MŚ Eugene 2022: Adrianna Sułek powstrzymuje się od łez

Inne
MŚ Eugene 2022: Adrianna Sułek powstrzymuje się od łez
fot. PAP
Adrianna Sułek

Adrianna Sułek zajęła czwarte miejsce w siedmioboju w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Eugene. Reprezentantka Polski zdobyła 6672 pkt i pobiła 37-letni rekord kraju. - Bardzo mocno powstrzymuję się od łez, bo bardzo ciężko pracowałam na brązowy medal - mówiła Sułek.

Polka poprawiła w Eugene rekordy życiowe w czterech konkurencjach: pchnięciu kulą (14,13), biegu na 200 m (23,77), skoku w dal (6,43) i biegu na 800 m (2.07,18). 23-latka w biegu na 100 m przez płotki miała czas 13,28 sekundy, w skoku wzwyż osiągnęła 1,89 m, natomiast w rzucie oszczepem - 41,63 m. Reprezentantka Polski zdobyła łącznie 6672 pkt i została sklasyfikowana na czwartej pozycji. 23-letnia lekkoatletka pobiła rekord Polski, który od 1985 roku należał do Małgorzaty Nowak - 6616 pkt.

 

ZOBACZ TAKŻE: MŚ Eugene 2022: Michał Rozmys awansował do finału

 

Mistrzynią świata została Belgijka Nafissatou Thiam, która zgromadziła 6947 pkt. Srebro wywalczyła Holenderka Anouk Vetter - 6867. Brązowy medal zdobyła Amerykanka Anna Hall - 6755.

 

- Możecie być dumni ze mnie, ale ja muszę to jeszcze chwilkę przeboleć. Myślałam, że szczęście będzie mi sprzyjało i światowy wynik wystarczy na medal. W Belgradzie podczas HMŚ światowy wynik starczył na srebro. Teraz jest gorszy scenariusz, bo jest to czwarte miejsce - mówiła ze łzami w oczach Sułek.

 

Powiedziała jednak, że nie może mówić o tym miejscu jako o pechowym. Jak mówiła, taki wynik punktowy dawałby podczas wielu edycji mistrzostw świata, a nawet na igrzyskach, medale.

 

- Za kilka lat pewnie będę z tego startu dumna, że tak otworzyłam swoją karierę na mistrzostwach świata. Na ten moment bardzo mocno powstrzymuję się od łez, bo bardzo ciężko trenowałam na ten brązowy medal. Chciałam, aby zawisł na mojej szyi - wskazała Sułek.

 

Dodała, że ma nadzieję na odkucie się na mistrzostwach Europy, bo tam "nie będzie fenomenalnej Amerykanki".

 

- Po drugie, czuję, że tutaj troszeczkę denerwowałam się niektórymi konkurencjami. Tam wystartuję już z pewnością tego, że jestem rekordzistką Polski, a forma jest rosnąca. Tam chcę wartościowym rezultatem zwieńczyć sezon. Wyszarpię ten medal, jeżeli będzie trzeba - mówiła z wielkim przekonaniem w głosie.

 

Sułek nie patrzy na sport w kategorii limitów. Wzwyż może w swojej ocenie skakać nawet 1,95, a w dal nawet i siedem metrów. - Jasne, że wzwyż nie skoczę dwóch metrów, bo jestem troszeczkę za niska. Płotki mogą być jednak lepsze. W dal realne jest i siedem metrów, tak samo mogę urywać kolejne dziesiąte części sekundy na 200 m - analizowała na gorąco.

 

Nie miała jednak do siebie pretensji o żadną z konkurencji siedmioboju w Eugene. Nawet w rzucie oszczepem — jak mówiła — zrobiła dokładnie tyle, w jakim stopniu jest obecnie gotowa.

 

- Dziś dziewczyny mocno mnie pokopały na wirażach. Mam nadzieję, że nie było to celowe, bo pokopała mnie Amerykanka. Ciekawi mnie, czy się mnie nie obawiały. Na ostatniej prostej Amerykanka mocno zabiegała mi drogę i wstrzymywała mój rytm. Prawda jest też taka, że ja nie potrafię walczyć, gdy są to cele, które mnie nie satysfakcjonują. Gdyby chodziło o utrzymanie trzeciego miejsca albo byłoby ono w zasięgu, to pobiegłam nawet poniżej 2.05 - oceniła.

 

Chwaliła swojego trenera Marka Rzepkę. Mówiła, że to młody facet, otwarty na nowinki technologiczne, na zdobywanie nowych umiejętności doszkalanie się. - To także facet obyty z social mediami, co także jest ważne. Mocno się docieramy. Teraz jest kwestia tego, abyśmy oboje się doszkalali, bo gdzieś trzeba się poprawiać, aby robić te 7000 punktów - powiedziała.

 

Dziękowała za wsparcie i wyrozumiałość swoim bliskim, bo trening wielobojowy to nie godzina dziennie, ale kilka godzin katorżniczej pracy każdego dnia. Trudno w takich okolicznościach zbudować relacje, związek, a jej się to udało. Także dzięki wyrozumiałości i mądrości jej chłopaka — jak wskazywała siedmioboistka.

 

Sułek nie szczędziła natomiast słów krytyki pod adresem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.

 

- Ja wiem, że podróż, złe odżywanie ma zły wpływ — być może na te 30-40 punktów. Po medalu w Belgradzie nawet nie otrzymałam gratulacji twarzą w twarz. Teraz nie będę już o to nawet zabiegała. Nie będę milczeć, bo za wiele poświęcam, aby ktoś rzucał mi kłody pod nogi - mówiła wyraźnie rozgoryczona.

 

Mocno krytykowała warunki obozu aklimatyzacyjnego w Seattle. Mówiła, że jedzenie było koszmarne, totalnie niedostosowane do potrzeb sportowców. Podkreślała, że wielokrotnie musiała stołować się w innym miejscu.

 

- Wiem, że kibice i moja rodzina są ze mną. Dopóki się nic nie zmieni w naszym sztabie, to te medale będą nam uciekać. Naszą kadrę stać na dużo więcej, ale na ostatniej prostej nam się to odbiera. (...) Ja katorżniczą robotą zajeżdżam się przez kilka tygodni, a na samym końcu - gdy jest najważniejszy, bezpośredni okres przygotowawczy - to ja jem jakieś świństwa, muszę latać do sklepu 1000 schodów góra-dół. To nie jest dla mnie problem, ale to być może potem są te setne. Po coś ci ludzie tam są, przecież nie na wakacjach. A wykonali jakiekolwiek kroki, aby nam pomóc? - pytała zdenerwowana.

 

Dodała, że będzie szukała możliwości szkolenia niejako obok PZLA, z udziałem prywatnych sponsorów, a także teraz — jako rekordzistka kraju — dzięki środkom ministerialnym.

 

Paulina Ligarska zdobyła 6093 pkt i ukończyła siedmiobój na 10. pozycji. Zawodniczce SKLA Sopot w Eugene udało się poprawić rekord życiowy w biegu na 200 m - 24,65.

 

Thiam drugi raz w karierze została mistrzynią świata w siedmioboju. Belgijka triumfowała też w 2017 roku w Londynie. 27-latka jest również dwukrotną mistrzynią olimpijską.

 

JŻ, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie