Magiera: Porażka nawozem sukcesu

Siatkówka

W swoim zawodowym życiu przeżyłem już tyle łomotów siatkarzy, że ten od Amerykanów w trzecim secie w półfinale Ligi Narodów jakoś specjalnie nie zrobił na mnie większego wrażenia. Nie będę ukrywał - bardziej zły niż po sobotniej porażce z USA byłem po porażce z… USA podczas igrzysk w Rio, po porażce z Australią w Londynie czy po porażce z Bułgarią w ćwierćfinale ME 2013 w Gdańsku. O „bańkach” od Słowenii na ME w Krakowie nawet nie wspominam.

Polska kinematografia miała i ma różne okresy - lepsze i gorsze. Podobnie jest w sporcie, w siatkówce oczywiście też. Nie znam nikogo z mojego pokolenia, kto nie obejrzałby choć raz filmów „Chłopaki nie płaczą”, „E=mc2” czy „Poranka Kojota”. Ja „Poranek” obejrzałem kilkanaście razy. Nie chcę powiedzieć, że znam go na pamięć, ale kilka scen pamiętam, ot choćby tę cytowaną poniżej:

 

„Nie daj wyprowadzić się z równowagi. Pamiętaj, że każda klęska jest nawozem sukcesu. Nie pozwól, żeby zawładnęły tobą drobiazgi.” Po czym pada charyzmatyczne słowo na literę „k”, które akurat możemy sobie darować, bo raz – na tych łamach nie wypada, a dwa – ma znakomity zamiennik w postaci „motylej nogi”. To też cytat z filmu. Dodam tylko, że wybitnego.

 

Zobacz także: Mistrzowie olimpijscy wygrali Ligę Narodów. Siatkarski rollercoaster w Bolonii

 

Zależności między wybitnym kinem a świetnym sportem jest dużo. I tu i tu ważni są aktorzy, ale wydaje się, że ważniejsze role i tak należą do producentów i reżyserów. Przykład pierwszy z brzegu to Tom Cruise, który bez Top Guna dalej byłby świetnym Tomem Cruisem, ale czy ten sam Top Gun bez Toma Cruise'a dalej byłby tym samym Top Gunem, który pokochał niemalże cały świat? Pytanie retoryczne. Tutaj w miejsce Toma Cruisa można sobie wstawić nazwisko np. Bartka Kurka w odniesieniu do naszej reprezentacji z 2018 roku i finału mistrzostw świata z Brazylią. I przypomnijcie sobie, jaką pracę wykonał z Kurkiem Vital Heynen. Pamiętacie jeszcze towarzyskie mecze z Belgią w Szczecinie?

 

Nie martwi mnie, że nie wygraliśmy tegorocznej Ligi Narodów. Nie martwi mnie, że Nikola Grbić nie zmieniał zawodników w czasie gry. Martwi mnie, i to od wielu lat, że my – mówiąc bardzo ogólnie – jako siatkarska społeczność popadamy ze skrajności w skrajność i że u nas nie ma nic po środku. A my na dzisiaj właśnie w tym miejscu jesteśmy, gdzieś pomiędzy ogromnymi możliwościami i równie ogromnymi oczekiwaniami. I takich drużyn jest kilka. Oprócz nas w tej chwili na pewno Francuzi, Amerykanie, Włosi, na pewno zrobią wszystko, aby ponownie w tej grupie być Brazylijczycy, którzy wpadli w mały dołek, blisko są Irańczycy. I trzeba sobie uświadomić, że raz będziemy wygrywali my, a innym razem inni. Cieszmy się, że od lat należymy do ścisłej światowej czołówki i cieszmy się z brązowego medalu w Bolonii, bo ten medal należy rozpatrywać w kategorii sukcesu, choć są i tacy, którzy trzecie miejsce uznają za porażkę.

 

Co do całości i niedalekiej przyszłości. Pamiętajmy, że karty dopiero zostały rozdane. Pozostając przy skojarzeniach filmowych można powiedzieć, że to będzie taki nasz siatkarski „Wielki Szu”. I cytat na koniec z tego filmu właśnie, „Ja oszukiwałem, ty oszukiwałeś – wygrał lepszy”. Decydująca gra o całą pulę odbędzie się za dwa lata w Paryżu.

Marek Magiera/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie