Bożydar Iwanow: Aura nieustająco dobra. Piłka wciąż nas łączy, ale przed nami mundial…

Piłka nożna
Bożydar Iwanow: Aura nieustająco dobra. Piłka wciąż nas łączy, ale przed nami mundial…
fot. PAP/EPA/SASCHA STEINBACH
Polska w eliminacjach Euro 2024 rywalizować będzie w grupie E

Lepiej mieć trenera szczęśliwego niż dobrego? Nie byłbym taki pewien. Ale bez wątpienia najkorzystniej jest posiadać takiego, który jest pracowity, inteligentny i przygotowany, a do tego ma odrobinę farta. Czesław Michniewicz dysponuje wszystkimi tymi elementami. Dotychczas… A że fortuna wciąż go nie opuszcza przekonały nas wyniki losowania grup eliminacji do EURO 2024. Nasza droga na turniej do Niemiec mogłaby być dużo bardziej wyboista.

Polskiemu „Mourinho”, choć tego przydomku już rzadko się używa w kontekście „narodowego” trenera, opatrzność sprzyjała gdy nie musieliśmy grać półfinału barażu z Rosją. Idealną strategię na Szwecję przygotował już jednak sam. Wygrał co powinien w Lidze Narodów z Walią, zdobył punkt na Holendrach, a że Francuzi i Anglicy zawiodą w tych rozgrywkach to już nie jego wina. Ostatnie miejsce w koszyku numer jeden to zasługa piłkarzy, jego samego, ale i odrobiny szczęścia.

 

My zrobiliśmy jednak to, co do nas należało. A teraz także dzięki temu trafiliśmy do najsłabszej być może grupy kwalifikacji. Zamiast grać np. z Belgią i Szwedami albo z Hiszpanią i Norwegią, gdybyśmy wypadli poza pierwszy nawias. A nawet z naszej pozycji najwyższego koszyka mogliśmy wpaść na Francję i Irlandię lub Anglię z Ukrainą. Nasz zestaw wydaje się przyjemniejszy. Może nie emocjonalnie czy marketingowo ale nie widziałem we Frankfurcie by ktokolwiek z naszej delegacji nie okazywał zadowolenia.

 

ZOBACZ TAKŻE: Czesław Michniewicz nie chciał z nimi grać w el. Euro. "Prezentują niemiecką piłkę"


Michniewicz czuje się podczas takich imprez jak ryba w wodzie. Zagaduje piłkarskie legendy, jak wczoraj Robbiego Keane’a, rozmawia z selekcjonerami o bardziej znanych nazwiskach, nie czuje kompleksów, nie tylko dlatego, że prowadzi w zespole najlepszego napastnika świata. Nie stoi za nim zawodnicza kariera, którą mogą zaimponować Roberto Mancini, Luis Enrique czy Didier Deschamps. Ale ma swój czar i wie jak na salonach się poruszać. Robi swoje, przemierza tysiące kilometrów, ogląda i dogląda swoich graczy, niedawno odwiedził w Arabii Saudyjskiej Grzegorza Krychowiaka. Team spirit w drużynie jest dla niego szalenie istotny. Nie chce zaniedbać niczego, co może osłabić reprezentację, która ma przecież swoje mankamenty. Michniewicz nie ma takiego komfortu jak chociażby również spotkany wczoraj Fernando Santos. To w towarzystwie Portugalczyka podróżowała z uroczystej kolacji we Frankfurcie polska ekipa. O to, że na Mistrzostwa Świata w Katarze będziemy przygotowani nienagannie, nie musimy się obawiać. Co z tego wyniknie? Nikt dziś nie powie. To mundial, najważniejsza piłkarska impreza świata.


Paradoksem dzisiejszego szczęśliwego losowania jest fakt, że teraz Michniewicz uśmiecha się na myśl walki o finały EURO z Czechami, Albanią, Mołdawią i Wyspami Owczymi, jednocześnie nie wiedząc, czy w styczniu związek nie będzie szukał nowego selekcjonera. Nikt otwarcie nie mówi, że polisą na przedłużenie umowy jest wyjście z grupy, ale takie pojawiają się głosy w kuluarach. A jeśli zagramy trzy kapitalne mecze, ale jednak cel nie zostanie zrealizowany?

 

Paolo Sousa pozostał na stanowisku po EURO 2020 mimo, że żadna nasza reprezentacja na dużej imprezie punktowo nie była gorsza. Nie chciałbym, aby wszystko było uzależnione tylko i wyłącznie od wyniku. Trzeba będzie spojrzeć na szerszy kontekst, bo nie byłoby to wskazane, aby znów wszystko wywracać do góry nogami. Przecież finalnie po pierwszym gwizdku już coraz mniej zależy od trenera, który może wszystko idealnie przyprawić i zaserwować, a i tak potem za wszystko odpowiada już wybrana przez niego załoga. Przebieg historii może zmienić przecież detal. Nawet w dobie VAR – vide mecz Inter – Barcelona.


To dobrze, że Michniewicza trzyma się dobra aura. Ale wiadomo, że bilans szczęścia zawsze równa się zero. Życie tu coś doda, tam zabierze. Czy selekcjoner martwi się swoją dalszą przyszłością? Nie wydaje mi się. Na razie jest pogodny i pełen zapału. Za chwilę pojedzie na mundial! Kilkanaście miesięcy nie mógł o tym nawet marzyć. Przecież Sousa sam oddał Cezaremu Kuleszy okazję do walki w barażach.

 

Dobry nos prezesa wyczuł wtedy właściwego kandydata na następcę „Bajeranta” mimo, że faworyt początkowo był przecież nie z Gdyni, a z Krakowa. Ale wiemy jaki jest u nas klimat. Niepowodzenie w Katarze może szybko wymazać to, co w ostatnich miesiącach było dobre. I wiele spraw ochłodzić. Chodzi o to, żeby temperatura po mundialu nie była ani za wysoka, ani za niska. Tylko taka, która pozwoli podjąć właściwe decyzje. Gorące głowy, czy spodziewany „lód” w relacjach nie powinien wziąć góry nad zdrowym rozsądkiem. Pamiętajmy o jednym – łączy nas piłka.

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie