Bożydar Iwanow: Czterdziestka z „jokerem”? Czy w szerokiej kadrze na mundial znajdzie się jakaś niespodzianka?

Piłka nożna
Bożydar Iwanow: Czterdziestka z „jokerem”? Czy w szerokiej kadrze na mundial znajdzie się jakaś niespodzianka?
fot. Cyfrasport
Kogo Czesław Michniewicz powoła na mistrzostwa świata?

W czwartek po godzinie 14-stej w ramach Pierwszego Europejskiego Kongresu Sportu i Turystyki w Zakopanem poznamy 46-osobową grupę kandydatów do wyjazdu do Kataru na Mistrzostwa Świata. Tylko z nich będzie można potem wybrać 26 zawodników, którzy w połowie listopada będą mogli się pakować – niektórzy na imprezę swojego życia. Najważniejszy turniej futbolowego świata.

Mnogość – być może też – w końcu ciągle nie wiemy, kiedy i jak mocno zaatakuje covid. Do tego intensywność tego specyficznego sezonu jest tak duża, że nie wszyscy najlepsi obiorą kurs na Katar. Kilka słabszych kości „pęknie”, nie jeden mięsień nie wytrzyma. Nawet bez tych faktów na EURO 2021 Paolo Sousa nie mógł zabrać Arkadiusza Milika czy Krzysztofa Piątka. Teraz już wcześniej straciliśmy ważnego w układance Czesława Michniewicza Jakuba Modera. Trzeba się modlić, by lista nieobecnych nie zrobiła się dłuższa.


Selekcjoner nie widzi sensu rozciągania grupy kandydatów na mundial do wyznaczonego limitu. Lepiej skreślić mniej niż więcej. Po co komuś robić nadzieje czy dawać szansę agencjom menedżerskim na promocję niektórych będących praktycznie bez szans na wyjazd piłkarzy. Że byli „prawie” na mistrzostwach świata. Mnie interesuje jednak zupełnie inna sprawa.

 

ZOBACZ TAKŻE: Wymarzona kadra Zbigniewa Bońka na mistrzostwa świata


Każdy selekcjoner chce wyciągnąć własnego, oryginalnego „królika z kapelusza”. Piłkarza nieoczywistego, takiego, którego nikt może się nie spodziewać. Nie dlatego, że chce być nad wyraz prekursorski i niekonwencjonalny. Po prostu widzi w nim coś, czego każdy inny obserwator nie musi dostrzegać. Zazwyczaj jest to ktoś, kogo dobrze zna, z pracy we wcześniejszym klubie albo „młodszej” reprezentacji, ktoś, kto doskonale wie, jak ma zadania do wykonania. I jak je wykonać. Ktoś, kto odda zdrowie i serce trenerowi, jeżeli ten tylko wpuści go na zielony plac. Adam Nawałka miał Krzysztofa Mączyńskiego, którego znał z Górnika Zabrze. Paolo Sousa wymyślił sobie Kacpra Kozłowskiego. Franciszek Smuda miał swoje „farbowane lisy”. Antoni Piechniczek wolał kiedyś Andrzeja Pałasza niż Andrzeja Szarmacha. Jerzy Engel zbudował kariery reprezentacyjne braci Żewłakow, których miał pod swoją pieczą w Polonii Warszawa. Czy także Czesław Michniewicz zaskoczy jakimś nazwiskiem? Wydaje się, że tak.

 

Sprawił już niespodziankę, dając szanse kilkuminutowego debiutu Marcinowi Łęgowskiemu z Holandią. Ale podczas mojej rozmowy przed kamerami Polsatu Sport tuż po losowaniu grup eliminacji do EURO 2024 we Frankfurcie stwierdził, że w Zakopanem możemy usłyszeć jedno nazwisko, którego nikt się nie spodziewa. Domyślam się, że chyba chodzi o piłkarza z naszej ligi, bo jeśli miałaby to być zagranica, to nikt nie przychodzi mi do głowy. Bo zarówno Łukasz Poręba w Lens, jak i Sebastian Walukiewicz w Empoli grają jednak za mało – za krótko – żeby ich rozważać. Choć środkowy wszechstronny pomocnik, jak i lewonożny stoper na pewno tej kadrze by się przydał. A zatem? Raczej oczekiwałbym się jakiegoś ligowca. Kogoś takiego jak „Mąka”, który w kadrze Nawałki na EURO odegrał jedną z kluczowych ról, choć przecież jeszcze kilkanaście miesięcy wcześniej żaden z ekspertów tego nie przewidywał. Trzydziestkę zawodników, których nazwiska usłyszymy w Zakopanem, każdy z nas wytypuje bez większego wysiłku i dłuższego zastanawiania. Ale kto trafi tego jokera, przed nim czapki z głów. To może być dla tego asa z rękawa nieprawdopodobna sprawa, a może taki zwrot w akcji jego kariery, o której przez następne miesiące będziemy rozmawiać.

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie