Dwa silniki na niedzielę

Moto
Dwa silniki na niedzielę
fot. Materiały prasowe
Marszałek woli dmuchać na zimne, przeto szykuje w pocie czoła dwa silniki na niedzielę.

Sobota w teorii powinna być dniem odpoczynku dla kierowców F1H2O. Nic bardziej mylnego. To dzień, w którym nie odbywają się kwalifikacje i wyścig, lecz praca wre. Na padoku i na pustyni.

Thani Al Qemzi pochodzi z Abu Dhabi. Wygrywał trzy razy wyścig o GP Szardży (2006, 2008, 2012). Jest kandydatem na mistrza świata, choć piątkowe zawody dość poważnie zredukowały jego szanse na historyczne złoto. Niemniej jednak, w sobotę o brzasku, tuż po 7 zerwano go z hotelowej pryczy i wskazano autokar, którym Thani dotarł na pustynię. 45 minut jazdy autem spod hotelu w Szardży, aby znaleźć się w oceanie piasku. Thani, Marit Stromoy i Sami Selio sadzili roślinki.

 

Dla miejscowego szejka zalesianie pustyni to dowód na to, że bolidy napędzane toluenem nie niszczą przyrody. Miejscowy policjant ochoczo pokrzykiwał na dziennikarzy, operatorów i kierowców. 8 rano, punktualny wyjazd na pustynię, a eskorta jakby wieźli króla. Na pustyni Marit zażartowała, że te bujne kępy traw nawadnianych przez Emiratczyków to jej sprawka. Towarzystwo wybuchnęło gromkim śmiechem, a Sami Selio opowiadał ze swadą jak jego tata przed laty omal nie udusił francuskiego mechanika. Powód: źle przykręcona śrubka… Finowie to pogodny naród, ale na wodzie ujawniają wojowniczy temperament. Tak czy owak, roślinki posadzone, kierowcy przez zaspane oczy otrzymali ofertę przejazdu przez zabytkową bibliotekę, lecz wybrali opcję błyskawicznego powrotu do hotelu. W hotelu krótka drzemka i marsz na padok.

 

Na podbój Indonezji

 

Bartek i jego dzielni rycerze: Andrzej Dziubek oraz Robertino Milinković szlifują, dopieszczają każdy element silnika. To mozolna, mrówcza praca. Małżonka Bartka – Ukrainka Irina dbała o córeczkę, która zna już każdy zakamarek padoku. I troszczyła się o obecność męża w mediach społecznościowych. Bartek nieprędko wyjedzie z Szardży. Jego mechanicy w poniedziałek obiorą kurs do domu, a Marszałek odwiedzi urząd celny w Dubaju. Papierkowa robota dotyczy wysyłki kontenera z bolidem do Indonezji. W lutym, o ile dojdzie do skutku, odbędzie się runda MŚ na kalderze wygasłego wulkanu Lake Toba. To ogromna operacja logistyczna. „Chociaż raz będę miał blisko do pracy, bo polecę z Sydney do Dżakarty – mówi mechanik Marit Stromoy, Australijczyk Craig Bailey. Nie będę musiał lecieć jak do Dubaju via Bali. Dla mnie to ogromna ulga. Choć poruszanie się w dżungli nie będzie takie proste” – podkreśla Bailey.


W piątek na podium nie było dekoracji, co jest bardzo dziwnym zabiegiem, by nie rzec osobliwym. Włosi mieli zapewnienie, że o 17.30 Jonas Andersson, Sami Selio i Bartek Marszałek pojawią się na podium. Ochroniarz wiedział lepiej. „Panie, piątek w Szardży to jak europejska niedziela. Idź pan spać, dekoracja będzie w niedzielę” – rzekł miły pan ochroniarz.


Nie było podium dla kierowców, lecz na scenie w padoku pojawił się minister sportu z Indonezji. To gwarancja nowej lokalizacji w kalendarzu MŚ. „Indonezja bardzo poważnie traktuje te zawody. Zatrudniono celebrytów, którzy zachęcają, aby odwiedzić północną Sumatrę. Wyścig odbędzie się w atrakcyjnym przyrodniczo miejscu. Już nie mogę doczekać się tych zawodów. Tydzień po rundzie w Szardży bolidy spakowane w kontenery wyruszą do Indonezji” – prawi Bartek Marszałek.

 

Dwie jednostki Polaka

 

Marszałek woli dmuchać na zimne, przeto szykuje w pocie czoła dwa silniki na niedzielę. Pomny doświadczeń, Bartek wie, że jeżeli (odpukać) jeden silnik zatrze się w kwalifikacjach, warto mieć pod rękę drugą jednostkę. Jeden silnik z Olbii, a drugi z Macon. Jak głosi stara wyścigowa maksyma: lepiej jechać na sprawdzonym sprzęcie. Od godzin porannych Marszałek z małymi przerwami na posiłek i zerkanie na lagunę, pracuje jak mróweczka przy sprzęcie. W tym samym namiocie Marit Stromoy i jej giermkowie szykują silnik dla Norweżki, która wygrała zawody w Szardży w 2015 roku.


Marszałek zajmuje siódme miejsce i ma ogromną szansę, aby w klasyfikacji generalnej wyprzedzić Francuza Petera Morin. Byłby to ogromny sukces Polaka.


Niezwykle ciekawa jest sytuacja na szczycie. Jonas Andersson chrapał do późna, a jego ukochana Jane Persson pojechała sadzić drzewka na pustynię. Wszystko po to, aby Szwed się wyspał przed najważniejszym wyścigiem sezonu. Jonas wygrał GP Szardży w 2019 roku, a ponadto był niedościgniony w piątkowym wyścigu. Ma 3 punkty straty do Amerykanina Shauna Torrente, który z markotną miną wędrował do hotelu po piątkowych zawodach. Walka o tytuł mistrza świata zapowiada się równie fascynująco jak poprzedni cykl, w którym Jonas jednym punktem wyprzedził Shauna w portugalskim Figueira da Foz.

Tomasz Lorek/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie