Liga Mistrzów w hokeju na lodzie: Plan transmisji ćwierćfinałów

Zimowe
Liga Mistrzów w hokeju na lodzie: Plan transmisji ćwierćfinałów
fot. PAP
Czas na rewanże ćwierćfinałów hokejowej Ligi Mistrzów.

We wtorek zostaną rozegrane mecze rewanżowe Ligi Mistrzów w hokeju na lodzie. Trzy z czterech pierwszych spotkań zakończyło się jednobramkowym zwycięstwem jednej z drużyn. Niewykluczone, że do wyłonienia półfinalistów potrzebne będą dogrywki lub rzuty karne. Transmisje wszystkich meczów na żywo w Polsacie Sport Fight oraz na kanałach Polsat Sport Premium.

W ubiegłym tygodniu rozegrano pierwsze mecze ćwierćfinałowe. Zdecydowanie najciekawiej zapowiadało się starcie pomiędzy Rogle Angelholm i Tapparą Tampere. Obie ekipy zmierzyły się w wielkim finale poprzedniego sezonu i na lodowisku w Angelholm, debiutujący w tych rozgrywkach gospodarze, pokonali Tapparę 2:1.

 

Bohaterem tamtego spotkania był Daniel Zaar, który strzelił oba gole dla Rogle. Niestety, we wtorek nie zagrał z powodu kontuzji. Przez pierwsze dwie tercje zespołem lepszym było Rogle, które po trafieniach Oskara Petterssona, Linusa Sandina i Oskara Stala Lyrenasa prowadziło już 3:0.

 

W ostatniej odsłonie odważniej zagrali goście, którzy za sprawą goli strzelonych przez Nikę Ojamakiego i Valteriego Kemilainena zmniejszyli rozmiary porażki. Wymowne było trafienie Kemilainena, który w trakcie poprzedniego sezonu zamienił rosyjski Vityaz Podolska na… Rogle, w barwach którego wystąpił w finale Ligi Mistrzów właśnie przeciwko Tapparze. We wtorek wrócił do składu po sześciotygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją i strzelił gola swojej byłej drużynie.

 

Finowie chcą rewanżu za ostatni finał!

 

Rogle wygrało pierwszy mecz z Tapparą 3:2, ale przed rewanżem w Finlandii kwestia awansu jest nadal sprawą otwartą. Szwedzi nie wygrali w krajowych rozgrywkach w trzech ostatnich spotkaniach i w tabeli SHL zajmują dopiero trzecie miejsce od końca, mając tylko cztery punkty przewagi nad ostatnim Malmoe.

 

Podopieczni Cama Abbotta po meczu z Tapparą rozegrali dwa spotkania ligowe u siebie i oba zakończyły się ich porażką. Najpierw przegrali z liderem Vaxjo Lakers 2:5, a następnie ulegli 0:3 innemu ćwierćfinaliście – Skelleftei AIK.

 

– Wiemy co zadecydowało o naszych porażkach i teraz musimy to zmienić. Nastroje w drużynie są nadal dobre. Jeżeli skupimy się na tym, że mamy jednobramkową przewagę, to może się to dla nas źle skończyć. Traktujemy to spotkanie jako zupełnie normalny mecz i robimy wszystko, aby go wygrać – mówi gracz Rogle, Erlend Lesund.

 

Do składu wrócił obrońca Lukas Klok, który z powodu urazu opuścił mecz ze Skellefteą, pod znakiem zapytania stoi występ innego obrońcy Williama Wallindera.

 

W zdecydowanie lepszych nastrojach przystąpią do rewanżu Finowie. Wprawdzie przegrali pierwsze starcie w Angelholm, to jednak postawa Tappary, zwłaszcza w trzeciej tercji, może napawać optymizmem. Paradoksalnie, to goście strzelali częściej w pierwszym meczu. Na 60 prób, aż 31 w ich wykonaniu było celnych. W pierwszym meczu zawodnicy Rogle oddali 34 strzały, z czego 21 trfiło w bramkę.

 

Poza tym Tappara w rozgrywkach ligowych wygrała oba mecze i w tabeli Liigi zajmuje wysokie trzecie miejsce ze stratą trzech punktów do prowadzącej Lukko Raumy, ale mając trzy mecze rozegrane mniej od lidera. Podopieczni Jussiego Tapoli najpierw pokonali na wyjeździe w prestiżowych derbach ekipę Ilves 5:3, a później po rzutach karnych wygrali u siebie z KalPą Kuopio 3:2, choć to przyjezdni prowadzili w tym meczu już 2:0. Dwa z trzech rzutów karnych w tym spotkaniu wykorzystał Petteri Puhakka. Niewykluczone, że to właśnie rzuty karne będą decydowały o awansie do półfinału jednej z drużyn.

 

Lulea jedną noga w półfinale!

 

Jedyny debiutant w Lidze Mistrzów na poziomie ćwierćfinału Jukurit Mikkeli przegrał pierwsze starcie z Luleą aż 1:5. Finowie mieli pecha, jeśli chodzi o terminarz, bo musieli rozegrać aż cztery mecze w pięć dni, co przyczyniło się do wysokiej porażki. Zespół z północy Szwecji wygrał to spotkanie 5:1, choć po dwóch tercjach gospodarze prowadzili tylko 2:0 po dwóch trafieniach Kanadyjczyka Brendana Shinnimina. Przewaga w tym meczu należała do Lulei, która oddała trzydzieści trzy celne strzały, przy zaledwie piętnastu po stronie gości.

 

Honorowy gol dla Jukuritu padł dopiero na 82 sekundy przed końcem i raczej mało prawdopodobne, aby Finom – choć zagrają u siebie – udało się odrobić cztery bramki straty. Warto dodać, że oba kluby zmierzyły się już ze sobą także w fazie grupowej, kiedy to oba spotkania wygrali Szwedzi: 5:2 (na wyjeździe) i 4:3 (u siebie).

 

Wysoka wygrana na pewno poprawiła nastroje w ekipie historycznego triumfatora Ligi Mistrzów w obecnym kształcie tych rozgrywek. Przed pierwszym meczem ćwierćfinałowym w Lidze Mistrzów zespół Lulei przegrał pięć meczów ligowych. Zresztą dwa dni po starciu z Jukuritem podopieczni Thomasa Berglunda przegrali u siebie również z Leksand 1:3, ale w sobotę wygrali na własnym lodowisku z ostatnim Malmoe 4:0, awansując na dziewiąte miejsce w tabeli ligi SHL.

 

Na dziewiątym miejscu w Liidze plasuje się obecnie także Jukurit. W ostatnich dwóch meczach ligowych zespół z południa Finlandii wygrał u siebie 2:1 z IFK Helsinki oraz pokonał na wyjeździe 5:4 po dogrywce Ilves Tampere.

 

Jukurit w 1/8 finału Ligi Mistrzów po bardzo zaciętej rywalizacji wyeliminował szwajcarski HC Fribourg-Gotteron. Pierwszy mecz przed własną publicznością zakończył się remisem 1:1 i taki sam rezultat był po zakończeniu rewanżowego meczu w Szwecji. W tej sytuacji do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. W niej w 119. sekundzie złotego gola strzelił Jarkko Immonen, który zapewnił tym samym historyczny awans do ćwierćfinału ekipie z liczącego sześćdziesiąt tysięcy mieszkańców Mikkeli.

 

Teraz o awans do półfinału będzie zdecydowanie trudniej. Po pierwsze trzeba będzie odrobić cztery bramki, a po drugie w tym sezonie Lulea to - obok EV Zug – jedyny zespół, który bez porażki w całych rozgrywkach Ligi Mistrzów awansował do ćwierćfinału.

 

Piłkarski wynik w „Szwedzkiej wojnie”!

 

Gol strzelony w osłabieniu przez Andreasa Wingerliego w 17. minucie i 21. sekundzie dał cenne zwycięstwo Skelleftei w starciu z Frolundą. Bramka została ostatecznie uznana dopiero po weryfikacji video, bo próbujący zablokować krążek obrońca Filip Johansson wpadł razem z nim do bramki.

 

- Myślę, że zagraliśmy u siebie naprawdę solidny mecz. Mieliśmy kilka szans i gdyby nie bardzo dobra postawa bramkarza rywali, mogliśmy zdobyć jeszcze więcej bramek – mówił po meczu strzelec gola, Andreas Wingerli.

 

Bramkarz Frolundy Lars Johansson obronił dwadzieścia trzy strzały gospodarzy. Poza Wingerlim, bohaterem meczu był niewątpliwie golkiper gospodarzy Linus Soderstrom, który zakończył mecz z czystym kontem, broniąc dwadzieścia uderzeń przeciwnika.

 

Awans do półfinału Ligi Mistrzów byłby drugim w historii klubu z północy Szwecji. W 2015 roku walkę o grę w finale przegrali z Luleą. Frolunda to najbardziej utytułowany klub Ligi Mistrzów. Zespół z Goeteborga czterokrotnie wygrywał rozgrywki Champions Hockey League, ostatni raz w 2020 roku.

 

Obie ekipy znakomicie radzą sobie w rozgrywkach ligi szwedzkiej. Po 26 kolejkach liderem jest zespół Vaxjo Lakers, który o trzy punkty wyprzedza Skellefteę i o sześć „oczek” – Frolundę. Po pierwszym meczu ćwierćfinału jedni i drudzy rozegrali dwa mecze ligowe.

 

Skelleftea dwukrotnie grała na wyjeździe i najpierw wygrała z Malmoe 5:4 po golu strzelonym w dogrywce przez Joakima Lindstroma, a następnie pokonała 3:0 Rogle, a hattrick w tym meczu skomletował Oscar Moller. Skelleftea wygrała dwunasty kolejny mecz ligowy wyrównując przy tym swój klubowy rekord. Szansę, aby go poprawić będzie miała w sobotę, a więc już po meczu rewanżowym z Frolundą, gdy zagra u siebie z Oskarshamn.

 

W lidze nie zwalnia tempa także zespół z Goeteborga, który najpierw pokonał u siebie Oskarshamn 6:3, a dwa dni później wygrał na wyjeździe 4:3 z aktualnym mistrzem Szwecji – Farjestad Karlstad. Na 78 sekund przed końcem trzeciej tercji gola na 4:2 dla Frolundy strzelił Loui Eriksson. Na pół minuty przed końcem bramkę kontaktową dla gospodarzy zdobył Joakim Nygard, ale na wyrównanie miejscowym zabrakło już czasu.

 

„Helweci” marzą o historycznym awansie!

 

Wielkie – a może i największe – emocje towarzyszą konfrontacji czesko –szwajcarskiej, a więc rywalizacji ekipy Mountfield Hradec Kralove z EV Zug. Pierwsze starcie rozegrane w Czechach zakończyło się remisem 2:2. Do 55. minuty goście prowadzili 1:0 po golu strzelonym w pierwszej tercji przez Lino Martschiniego.

 

Ostatnie pięć minut było niezwykle emocjonujące. Najpierw Lukas Cingel i Marek Zachar potrzebowali zaledwie 107 sekund aby dać prowadzenie gospodarzom. Ostatnie słowo należało do przyjezdnych, a dokładniej do Christiana Djoosa, który na 99 sekund przed końcem trzeciej tercji doprowadził do wyrównania.

 

- Jesteśmy zadowoleni z remisu. To dobry wynik, który daje nam niezłą pozycję wyjściową przed meczem rewanżowym. W porównaniu do pierwszego spotkania niewiele się zmieni nasza gra. Kluczem do awansu będzie końcówka, musimy wykorzystać nasze szanse, które sobie wypracujemy. Do tego ważna będzie dobra gra w strefie obronnej i wyeliminowanie silnych napastników naszego przeciwnika – mówi asystent trenera Mountfield Hradec Kralocve, Petr Svoboda.

 

Drużyna EV Zug – obok Tappary Tampere i Frolundy Goeteborg – jest jedyną, która wystąpiła we wszystkich edycjach Ligi Mistrzów rozgrywanych w obecnej formule. Aktualni mistrzowie Szwajcarii dotychczas tylko raz awansowali do ćwierćfinału Champion Hockey League. Miało to miejsce w sezonie 2019/20, gdy walkę o półfinał przegrali z… Mountfield Hradec Kralove.

 

Wówczas pierwszy mecz rozegrany w Czechach zakończył się remisem 1:1, a rewanż w Szwajcarii zdecydowanie wygrali nasi południowi sąsiedzi 4:0. Teraz „Helweci” zrobią wszystko, aby tym razem nie powtórzył się wynik i scenariusz sprzed trzech lat.

 

Szwajcarzy przystąpią do tej konfrontacji nadal osłabieni brakiem dwójki Szwedów: obrońcy Niklasa Hanssona oraz napastnika Carla Klingberga. W zespole czeskim kontuzjowani są obrońca Michael Gaspar oraz napastnicy Jordann Perret i Radek Smolenak. Pod znakiem zapytania stoi występ Kelly’ego Klimy. Absencja Smolenaka to poważne osłabienie dla ekipy z Hradca Kralove. 36-letni kapitan, który nie grał także w pierwszym meczu, z pięcioma bramkami jest obok Kevina Klimy najskuteczniejszym strzelcem czeskiej drużyny.

 

W Lidze Mistrzów zespół EV Zug zdobywa średnio 4,33 gola na mecz i lepszym w tej klasyfikacji jest tylko Frolunda. Jednocześnie mistrzowie Szwajcarii tracą średnio 1,44 gola na mecz i również plasują się na drugim miejscu w tej statystyce. Podopieczni Dana Tangnesa są także jedyną drużyną, która jeszcze nie przegrała w tym sezonie Ligi Mistrzów, remisując tylko raz właśnie z ekipą Mountfield w pierwszym meczu ćwierćfinałowym.

 

Bardzo dobra postawa obu ekip w Lidze Mistrzów nie ma żadnego przełożenia na ich postawę w rozgrywkach ligowych. Mountfiled w czeskiej Extralidze jest dopiero dziesiąty, mając na swoim koncie trzydzieści pięć punktów zdobytych w dwudziestu sześciu meczach. Prowadzi HC Vitkovice z którym podopieczni Tomasa Martinca zmierzą się w następnej kolejce. W ostatnim czasie czeski „rodzynek” w Lidze Mistrzów notuje zwyżkę formy.

 

Najpierw tuż przed pierwszym meczem z EV Zug pokonali u siebie ówczesnego lidera tabeli Dynamo Pardubice 4:0, a w ostatniej kolejce wygrali na wyjeździe z Energie Karlove Vary 4:1, a po dwa trafienia na swoim koncie w tym meczu zapisali Oliver Okuliak i Radovan Pavlik. Hokeiści EV Zug w weekend rozegrali dwa mecze i oba przegrali. Najpierw na wyjeździe z Bernem 3:7, a następnie na własnym lodowisku po dogrywce 3:4 z HC Davos. W tabeli ligi szwajcarskiej ekipa EV Zug po 27 rozegranych meczach zajmuje aktualnie siódme miejsce mając na swoim koncie 41 punktów. Liderem z dorobkiem 62 „oczek” jest HC Servette-Geneve.

 

Do półfinału awansuje ten zespół, który w dwumeczu będzie miał lepszy bilans od przeciwnika. Jeżeli po dwóch spotkaniach jest on remisowy (nie obowiązuje tutaj zasada bramek zdobytych na wyjeździe), sędziowie zarządzają dziesięciominutową dogrywkę do złotego gola, a każdy zespół gra w trzyosobowych formacjach. Jeżeli dogrywka także nie przyniesie rozstrzygnięcia, wówczas wykonywane są rzuty karne po pięć serii dla każdej drużyny, a później w przypadku braku rozstrzygnięcia – najazdy wykonywane będą na przewagi.

 

Plan transmisji meczów rewanżowych ćwierćfinału Ligi Mistrzów w hokeju na lodzie:

Wtorek (13 grudnia):


Tappara Tampere – Rogle Angelholm (pierwszy mecz 2:3) o 17:25 w Polsacie Sport Fight
Jukurit Mikkeli – Lulea Hockey (pierwszy mecz 1:5) o 17:55 w Polsacie Sport Premium 3
Frolunda Goeteborg – Skelleftea AIK (pierwszy mecz 0:1) o 18:55 w Polsacie Sport Premium 4
EV Zug – Mountfield Hradec Kralove (pierwszy mecz 2:2) o 19:35 w Polsacie Sport Premium 5

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie