Iwanow: Ratuj się kto może! Czy przed mundialem spadnie kolejna "ekstraklasowa głowa"?

Posypały się trenerskie głowy w PKO BP Ekstraklasie, a wcale nie musi być to koniec zmian. Grunt pali się pod nogami Piotra Stokowca w Lubinie, mimo że to dobrze znana mu ziemia i ma wsparcie wpływowej w Zagłębiu osoby w postaci Piotra Burlikowskiego.
W KGHM rządzą się jednak innymi prawami i ewentualna piąta porażka z rzędu, bo „Miedziowi” przegrali przecież także spotkanie pucharowe z grającym na trzecim poziomie rozgrywek Motorem, może podpisać wyrok na kolejnego ekstraklasowego szkoleniowca. Za tydzień kluczowy dla „Stokiego” mecz w Mielcu, którego nie ma on prawa przegrać. Tym bardziej, że „jesień” kończy Zagłębiu wizyta Rakowa Częstochowa. W polskiej piłce jest co prawda wszystko możliwe, ale wygranej z rozpędzoną maszyną Marka Papszuna raczej bym się nie spodziewał. Sugestia w trakcie rozmowy z kibicami po 0-2 z Cracovią, że „gdyby nie ten sztab, dziś kibice lubińskiej drużyny jeździliby do Niepołomic” była absolutnie nie na miejscu. Puszcza jest od pewnego czasu na pozycji dającej bezpośredni awans do elity. Szansa, że oba kluby zamienią się miejscami może nie jest za duża ale trochę szacunku dla pracy wykonywanej przez Tomasza Tułacza w niewielkim klubie w Małopolsce należy wymagać.
Zobacz także: Zmieniają trenerów jak rękawiczki. Płacą za to wynikami
Zarządzający polskimi zespołami ludzie decydując się na zmiany często szukają kontrastów. W ubiegłym sezonie Śląsk pożegnał się ze stonowanym Jackiem Magierą, mimo że ten kilka miesięcy wcześniej grał z WKS w eliminacjach europejskich pucharów. Zdecydował się na stawiającego na inny typ relacji z zawodnikami i formę działań Piotra Tworka, ale i tak ten projekt za długo nie wytrzymał. Piast zakończył współpracę z oazą spokoju w postaci Waldemara Fornalika, sięgając po dynamit Aleksandara Vukovića. Ten w debiucie w sobotę odebrał punkty Koronie, tym samym zamykając „come back” do Kielc swojego byłego pryncypała Leszka Ojrzyńskiego, którego był zawodnikiem w ciekawych „scyzorykowych” czasach. Życie trenera to czasem brutalne historie. Chcąc utrzymać się na powierzchni, nie możesz brać jeńców. Dyrektor sportowy kielczan Paweł Golański, który jako piłkarz był jeszcze mocniej związany z „Ojrzyną” niż „Vuko”, nie miał innego wyjścia. Pytanie, czy zgodnie z powyższą tezą wraz z prezesem Piotrem Dulnikiem wybiorą fachowca bazującego na innych narzędziach niż te, które tym razem nie dały efektu sprzed lat?
Nigdy nie jestem za zbyt szybkim żegnaniem się ze szkoleniowcem. Bo jak ktoś kiedyś mądrze powiedział, zwalniając po krótkim okresie trenera, tym samym powinien podać się do dymisji ten, co go zatrudniał. Oznaczałoby to ni mniej, ni więcej, że dokonał złego wyboru, a brak satysfakcjonujących wyników to poniekąd także jego wina. Nie jest to jednak sprawa tak prosta, bo czynników decydujących o deficycie punktów jest więcej niż tylko osoba „szefa”. Wydaje mi się jednak, że skoro czujesz, że z danym człowiekiem za daleko nie zajedziesz, to żegnaj się z nim od razu, a nie czekaj, aż częściej zacznie powijać mu się noga. Polska liga jest taka, że możesz wygrać dwa, trzy mecze, będąc nawet piłkarsko gorszym od przeciwnika, przedłużając „agonię” trenera, na którego i tak wcześniej podpisałeś już wyrok.
Miedź Legnica nosiła się z zamiarem szybszego rozstania się z Wojciechem Łobodzińskim, ale zwlekała. Nie dość, że uciekło kilka punktów, to i jeden z mocno rozważanych trenerów, z którym właściciel klubu był już po słowie, bo sytuacja kilka tygodni później się zmieniła. Dlatego z drugiej strony - z całym szacunkiem dla Ojrzyńskiego i Fornalika - nie dziwię się, że w Kielcach i Gliwicach nie czekano do „mundialowej” przerwy. Niech nowi ludzie poznają problemy drużyn na placu boju, wtedy łatwiej będzie znaleźć im przyczyny kryzysu i być może właściwie w okresie przygotowawczym zareagować.
„Miedzianka” jest w sytuacji krytycznej, bo ma zaledwie sześć punktów prawie na półmetku rozgrywek i patrzy ze smutkiem na autobus z napisem „Koniec wyścigu”. Korona i Piast nie straciły wzrokowego kontaktu z peletonem, do którego dołączyła właśnie Lechia Gdańsk, która wynurzyła się z otchłani, a przecież też niedawno zmieniła trenera. Spadają jednak trzy zespoły, więc spokoju nie ma też w Lubinie, Zabrzu, Białymstoku, a nawet we Wrocławiu, Radomiaku czy w Warcie Poznań. Te dwa ostatnie zespoły kończą piętnastą kolejkę w poniedziałek w Radomiu i ta rywalizacja nie pozostaje bez znaczenia. Szczególnie dla opiekuna zespołu z Mazowsza Mariusza Lewandowskiego. Przecież jego też podobno już chciano wymieniać…
Przejdź na Polsatsport.pl
