść do Barcelony. Już kilka tygodni temu Karlheinz Wild w Kickerze pisał o 35-40 milionach euro, które mogą wchodzić w grę. Bild wymienia teraz taką samą kwotę. Kilka tygodni targów przed nami, ale to koniec historii Polaka w Bayernie”. Puentowałem: „Das Ende pięknej historii ośmiu lat!”.

 

Od dyplomacji do otwartej wojny na słowa

 

Pięknej, ale na koniec wyraźnie się wszystko popsuło. 14 maja po ostatnim meczu ligowym, Lewandowski był bardzo dyplomatyczny. „Bardzo możliwe, że to był mój ostatni mecz w barwach Bayernu. Nie mogę tego powiedzieć na sto procent, ale jest prawdopodobne, że tak było...” - mówi na antenie Viaplay.

 

15 maja zaczyna się akcja Bayernu, która kończy się wojną na linii klub-zawodnik. I powiedzmy to sobie szczerze – to wojna wywołana przez klub. Nie chcę bronić na siłę Lewandowskiego. Jednak to klub rozpoczął atak. „Tak po ludzku stracili Roberta” - mówił przyjaciel, którego cytowałem w mediach niemieckich. Dziś mogę powiedzieć, że to słowa Tomasza Zawiślaka. Zresztą wkrótce na łamach „Sport-Bildu” z tego cytatu skorzystał Pini Zahavi.

 

Co było powodem? Dzień po meczu Wolfsburg - Bayern nastąpił zgodny atak wszystkich możnych i ważnych w Bayernie. Publicznie wystąpili Herbert Hainer (prezydent klubu), Oliver Kahn (szef zarządu, odpowiadający za sport) i sam Uli Hoeness (honorowy prezydent klubu). „Te alarmy już znamy, te cały teatr” - wypalił Kahn. „Basta” - zakończył swoją wypowiedź o RL9. Bogdan Rymanowski – dziennikarz polityczny, a zarazem pasjonat futbolu – głosi: „Basta w takim znaczeniu ma wymiar wręcz pogardliwy”. Mój przyjaciel, pisarz, Jan Grzegorczyk dodaje: „To znowu coś, co mnie martwi. Bo dotyczy spraw polsko-niemieckich. Tych, w których wiele razy doszło do przełomu. Ten przełom zawdzięczamy konkretnym ludziom. Dla mnie Lewandowski dla sprawy polsko-niemieckiej zrobił może nawet więcej, niż profesor Bartoszewski. Tyle, że ostatnie tygodnie znowu zagmatwały tę perspektywę”. To jak Polak zachowuje się w stosunku do Niemców, a także – a może  przede wszystkim? - jak Niemcy zachowują się w stosunku do Polaka.

 

Co ciekawe – rzeczonego 15 maja - nawet Thomas Mueller powiedział: „Bayern to klub, który bez Lewandowskiego wygrywał Ligę Mistrzów”. Z kolei Hoeness to zawsze był prawdziwy „Abteilung Attacke” („Wydział ataku”), jak za dawnych lat. Teraz to jest „honorowy wydział ataku”, jak żartują niemieccy dziennikarze. Jednak Robertowi nie jest do śmiechu. Hoeness wypalił pod ratuszem, gdzie piłkarze Bayernu świętowali 10 tytuł z rzędu, a 8 z udziałem Lewandowskiego: „Tu chodzi o tylko o kasę”. I dodał w swoim stylu „2 września będzie po wszystkim”. Nic dziwnego, że Zawiślak – przyjaciel Lewandowskiego od dziecka – powiedział: „Tak po ludzku stracili Roberta”. I puentował: „To już jest nie do naprawienia”.

 

30 maja sam Lewandowski zabrał głos: „Na dziś pewne jest jedno: moja wspólna historia z Bayernem dobiegała końca. Po tym wszystkim, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach, nie wyobrażam sobie dalszej dobrej współpracy z klubem”. I dodał: „Transfer będzie najlepszym rozwiązaniem dla obu stron”. „Bayern is not a serious club”, „Bayern to niepoważny klub” – tłumaczył z polskiego na angielski Kuba Kwiatkowski wystąpienie RL9 na tej pamiętnej konferencji reprezentacji Polski. Za chwilę nastąpiło sprostowanie. „Bayern is a serious club” – miał jednak powiedzieć Robert. „Naprawdę słyszałem, że Robert powiedział, że nie jest poważny” – tłumaczył później rzecznik prasowy kadry.

 

Poważny, czy niepoważny? Szef zarządu klubu Oliver Kahn - odpowiedzialny za sprawy sportowe - i Hasan Salihamidzić - dyrektor sportowy - zwlekali miesiącami z podpisaniem nowej umowy. Przypominam, że Robert już zimą był wkurzony, że klub nie składa oferty. Bayern zwlekał i zwlekał. Irytacja Roberta narastała. I skończyło się zabraniem głosu tak stanowczym, że bardziej stanowczo się nie da. Co na to Kahn? „Dlaczego Robert wybrał właśnie taką drogę, nie potrafię powiedzieć. Takie publiczne stawianie sprawy do niczego nie prowadzi. Robert właśnie w barwach Bayernu dwa razy został najlepszym piłkarzem świata i powinien sobie zdawać sprawę, co dał mu Bayern" - tak komentował na gorąco Kahn w Sport 1. Kahn zapomniał dodać, że Bayern też powinien zdać sobie sprawę, co dał Lewandowski Bayernowi.

 

6 czerwca Lewandowski wystąpił w podcaście Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego. Czy to już wojna? – padło pytanie. Robert odparł: „To nie jest wojna. To jeszcze nie jest wojna. To jest rozpoznanie terenu”. Odchodzisz z Bayernu dla pieniędzy czy bo chce więcej emocji w życiu? – kolejne pytanie. Lewandowski odparł bez wahania: „Bo chce więcej emocji w życiu”.  7 czerwca Lewandowski udzielił wywiadu „Bildowi”. Powiedział: „Trzeba schłodzić emocje, chcę spokojnie rozmawiać, nie za pomocą mediów i doskonale zdaje sobie sprawę, że konflikt produkuje dużo nagłówków. FC Bayern i ja nie jesteśmy wrogami”. Z tą liczbą nagłówków nie będzie łatwo. Szczególnie, jak Robert dodaje: „Rozstania przynależą do futbolu. Jeśli czuję, że mentalnie potrzebuję zmiany, to powiedzenie o tym jest fair. Takie mam przekonanie”.

 

„Mane-Mania in Muenchen!”... “Świństwo!”

 

22 czerwca nastąpiła oficjalna prezentacja Sadio Mane w Monachium. „Mane-Mania in Muenchen”, pisał „Bild”. 30-letni skrzydłowy kosztował 32 miliony euro plus 9 milionów w bonusach. „Piłkarz klasy światowej” - mówił Kahn. I dodawał: „Znalazł się we właściwym miejscu, aby zdobywać trofea”. Salihamidzić zaznaczył: „To nie tylko kapitalny gracz, ale i potwór, jeśli chodzi o mentalność”. Wcześniej Salihamidzić udzielił wywiadu magazynowi „Sport-Bild”. Mówił, że „uzależnił się od tego transferu”. Poleciał do Liverpoolu zaraz po tym, jak dowiedział się, że Mane odrzucił propozycje podpisania nowego kontraktu z „The Reds”. Hasan opisywał: „Mane powitał nas w krótkich spodenkach, z mango w ręku. Na koniec znaleźliśmy się na kanapie, gdzie zadeklarowałem, że przebiję głową mur, aby zrealizować ten transfer”. Nic dziwnego, że Philipp Selldorf kpił w „Sueddeutsche Zeitung” w tekście „Zakazany owoc”. „Jeden człowiek czytają wyznania Salihamidzica mógłby zakrzyknąć: - Świństwo!”. Dokładnie tak pisze – słowo „świństwo” jest po polsku! I puentuje: „Gdy teraz dowiedział się, że Sadio Mane jest nowym ukochanym Bayernu, Robert Lewandowski może się poczuć jeszcze bardziej nielubianym, niż wcześniej mu się wydawało. Wszak żaden z bossów Bayernu nie przysiadł z nim na kanapie w kącie i nie zapowiedział, że przebije głową mur, byle tylko grał dla tego klubu. Nasłuchał się tylko: - Basta!... I: - Kontrakt do 2023 roku!”.

 

W kolejnych dniach Barcelona złożyła trzy kolejne oferty: 1. 32 miliony euro plus 5 w bonusach; 2. 35 milionów plus 5 w bonusach; 3. 40 milionów plus 5 w bonusach.

 

29 czerwca Lewandowski na Ibizie - w restauracji „Lio” - spotkał się z Xavim. Jednak decydujące rozmowy z trenerem Barcelony odbyły się już w lutym. To wówczas szkoleniowiec Barcelony miał obiecać Polakowi, że drużyna zostanie skonstruowana wokół niego. Gdy „Lewy” wymieniał na nowo uwagi z Xavim, tego samego dnia prezydent honorowy Bayernu, Uli Hoeness powiedział: „Kolejne oferty Barcelona może sobie darować”. „Bild” pisał wprost o scenariuszu: „Lewandowski zastrajkuje”. Słynny komentator z Niemiec, Marcel Reif mówił: „Trudno mi to sobie wyobrazić”. Ba, sam Hoeness mówił: „Robert to człowiek sportu. Musiałby naprawdę być chory, aby się nie stawić”. Zawiślak wkrótce to dementował.

 

I 11 lipca Lewandowski wylądował na lotnisku w Monachium. Jednak bez rodziny. W mediach rozgrywana była sprawa gróźb pod adresem piłkarza. Sam „Lewy” 12 lipca spóźnił się kilka minut na zbiórkę – bodaj sześć. Później nie słuchał uwag Juliana Nagelsmanna. A gdy team, w którym kończył zajęcia, przegrał, nie wykonał pompek, do których był zobligowany. Następnego dnia miał już jednak trenować z większym zaangażowaniem, a jeszcze następnego pojawiła się informacja, że nie weźmie udziału w sobotniej prezentacji drużyny. I doszliśmy do 16 lipca, gdy Kahn przyznał, iż oferta Barcelony jest w końcu zadowalająca. Mówi się o 45 milionach euro plus 5 milionów w bonusach. Prawda ostatnich lat jest taka, że Bayern był silny siłą Lewandowskiego. Nie tylko jego, ale w dużym stopniu jego. Teraz Barcelona zakręci się wokół Polaka, który ma zagwarantować 30-40 goli w sezonie!

 

Roman Kołtoń/Prawda Futbolu
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie