Raków sprawi sensację? Ivi Lopez: Nie ma rzeczy niemożliwych

Piłka nożna
Raków sprawi sensację? Ivi Lopez: Nie ma rzeczy niemożliwych
fot. PAP
Raków Częstochowa

Raków Częstochowa drugi rok z rzędu zagra w decydującej rundzie kwalifikacji do fazy grupowej Ligi Konferencji UEFA. Poprzeczka będzie zawieszona jeszcze wyżej niż dwanaście miesięcy temu, ale pod Jasną Górą wierzą w swoje możliwości i sprawienie sensacji.

Po wyeliminowaniu FK Astana, dodatkowo w genialnym stylu - 6:0 w dwumeczu, żaden klub biorący udział w kwalifikacjach do fazy grupowej Ligi Konferencji nie ma prawa lekceważyć Rakowa. Częstochowianie szybko przestali być anonimowym klubem w Europie, chociaż rzecz jasna nadal dzierżą miano "kopciuszka" na salonach, do których tak naprawdę wicemistrzowie Polski jeszcze się nie dostali.

 

Podopieczni Marka Papszuna na razie znajdują się w holu, tuż przed drzwiami do pałacyku zwanego Liga Konferencji. Dlaczego pałacyku? Bo gra w Lidze Konferencji, mimo że dla Rakowa to wielka sprawa, jest czymś prestiżowo mniejszym niż Liga Europy, o Lidze Mistrzów nie wspominając. Tam to dopiero są luksusy...

 

ZOBACZ TAKŻE: Cezary Kowalski: Lech Poznań może znów grać dobrze, potrzebny jest mu tylko trener klasy Papszuna

 

O czerwono-niebieskich mogło zrobić się już głośno w poprzednim sezonie, gdy sensacyjnie okazali się lepsi od Rubina Kazań - klubu, który nie tak dawno grał w fazie grupowej Champions League i urywał punkty Barcelonie czy Liverpoolowi w Lidze Europy. Wówczas do pełni szczęścia zabrakło wyeliminowania belgijskiego Gent, który wykazał się większym cwaniactwem na niwie europejskiej. A Raków to cwaniactwo i niezbędne doświadczenie konsekwentnie zbiera. I w tym należy upatrywać szans ze Slavią Praga.

 

Na uwagę zasługuje fakt, że Raków w dziesięciu dotychczasowych meczach w Europie aż dziewięciokrotnie kończył spotkania z czystym kontem! Niegdyś Michał Probierz wsławił się powiedzeniem, że europejskie puchary dla polskich klubów to "pocałunek śmierci". W tym przypadku, to Raków wysyła zabójcze całusy rywalom, takim jak Rubin czy FK Astana.

 

W poprzedniej rundzie częstochowianie poradzili sobie ze słowackim Spartakiem Trnava, wygrywając w dwumeczu 3:0.

 

- Wydaje mi się, że mecz był pod kontrolą w naszym wykonaniu. Prowadziliśmy spotkanie, graliśmy pewnie. Spartak miał pojedyncze sytuacje, ale wygraliśmy zasłużenie - powiedział po spotkaniu bramkarz Rakowa, Kacper Trelowski, który świetnie odnalazł się między słupkami RKS-u, zastępując kontuzjowanego Vladana Kovacevicia.

 

Warto zaznaczyć, że Trelowski 19 sierpnia skończy dopiero 19 lat! Jak widać, Raków nie musi mieć w bramce uznawanego za "talizman" Kovacevicia, aby zachować "zero" z tyłu.

 

- Cieszy to "zero" z tyłu, bo z tego też rozliczany jest bramkarz i to jest najważniejsze. Cieszę się, że kolejny raz wygraliśmy i mamy awans. Na razie jednak nie skupiamy się na mistrzostwie Polski, a bardziej myślimy o każdym kolejnym meczu, który jest tak samo ważny, jak ten ze Spartakiem. Liczą się trzy punkty, które będziemy chcieli zdobyć w niedzielę z Jagiellonią. Na pewno była sportowa złość po porażce w Zabrzu, natomiast nie popadaliśmy w emocje. Wiedzieliśmy, że to był wypadek przy pracy. Pokazaliśmy swój potencjał ze Spartakiem. Cieszy to, że kolejny raz kibice wsparli nas bardzo gorąco, że pomogli nam wygrać to spotkanie. Bardzo to doceniamy - rzekł nastoletni golkiper.

 

W podobnym tonie wypowiedziała się największa gwiazda Rakowa - Ivi Lopez. Hiszpan woli błyszczeć na boisku niż przed kamerami. Do rozmowy podchodził niechętnie, ale zgodził się powiedzieć kilka słów.

 

- W Zabrzu nie zagraliśmy na swoim poziomie, na który chcieliśmy wskoczyć w kolejnym meczu. Nie myślimy już o tamtym spotkaniu. Trzeba iść do przodu - skwitował Hiszpan.

 

Lopez zaznaczył, że istotne w rewanżu ze Spartakiem było nielekceważenie rywala.

 

- Koniec końców, każdy mecz trzeba grać w ten sposób. Jesteśmy świetną drużyną. Spartak na pewno znał nas i nasze możliwości trochę lepiej po pierwszym meczu, ale i my mogliśmy go lepiej poznać. Oczywiście, że byliśmy bardzo mocno podrażnieni po porażce w Zabrzu. Nie zagraliśmy wtedy na swoim poziomie, ale przecież takie mecze się zdarzają. Nie myślimy już o tym i patrzymy do przodu - przyznał.

 

Po pierwszym spotkaniu w Trnawie szkoleniowiec Spartaka Michal Gasparik (były piłkarz m.in. Górnika Zabrze) powiedział, że różnicę w grze Rakowa robi przede wszystkim Lopez. Co na to sam zainteresowany?

 

- Cieszę się, że padają takie opinie na mój temat, ale najważniejsze, żeby drużyna wygrywała. Ja postaram się kontynuować moją dobrą dyspozycję z zeszłego roku - powiedział.

 

Spartak Trnava to już historia. Przed Rakowem ostatnia prosta, ale jakże trudna do pokonania. Slavia Praga to rywal kilka półek silniejszy. To drużyna zaprawiona w bojach w Europie. W poprzedniej rundzie wyeliminowała Panathinaikos. Marketingowo dla Rakowa dwumecz z greckim klubem byłby czymś wspaniałym. Ekipa z Aten w tym momencie to jednak przede wszystkim "tylko" "marka". Slavia to w tej chwili znacznie mocniejszy zespół.

 

- Ze Slavią na pewno będzie bardzo trudny mecz, ale w sporcie nie ma rzeczy niemożliwych, zwłaszcza w futbolu. Postaramy się zagrać swoje, krok po kroku realizując swój cel. Zobaczymy, co się wydarzy. Praga lepsza od Aten pod względem podróży? Podróżowanie to akurat najmniej istota rzecz w tym wszystkim. Istotne jest wyjść na boisko i zagrać dobry mecz - rzekł Lopez.

 

Dwumecz Rakowa ze Slavią będzie starciem żelaznych defensyw. Wszak obie drużyny w dotychczasowych spotkaniach eliminacyjnych straciły w sumie... gola. Konkretnie Slavia w rewanżowym meczu z Panathinaikosem.

 

Prażanie w poprzednim sezonie dotarli do ćwierćfinału Ligi Konferencji, ale wcześniej odpadli w czwartej rundzie kwalifikacji do fazy grupowej Ligi Europy z... Legią Warszawa. I niech to będzie dobry omen dla Rakowa.

 

Paradoksem w przypadku częstochowskiego klubu jest fakt, że bez względu na wynik w dwumeczu ze Slavią, będzie on pożegnaniem Rakowa z europejskimi pucharami na obiekcie przy ul. Limanowskiego. A to dlatego, że RKS dostał pozwolenie na rozgrywanie spotkań u siebie tylko w eliminacjach. W przypadku awansu do fazy grupowej ekipa Papszuna najprawdopodobniej będzie rozgrywać swoje mecze w Bielsku-Białej. I znowu wraca temat infrastruktury, ale zostawmy to na inną okazję...

Krystian Natoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Anglia - Belgia. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie