Henryk Kasperczak wytyka błędy i zadaje trudne pytania. "Zespół jest na rozdrożu"

Piłka nożna

- My się długo zastanawialiśmy, co w ogóle nasza drużyna robi na tym mundialu. W końcu ten jeden mecz nam wyszedł, ale to trzeba było grać od początku, żeby lepiej przygotować zespół na Francję – twierdzi Henryk Kasperczak, były znakomity zawodnik i trener.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Wreszcie zagraliśmy ładny mecz na mundialu w Katarze. I to pomimo tego, że w ostatnich dniach przekonywano nas, że my tak grać nie potrafimy.


Henryk Kasperczak, były reprezentant Polski i trener: Wcześniej zbieraliśmy punkty w grupie, ale w fazie pucharowej trzeba grać inaczej, stąd ta zmiana.


Na lepsze.


To na pewno, bo na tle Francji, która jest bardzo dobrym zespołem, wyglądaliśmy na solidnie zmotywowanych. Widać było, że nasz zespół czuje, że wszystko jest możliwe. I kto wie, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdybyśmy przy stanie 0:0 wykorzystali znakomitą okazję. Chodzi mi o tę akcję z dwoma dobitkami. Finalnie nie udało się wygrać, ale możemy być zadowoleni. Wyszliśmy z grupy i nie daliśmy plamy z Francją, bo nasza gra w tym meczu była ciekawa, jeżeli chodzi o kreowanie gry. Była ofensywa, było ustawienie 4-3-3, bo my graliśmy z dwoma prawdziwymi skrzydłowymi: Frankowskim i Kamińskim. Wreszcie Lewandowski miał wsparcie. No i Zieliński się w tym ustawieniu odnalazł. Rozprowadzał piłki na lewo i prawo. Mieliśmy indywidualności, ale pokazaliśmy się też z dobrej strony, jako grupa, jako zespół. To było naprawdę ciekawe spotkanie.


Szkoda, że przegrane.


Bo prócz tego, że u nas wszystko zagrało, swój dzień miał Mbappe. Te bramki, co nam walnął, robiły wrażenie.


Odwołam się do pańskiego bogatego trenerskiego doświadczenia. Da się grać tak, że w trzech meczach chałturzymy, a potem nagle przeskakujemy na piękne granie?


To jest duży problem. Ja myślę, że błędem jest to, że my za bardzo patrzymy na przeciwnika. To trzeba robić, ale ważniejsze od zastopowania rywala jest to, żeby narzucić swój styl gry. W trzech pierwszych meczach na mundialu ustawialiśmy się pod rywala i to było naszym wielkim błędem. Od początku trzeba mieć swój styl i w każdym meczu go ulepszać poprawiając to, co nie wychodzi. Selekcjoner, jak sama nazwa wskazuje, jest od tego, żeby wyczuć predyspozycje zawodników i tak ich ustawić, żeby do maksimum wykorzystać ich potencjał.


Jednym słowem, gdybyśmy od początku mundialu grali tak, jak z Francją, to mogliśmy się mistrzom świata jeszcze bardziej postawić.


Zdecydowanie tak. Ten czwarty mecz był w naszym wykonaniu pozytywny, ale mógł być jeszcze lepszy, gdyby te trzy pierwsze spotkania były grane tak samo. W grupie za bardzo skupiliśmy się na przeciwnikach, na ich niebezpiecznych stronach. A przypomnę tylko, że reprezentacja w swoich najlepszych czasach skupiała się na sobie. W latach 70. my się nie martwiliśmy, jak zagra Holandia. To była ich sprawa, bo my zajmowaliśmy się sobą i kombinowaliśmy, co zrobić, żeby narzucić swój styl gry.


Czyli Katar, mimo wyjścia z grupy, jest dla nas trochę takim mundialem zmarnowanych szans.


Ten zespół jest na rozdrożu. Szkoda, że w meczu z Argentyną i Meksykiem nie sprawdziliśmy się, grając inaczej, grając w takim stylu, jak z Francją. W spotkaniach z tymi najlepszymi tworzy się drużyna. W tym sensie zmarnowaliśmy szansę.

 

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie