Marek Magiera: I will survive...

Siatkówka
Marek Magiera: I will survive...
fot. Cyfrasport
Magdalena Stysiak

Tunezja odprawiona zgodnie z planem, teraz czas na starcie z USA w ćwierćfinale mistrzostw świata. Zewsząd docierają opinie, że trafiliśmy w mundialowej drabince najgorzej jak tylko można było trafić. Może i tak, tyle tylko, że ja chciałbym zapytać – kto tu się kogo powinien obawiać? I wcale nie chodzi o to jak Amerykanie wypadli w starciu z Turkami.

Co do Turków, to oni nie będą mieli miłych wspomnień z Polski i to drugi rok z rzędu. W niedzielę w Gliwicach mogli sprawić ogromną sensację eliminując USA. Przegrali w tie-breaku na własne życzenie. Podobnie było przed rokiem podczas Eurovolleya, kiedy to w Gdańsku, też po tie-breaku ulegli Serbii i co ciekawe też 12;15.

 

ZOBACZ TAKŻE: Nikola Grbić przed meczem z USA. "Musimy być gotowi na siatkarską bitwę"

 

Jednym z muzycznych akcentów meczów reprezentacji Polski jest przebój grupy Hermes House Band – I will survive, czyli "przetrwam". Dziwnym trafem tytuł idealnie pasuje do tego wszystkiego co dzieje się podczas mistrzostw świata panów, ale chyba jeszcze bardziej będzie pasowało do mistrzostw świata pań, które wystartują za niespełna trzy tygodnie. I dziś więcej o paniach, bo za nami towarzyskie mecze z Bułgarkami, które wypadły zaskakująco... dobrze.

 

Podczas czerwcowo-lipcowych zmagań w VNL trener Stefano Lavarini narzekał, że nie ma czasu na trening. Mecz gonił mecz, do tego dochodziły męczące podróże z turnieju na turniej, zmieniały się strefy czasowe, cała praca ograniczała się w zasadzie do meczowych rozruchów. Teraz było inaczej. Lavarini miał trzy tygodnie, aby spokojnie popracować i ma jeszcze prawie trzy, aby wyszlifować formę, która ma być w "piku" między połową września i połową października.

 

Po towarzyskich meczach z Bułgarią (4:0 i 3:1) wydaje się, że w czasie przygotowań wykrystalizował się podstawowy skład drużyny, który na dzisiaj wygląda następująco: rozegranie Joanna Wołosz, atak Magda Stysiak, środek Agnieszka Koroluk i Kamila Witkowska, przyjęcie Weronika Szlagowska i Olivia Różański, libero Maria Stenzel. Niespodzianek jako takich nie ma, choć niewykluczone, że w wyjściowym składzie znalazłoby się miejsce dla Martyny Czyrniańskiej, która miała świetną końcówkę w rozgrywkach VNL, ale nabawiła się kontuzji mięśni brzucha i jej występ na mistrzostwach świata jest raczej mało prawdopodobny, choć Lavarini i pozostali członkowie sztabu szkoleniowego twierdzą, że będą czekać do ostatniej chwili i nawet jeśli będzie jeden procent szans na udział Martyny w mistrzostwach, to oni z tego procenta zamierzają skorzystać.

 

Teraz nasze siatkarki udają się do Szczyrku, a następnie wylatują do Włoch na towarzyski turniej w którym zmierzą się z Włoszkami, Serbkami i Turczynkami. Mecze odbędą się 12, 13 i 15 września. Pokażemy je w Polsacie Sport. To będą już ostatnie szlify formy i ostatnie sprawdziany przed inauguracją mundialu, który otworzy nasz mecz z Chorwacją w holenderskim Arnhem 23 września. Później turniej z naszym udziałem przeniesie się do Gdańska, gdzie grać będziemy z Tajlandią, Koreą, Dominikaną i Turcją. Osobiście mam nadzieję, że Ergo Arena wypełni się kibicami, tak jak wypełnia się Spodek ni Arena Gliwice podczas meczów panów. Na towarzyskich meczach siatkarek z Bułgarkami w Spodku zameldowało się po pięć i pół tysiąca kibiców. Atmosfera była znakomita. Oby tak samo było w Gdańsku i później w Łodzi. Wiadomo, że z reguły tak jest, że atmosferę generują wyniki i dobra gra. Ta w Spodku podczas minionego weekendu wyglądała obiecująco.

Marek Magiera/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie