NBA: Zespół Jeremy'ego Sochana musiał poradzić sobie bez trenera. Polak z 12 punktami

Koszykówka
NBA: Zespół Jeremy'ego Sochana musiał poradzić sobie bez trenera. Polak z 12 punktami
fot. PAP/EPA
Gregg Popovich źle się poczuł przed rozpoczęciem meczu

Jeremy Sochan zdobył 12 punktów dla San Antonio Spurs, a jego drużyna przegrała na wyjeździe z Los Angeles Lakers 92:123 w jednym z niedzielnych meczów koszykarskiej ligi NBA. Goście musieli sobie radzić bez trenera Gregga Popovicha, który źle się poczuł tuż przed rozpoczęciem spotkania.

Reprezentant Polski wyszedł na parkiet w podstawowej piątce Spurs. Grał 26 minut, a poza 12 punktami odnotował sześć zbiórek, trzy przechwyty, asystę, dwie straty i popełnił dwa faule.

 

Wśród pokonanych najlepiej zaprezentował się Devin Vassell - 17 pkt. Gracze "Ostróg" mieli bardzo niską skuteczność rzutów - 39 proc. z gry, 20,6 proc. za trzy punkty - oraz trafili tylko 3 z 10 wolnych.

 

W składzie brakowało austriackiego środkowego Jakoba Poeltla, który uskarżał się na ból prawego kolana, a drużyny nie mógł poprowadzić trener Popovich, który źle się poczuł tuż przed meczem.

 

"O tym, że go nie będzie i to ja będę kierował drużyną, dowiedziałem się 20 sekund przed wyjściem na rozgrzewkę. Gregg nagle się się poczuł, lekarze szybko go zbadali i jest w porządku. Został w hali, po meczu spotkał się z zespołem. To niewiarygodnie silny i wytrzymały facet, ale lata lecą. To mój przyjaciel, znamy się ćwierć wieku i kiedy dzieje się coś takiego, zawsze pojawia się niepokój" - powiedział asystent Popovicha Brett Brown.

 

73-letni Popovich jest głównym trenerem Spurs od 1996 roku, co czyni go szkoleniowcem z najdłuższym stażem w głównych ligach zawodowych USA. Zdobył pięć tytułów mistrzowskich w NBA, a trzy razy uznano go najlepszym trenerem sezonu. Jest rekordzistą NBA w liczbie zwycięstw w sezonie regularnym - 1350.

 

Spurs, którzy udanie rozpoczęli rozgrywki, przegrali 10 z ostatnich 11 spotkań, w tym teraz pięć z rzędu, i z bilansem sześciu zwycięstw i 12 porażek zajmują 14., przedostatnie miejsce w Konferencji Zachodniej.

 

Największy wkład w sukces gospodarzy miał Anthony Davis - 30 pkt i 18 zbiórek. Lakers (5-10), mimo braku w czwartym kolejnym spotkaniu LeBrona Jamesa, odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu. Tak udaną serię mieli ostatnio w styczniu.

 

ZOBACZ TAKŻE: NBA: Kyrie Irving poparł antysemicki film. Będzie go to sporo kosztować

 

Broniący tytułu Golden State Warriors (8-9) pokonali na wyjeździe najsłabszych na Zachodzie z bilansem 3-14 Houston Rockets 127:120. Tym razem nie Stephen Curry, który uzyskał 33 punkty, a Klay Thompson z 41, w tym 30 po rzutach "za trzy", był najskuteczniejszy wśród "Wojowników". Curry odnotował za to 15 asyst.

 

Mistrzowie NBA odnieśli pierwsze zwycięstwo w obcej hali w tym sezonie. "Brak wygranej na wyjazdach nie pasował do nas i zaczynał nas uwierać. Chcieliśmy za wszelką cenę zrzucić ten balast z pleców" - przyznał Curry.

 

De'Aaron Fox uzyskał 33 pkt i miał siedem asyst, a Sacramento Kings pokonując Detroit Pistons 137:129 przedłużyli do sześciu serię wygranych. Tak udanej passy "Królowie" (9-6) nie mieli od 18 lat.

 

"W życiu nie grałem lepszej koszykówki niż teraz" - podkreślił Harrison Barnes, zdobywca 27 pkt dla zwycięzców.

AA, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie