Marek Magiera: Gwizdanie w cały świat...

Siatkówka

Zapowiadając turniej w Gdańsku na mistrzostwach świata siatkarek po zwycięskim meczu otwarcia z Chorwacją w Arnhem, w życiu bym się nie spodziewał, że tydzień później będę pisał o dużym poczuciu niedosytu.

Tak, tak. Nie wiem jak Państwo, ale ja czuje ogromny niedosyt, bo inaczej mogły się zakończyć przegrane mecze z Dominikaną i Turcją. To uczucie pewnie niedługo minie, bo po pierwszej części mundialu możemy być bardzo zadowoleni.

Zobacz także: Kiedy grają Polki?

 

Pewnie wszyscy wiedzą, co wydarzyło się w Gdańsku i pewnie wszyscy widzieli spotkania z Dominikaną i Turcją. O sprawach stricte sportowych powiedziano już wszystko, więc nie ma serwować odgrzewanych kotletów. Słowo chciałbym poświęcić sędziom, którzy moim zdaniem są najsłabszym ogniwem imprezy.

 

Już abstrahuje od tego, że przegrywają całą masę challenge'ów, które potrafią trwać przysłowiową wieczność i wybijać drużyny z meczowego rytmu, to jeszcze dodatkowo nie ponoszą za swoje złe decyzje żadnych konsekwencji. Doskonale zdaję sobie sprawę z faktu, że nie jest łatwo wyłapywać tak zwane "stykówki", ale niektórzy umieją to robić i tylko można żałować, że ich na mistrzostwach świata kobiet w Polsce nie ma. Ci najlepsi byli w naszym kraju na mistrzostwach, ale męskich.

 

Odnoszę nieodparte wrażenie, że problem bierze się stąd, że tak zwanych sędziów międzynarodowych jest po prostu za dużo i często przy desygnowaniu ich na najważniejsze imprezy wcale nie decydują umiejętności tylko polityka. Stąd czasami na słupkach sędziowskich można zobaczyć ludzi, którzy mają uprawnienia do prowadzenia spotkań na tym poziomie, ale absolutnie nie prezentują poziomu, który by ich do tego nobilitował.

 

Teraz "polska" część turnieju przenosi się do Łodzi, gdzie Polki mierzyć się będą z Serbią, USA, Kanadą i Niemcami. Cztery mecze. Przed gdańską eliminacją napisałem, że gdyby z czterech spotkań w Ergo Arenie udało się wygrać trzy, to byłoby cudownie. Wygraliśmy dwa. W dwóch kolejnych byliśmy blisko. Dominikana pewnie nieprędko zagra tak dobry mecz jak przeciwko reprezentacji Polski, a Turczynki – cóż – są po prostu dużo bardziej doświadczonym zespołem, który takich meczów jak ten sobotni rozegrał w ostatnim czasie kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt. Żeby zagrać w ćwierćfinale trzeba wygrać w Atlas Arenie trzy mecze i liczyć na to, że inne drużyny będą gubić punkty w starciach między sobą. Oczywiście to możliwe i trzeba wierzyć do końca, ale trzeba mieć świadomość, że będzie to piekielnie trudne.

 

Marek Magiera/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie