Marian Kmita: Raz, dwa, raz, dwa

Siatkówka
Marian Kmita: Raz, dwa, raz, dwa
fot. PAP
Reprezentacja Polski siatkarek awansowała do ćwierćfinału mistrzostw świata.

Jest taka piosenka zespołu Maanam – jak w tytule, ze słowami nieodżałowanej pamięci Kory Jackowskiej, która jak nic innego najlepiej oddaje emocje, które zafundowały nam w tym tygodniu nasze siatkarki. "Z dołu do góry, z góry na dół" to było udziałem nas wszystkich, nie tylko naszych dziewcząt grających na parkiecie z Amerykankami, Kanadyjkami i Niemkami. Miały na tym mundialu ledwie wyjść z grupy, a tu niespodziewanie i radośnie zameldowały się w ćwierćfinale, i kto wie, co będzie dalej.

To znaczy, teoretycznie, na papierze, znowu specjalnych szans w meczu z Serbią mieć to nie mamy. Na papierze, ale jak to w życiu, a w sporcie szczególnie bywa, nikogo przed walką na pożarcie, nawet największego smoka, skazywać nie można. I choć Serbki leją na tych mistrzostwach każdego po kolei jak tylko chcą, to nasze panie dowiodły, że jeśli jest coś pewnego w ich grze, to tylko to, że niczego nie wiadomo.

 

I nikt na świecie nie wie, dlaczego część meczu grają świetnie, aby za chwilę popełnić serię dziecinnych błędów, nawet one same. I właśnie w braku tej przewidywalności naszego zespołu tkwi sedno naszej szansy. W tym nadzieja, że tak jak w meczu z USA nasze dziewczyny wyjdą naładowane pozytywną energią i głodne zwycięstwa, i co najważniejsze – mocno wierzące w możliwość pokonania Serbek. I chociaż utraconej na własne życzenie szansy gry w jednej czwartej finału z Amerykankami żal bardzo, to już tylko historia.

 

Teraz liczy się już tylko przyszłość. Mówiła o tym Magda Stysiak w pomeczowym wywiadzie, bo to ją właśnie lekko uwiera sumienie. Uwiera, bo choć Vital Heynen (He, he, jak on pięknie śpiewał polski hymn przed meczem!) i jego podopieczne walczyły, jak by to był mecz finałowy MŚ, wszak to pani Magda miała w górze piłkę meczową na 3:1 dla Polski. Gdyby tak się stało, wtedy gralibyśmy w Gliwicach z USA. Oczywiście to nie znaczy, że taki mecz byśmy wygrali z automatu, ale nasze szanse – znowu tylko na papierze – byłyby nieproporcjonalnie większe. Więc pani Magda mówiła już tylko o przyszłości i środowym meczu w Gliwicach, i choć straconej szansy jej żal, to teraz trzeba odważnie wyjść na bałkańską lokomotywę i z pomocą piętnastotysięcznej publiczności, która zapewne wypełni w środę gliwicką Arenę, stawić jej czoła. W rzeczy samej – tak trzeba uczynić, ale najpierw trzeba w to uwierzyć.

 

ZOBACZ TAKŻE: Zwycięstwo Polek nad Niemkami na zakończenie fazy grupowej


Czy to jest możliwe? Chyba tak. Kto wysłuchał uważnie pomeczowych wywiadów z Polkami po sobotnim meczu, ten pewnie zauważył, że z jednej strony są zmęczone długim turniejem do granic możliwości, a z drugiej są dumne, że już zaszły tak daleko. Przecież tego nikt, ale naprawdę nikt się nie spodziewał. I pewnie one same też bardziej marzyły, niż wierzyły w taki rozwój wypadków. Joanna Wołosz powiedziała nawet, że sama nie wie, jak to się stało, i że to bardziej siła charakterów i wola doprowadziły do zwycięstwa nad Niemkami niż umiejętności, i że nie pamięta nic od trzeciego seta.

 

I to trzeba bardzo szanować, bo to olbrzymia wartość i znakomita cecha naszej drużyny. W pomeczowym, polsatowskim studio, słusznie zauważył Jakub Bednaruk, że nasze dziewczyny w takcie turnieju bardzo okrzepły w ciężkim boju i trudno je teraz psychicznie złamać, że nawet jak są w głębokim dołku, to potrafią się z niego na koniec psychicznie wygrzebać i siłą woli wyrwać zwycięstwo. Czy to wystarczy na Serbki? Może.


Jeśli tak ma być, to znowu olbrzymie i odpowiedzialne zadanie spada na Stefano Lavariniego i jego sztab. To oni muszą zrobić wszystko, aby do wtorku odbudować nie tylko fizyczność umęczonego zespołu, ale trzeba też będzie, co najważniejsze dotrzeć do głów naszych dziewcząt i doprowadzić do takiego stanu koncentracji umysłów jak przed meczem z Amerykankami. I mam nadzieje, że w tej powszechnej niewiedzy – co z czego wynika, chociaż nasz trener wie na czym stoi. No i na koniec, fajnie by było, aby tak jak przed meczem z mistrzyniami olimpijskimi, nasze dziewczęta nie czekając na trenera, najpierw rozmówiły się same z sobą szukając wspólnie odpowiedzi na pytanie – jak i o co chcą walczyć.

Marian Kmita/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie