Marian Kmita: Brazylia na wczasach

Piłka nożna
Marian Kmita: Brazylia na wczasach
fot. PAP
Casemiro (w środku) został wybrany piłkarzem meczu w Superpucharze Europy. Obok niego Luka Modrić (z lewej) i Toni Kroos (z prawej).

Mecze o Superpuchar UEFA mają długą tradycję, sięgającą początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Nie zawsze były to wielkie widowiska i nie zawsze wygrywali faworyci. Tym razem, w środowym show na Stadionie Olimpijskim w Helsinkach nikt się nie nudził. Co prawda Real był poza zasięgiem ambitnego Eintrachtu, ale sam mecz i jego okoliczności musiał dostarczyć licznych ciekawych spostrzeżeń dla każdego naocznego obserwatora.

Z racji zawodowych obowiązków miałem zaszczyt i przyjemność zasiąść w ów dzień na trybunach stadionu pamiętającego Igrzyska Olimpijskie AD 1952. Ba, tym razem UEFA rozpieściła swoich partnerów medialnych do tego stopnia, że siedzieliśmy tuż obok członków Komitetu Wykonawczego UEFA dzieląc z nimi jedno zaplecze cateringowe. Stąd unikalna szansa na wymienienie uwag z ludźmi sterującymi europejska piłką na różne, nie tylko sportowe tematy. A było ich sporo, wszak ledwie dzień wcześniej prezydent USA – Joe Biden, ratyfikował aplikacje Finlandii i Szwecji do NATO, więc ten temat był nie tylko dla gospodarzy świeży i nośny. Nie obeszło się też, co dla nas było zupełnie naturalne, od rozmów na temat transferu Roberta Lewandowskiego do Barcelony. I co ciekawe wielu zastanawiało się, czy Pan Robert dobrze uczynił opuszczając Bayern.

 

ZOBACZ TAKŻE: Raków sprawi sensację? Ivi Lopez: Nie ma rzeczy niemożliwych

 

Takich wątpliwości nie miał zupełnie Zbyszek Boniek, którego też zdybaliśmy w rozleglej loży UEFA. Ucięliśmy sobie z nim dłuższą rozmowę na temat "Lewego", z której wynikało, że już od lat Zibi namawiał Roberta na opuszczenie Bundesligi, a wcześniej zmianę menadżera. Użył nawet takiego malowniczego porównania mówiąc: - „Jeśli jesteś polskim aktorem i chcesz grać w filmach kręconych w Hollywood, to nie możesz mieć polskiego menadżera, bo on za wiele nie pomoże”. I rzeczywiście coś w tym jest. Tak czy siak o "Lewego" pytało nas wielu znajomych z branży, a i mnie korciło aby zgadnąć o to Florentino Pereza, który pił z kolegami z zarządu Realu czerwone wino pięć metrów ode mnie, ale zabrakło mi tupetu, aby przeszkadzać Hiszpanom. I jedno jest pewne - temat Roberta Lewandowskiego jest dla piłkarskiej Europy tematem żywym i atrakcyjnym, i pewnie tak będzie jeszcze długo. Być może do samego 20 listopada, kiedy wystartuje mundial w Katarze.

 

A propos mundialu to z meczu w Helsinkach wynika kilka ciekawych wniosków, a propos np. potencjału Brazylijczyków. To, że Casemiro został wybrany piłkarzem meczu to nic, ale przyglądanie się jego grze z odległości 25 metrów w sytuacjach, których nie pokazuje telewizja, daje nokautującą wiedzę na temat jego umiejętności i musi budzić respekt, nie tylko wśród przeciwników. Nie gorzej wypadł w meczu z Eintrachtem szybki jak błyskawica Vinicius, twardy i skuteczny w obronie Eder Militao czy grający w drugiej połowie Rodrygo. Temu ostatniemu, w obszernym programie meczowym wydanym przez UEFA, poświęcono aż cztery strony na obszerny wywiad, kreując go na bohatera środowego meczu. Carlo Ancelotti postawił jednak od początku spotkania na równie utalentowanego, a bardziej doświadczonego od Rodrygo, Urugwajczyka Federico Velverde i na popisy Rodrygo musimy jeszcze poczekać.

 

Wracając do Brazylijczyków z Realu, to dla mnie – człowieka wychowanego w kulcie drużyny Mario Zagalo z 1970 roku, w której podziwiałem (nota bene w czeskiej telewizji, bo TVP nie nadawała mundialu z Meksyku!) legendarnego Pelego, i nie mniej wtedy słynnych Tostao, Gersona i Jairzinho, mecz w Helsinkach był prawdziwą ucztą. Grano na luzie, z finezją i polotem, bez charakterystycznego dla współczesnego futbolu psychicznego napięcia. Grano w stylu, jak to się mówiło w czasach mojego piłkarskiego dzieciństwa – „Jak Brazylia na wczasach”. I generalnie, całe środowe wydarzenie miało mocno relaksujący charakter.

 

Po meczu zauważyłem, ze Zbyszek Boniek zszedł na płytę i długo rozmawiał z Carlo Ancelottim. Kiedy wrócił do loży zapytałem o czym tak wesoło gwarzyli. A Zibi równie wesoło odpowiada: „No jak to o czym! Carlo mówi, że Perez zakazał mu już zdobywania kolejnych pucharów, bo nie ma już ich gdzie stawiać.” Ich choć to żart, dla nas może brzmieć dość gorzko. Jedni nie mają już miejsca na eksponowanie pucharowych trofeów, a my wciąż marzymy o regularnym udziale naszych klubów w fazie grupowej europejskich rozgrywek. I pewnie jeszcze trochę czasu pomarzymy, więc dzisiaj cieszmy się grą Brazylijczyków. Rzecz jasna -Brazylijczyków na wczasach!

Marian Kmita/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie