Kolejny dzień w biurze. „Lewy” strzela, ale czy tak samo będzie w biało-czerwonych barwach?

Piłka nożna
Kolejny dzień w biurze. „Lewy” strzela, ale czy tak samo będzie w biało-czerwonych barwach?
fot. PAP
Robert Lewandowski z kolejnymi golami w barwach Barcelony.

Tylko w dwóch meczach o stawkę w barwach Barcelony Robert Lewandowski nie trafił do siatki. I były to jedyne spotkania, w których kataloński klub nie zdobył kompletu punktów. W ligowej inauguracji na Camp Nou, gdzie bardzo mądrze broniące się Rayo zdołało zamurować swą bramkę. I we wtorkowy wieczór na Allianz Arena w Monachium, kiedy Polak miał swoje szanse, ale sposobu na trafienie do siatki swego niedawnego kolegi z szatni Manuela Neuera nie znalazł. Barcelona uległa więc Bayernowi 0:2.

Pozostałe występy kapitana reprezentacji Polski to dublety z Realem Sociedad w San Sebastian (wygrana „Barcy” 4:1) oraz Realem Valladolid (4:0 u siebie), gol w Sevilli (zwycięstwo 3:0 na boisku uczestnika Champions League), hat-trick z Viktorią Pilzno w Lidze Mistrzów (zwycięstwo 5:1), trafienie po wejściu z ławki w Kadyksie z Cadiz FC (4:0) w niewiele ponad kwadrans przebywania na placu gry. W sobotę kolejne dwa „ukłucia” z Elche w wygranej 3:0. Rywalem słabym, podobnie jak ten sprzed tygodnia, ale powyższe fakty zetknięte ze wstępem uwidaczniają dokładnie, że kiedy „Lewy” strzela, Barcelona wygrywa. Choć chyba bardziej trafne – nomen omen – byłoby stwierdzenie, że kiedy „RL9” nie strzela, jego drużyna nie zwycięża. I to jest bliższe prawdy.

 

Zobacz także: Gole Roberta Lewandowskiego w meczu Barcelona - Elche (WIDEO)


Sześć meczów i osiem goli w La Liga i już zdecydowane prowadzenie w klasyfikacji strzelców – pamiętając o urazie Karima Benzemy, prawdopodobnie jedynego kontrkandydata do nagrody „Pichichi”, czyli najlepszego strzelca w Primera Division. W Lidze Mistrzów po dwóch kolejkach dzieli fotel lidera z Erlingiem Haalandem z Manchesteru City i Kylianem Mbappe z PSG. Tu jak wiadomo konkurencja jest już zdecydowanie większa. Satysfakcja z bramek dla każdego napastnika - a szczególnie tak pazernego jak Lewandowski - nawet w takich meczach bez większej historii jak ten z Elche jest duża. Wiadomo jednak, że klub z Katalonii tak mocno zainwestował głównie z innego powodu. Polak ma/musi strzelać w najważniejszych meczach z najtrudniejszymi rywalami. Ściągnięto go po to, by po latach posuchy szczególnie w Europie „Barca” znów była postrachem dla każdego, kto na nią trafia. A Camp Nou twierdzą, która jeszcze kilka lat temu była nie do zdobycia i miała swojego władcę w postaci drobnego Argentyńczyka.


Na kilka dni Lewandowski opuszcza miejsce, w którym został tak dobrze przyjęty i tak świetnie się zaadoptował. Przyjeżdża na zgrupowanie kadry, przygotowuje się do dwóch ostatnich meczów fazy grupowej Ligi Narodów, a jednocześnie do występu na Mistrzostwach Świata. I znów – tak jak w jego nowym domu – wszystkie oczy będą zwrócone na niego. Wiele wskazuje na to, że po raz kolejny może się okazać – jak w jego nowym klubie – że jeżeli on będzie właściwie funkcjonował – czytaj: zdobywał gole – Polska będzie realizowała swoje cele i marzenia. Xavi Hernandez ma jednak w swoim składzie sporo narzędzi, które potrafią wyposażyć jego najważniejszego piłkarza w klucz do otwierania bram przeciwnika. Czesław Michniewicz też ich szuka. Ale ma mniej czasu i gorzej wyposażone pudełko, z którego musi kogoś właściwego wygrzebać. Właściwie połączyć całość w taki łańcuch, który spowoduje, że jego najważniejszy element będzie się tak samo szeroko uśmiechać, jak robi to od sierpnia w La Liga.

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie