Kazimierz Długopolski ma dobrą radę dla Kamila Stocha. Tak nie może się tłumaczyć

Zimowe
Kazimierz Długopolski ma dobrą radę dla Kamila Stocha. Tak nie może się tłumaczyć
fot. PAP
Kazimierz Długopolski ma dobrą radę dla Kamila Stocha. Tak nie może się tłumaczyć

Kazimierz Długopolski, były skoczek i pierwszy trener Andrzeja Stękały i Macieja Kota, mówi o dziecinnym tłumaczeniu Kamila Stocha, wygłupach Stefana Horngachera, największym problemie polskiej reprezentacji i nadziejach związanych z sezonem. - Zmiana trenera nam pomogła. Nasi na pewno będą lepsi niż przed rokiem. A czy będą skakać lepiej od innych? Oczekiwania są ogromne – mówi

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Kamil Stoch na siódmym miejscu w letnich mistrzostwach Polski w skokach. Powinniśmy się martwić?

Zobacz także: Rosjanie chcą coś ukryć? Gorąco wokół gwiazdy

 

Kazimierz Długopolski, trener i były skoczek: Nie ma się czym martwić. Kamil skacze dobrze. Jasne, Dawid Kubacki skacze najlepiej, ale Kamil dobrze. Trochę warunki pogodowe mu przeszkodziły. Niemniej nie ma co się martwić, narzekać czy marudzić.

 

Nasz zawodnik tłumaczył słabe wyniki tym, że przeszkadzały mu lodowe tory.

 

Mówił, że nie mógł się do nich dopasować. Dla mnie jest to takie dziecinne tłumaczenie. Tej klasy zawodnik, co Kamil nie powinien się tak tłumaczyć. On jest na to za bardzo doświadczony. Coś mu nie spasowało, coś przeszkadzało, ale ja bym mu radził, żeby nie usprawiedliwiał niepowodzeń w ten sposób, jak to zrobił ostatnio. Jak dla mnie, to Kamil dobrze skacze, a że zajął dalsze miejsce, to nic nie znaczy.

 

To skoro nie mamy się martwic gorszym miejscem Stocha, to może powinniśmy się martwić świetną dyspozycją Kubackiego? Może forma przyszła za wcześnie, a zimą to wszystko szybko pryśnie.

 

Nie ucieknie. W pierwszych zawodach zimowego sezonu Kubacki powinien być w świetnej formie. Nie wiadomo, co będzie dalej, ale start, to wejście w sezon, Dawid powinien mieć mocne. Na razie wygląda na zawodnika nie do pokonania.

 

Jak pan widzi występy naszych skoczków, to ciśnie się panu na usta stwierdzenie, że zmiana trenera miała sens, że Thomas Thurnbichler wniósł powiew świeżości.

 

Nie jestem blisko kadry, ale dobrze się stało, że do niej doszło. I dobrze, że nowym trenerem został Thurnbichler. Czy z nim skoki będą lepsze? Będą. Czy będą takie, jakbyśmy chcieli? To już trudno powiedzieć. Czy będą skakać lepiej niż inni? Wiadomo, że oczekiwania są ogromne.

 

A my mamy starą kadrę.

 

Wiekową. Jednak chłopakom wciąż się chce, mają jakiś cel. Teraz na przykład chcą walczyć o jak najlepsze miejsce na mistrzostwach świata. To dobry objaw. I jak patrzę na ich formę fizyczną, to jestem pełen optymizmu. Dobra forma fizyczna to podstawa.

 

Już rok temu mówiło się, że naszych wiekowym gwiazdom może być trudno utrzymać formę w całym sezonie.

 

To są jednak wyjątkowe talenty. Wierzę, że potrafią wykrzesać z siebie więcej. Jedyny problem widzę w psychice. Jak się tyle lat skakania nałoży, na nie daj Boże słabszy start, to wtedy wszystko może się popsuć. Jak od początku nie idzie, to potem jest tylko gorzej, bo kryzys się pogłębia.

 

Rok temu tak było.

 

Igrzyska wyszły jednak dobrze, bo Dawid zdobył brązowy medal. Pewnie, że chcieliśmy więcej, ale trzeba się pogodzić z tym, że taki jest sport, że nie da się wiecznie być na wyżynach. To nie dzieje się tylko w polskiej kadrze.

 

My ciągle liczymy na dobre skoki Stocha, Żyły, Kubackiego. Jak będzie w tym sezonie?

 

Może być ta giełda nazwisk dłuższa. Już Wąsek pokazał się z niezłej strony. Jest jeszcze Pilch. W odwodzie mamy Wróbla, Tomasiaka. To pokazuje, że te nasze skoki nie skończą się na tej trójce. Będziemy się liczyć przez długie lata. Zagadką pozostaje to, jaki to będzie poziom? Czy równie wysoki, jak u tej naszej trójki? Tego nie wiem. Na pewno młodym następcom mistrzów trudno będzie powtórzyć ich bardzo dobre wyniki.

 

Dwa lata temu wydawało się, że mamy następców liderów, bo Stękała i Murańka pokazywali się z dobrej strony w zawodach. Rok temu nie byli już jednak tak widoczni. Czy możemy liczyć na kolejne odrodzenie, czy też trzeba ich spisać na straty?

 

Stękała liczy na duże skocznie, tam się chce pokazać. Do małych jest źle nastawiony. Inna sprawa, że dwa lata temu, to nic mu nie przeszkadzało. Chcę powiedzieć, że ja tego zawodnika znam od dziecka. To nie był wybitny talent. To był pracuś. Do tego odważny, z błyskiem w oku. Dla mnie było zaskoczeniem to, co robił dwa lata temu. W poprzednim sezonie zniknął, ale on będzie jeszcze dobrze skakał. Ma błąd, który popełnia, ale w kadrze wiedzą, o co chodzi. Naprawią to.

 

A Murańka?

 

Tu nawet widzę większe szanse na kolejne, trwalsze odrodzenie. To jest talent. Jak będzie dobrze prowadzony, to może dać nam wiele radości.

 

To o przyszłość możemy być spokojni?

 

My się cały czas martwimy, co będzie, jak Stoch, Kubacki i Żyła skończą. Kiedyś to nastąpi, ale jak już się to stanie, to myślę, że będziemy blisko czołówki. Mamy chłopaków, którzy pokazują się w turniejach niższej rangi i oni kiedyś zastąpią tych naszych najlepszych. Jak powiedziałem wcześniej, nie wiem, czy osiągną takie sukcesy, jak oni, ale na pewno będą dobrze skakać.

 

Jakieś nazwiska?

 

Nie powiem, bo to może zaszkodzić. Zresztą te moje nadzieje potrzebują trzech, czterech lat.

 

Wróćmy do zbliżającego się sezonu. Były trener polskiej kadry Stefan Horngacher uważa, że buty stosowane przez naszych zawodników są nielegalne. Może nam zaszkodzić?

 

On sam sobie szkodzi. Nam te jego wygłupy nie zaszkodzą. Szkoda tylko, że taki trener, co był w Polsce ceniony, co pomniki chcieli mu stawiać, teraz robi takie rzeczy. To jest dziecinada.

 

O co mu chodzi?

 

O to, że po jego odejściu nie daliśmy się Niemcom. On myślał, że my bez niego nie damy rady. A tu klapa, bo Polska bez Horngachera nie jest słabsza.

 

Mamy jednak problem, bo w Pucharze Narodów mają być zaliczane wyniki drużyn mieszanych, a nasze panie są słabe.

 

To faktycznie jest problem. Patrząc na te nasze dziewczęta, trzeba przyznać, że nie mamy potencjału. I to nie chodzi nawet o ten rok, ale też o kolejne. Mało dziewczyn skacze. Chodzę po szkołach, próbuję zachęcić, ale niewiele to daje.

 

Zmarnowaliśmy czas Małyszomanii?

 

Wtedy to się faktycznie tyle dzieciaków zgłaszało, że sprzętu dla nich nie mieliśmy. Dziewczyn też sporo trafiło, ale przez lata to zmarnowaliśmy. Nie znaleźliśmy osoby, która umiałaby to poprowadzić. Co chwilę były jakieś kłótnie, to dołowało dziewczyny i teraz aż przykro patrzeć na ich skoki. W Pucharze Narodów wysoko to my raczej nie będziemy.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie