Cezary Kowalski: Real Madryt ma kaca po mundialu, Barca dekretuje stan optymizmu

Piłka nożna

Xavi jako trener złapał pierwszego szczupaka. Jego Barcelona wygrała Superpuchar Hiszpanii, który od kilku lat odbywa się w formule czterozespołowego turnieju w Rijadzie w Arabii Saudyjskiej. Pierwsze trofeum zdobyte po 431 dniach od jego przybycia na Camp Nou.

W normalnej sytuacji tak długie oczekiwanie byłoby pewnie sygnałem do zwolnienia szkoleniowca klubu, który przecież żywi się trofeami. Ruina ekonomiczna i charakter syna marnotrawnego (w wyborach na prezydenta klubu wspierał przecież konkurenta Joana Laporty) dały mu jednak dodatkowy czas. Superpuchar jest oczywiście najlżejszym trofeum ze wszystkich, a sam format rozgrywek mocno kontrowersyjny, żeby nie powiedzieć naciągany, ale fakt, że puchar został w bezpośrednim boju wyrwany Realowi Madryt nadaje mu dodatkową wartość.

 

ZOBACZ TAKŻE: Robert Lewandowski będzie miał nowego rywala w Barcelonie? Szykuje się niespodziewana wymiana

 

Barca wygrała El Clasico w Arabii w kapitalnym stylu, mając przeciwko sobie rywala, który nie był sobą, bo w złym momencie znalazło się kilku kluczowych zawodników. Kac po mistrzostwach świata dotknął szczególnie Realu, ale biorąc pod uwagę ilu zawodniku Barcelony grało na turnieju w Katarze (17), nie powinno to być żadnym usprawiedliwieniem.

 

Katar nie wyjaśnia dlaczego de Jong, Gavi, Dembele czy Pedri są w genialnej formie, a Modrić, Valverde, Vinicius czy Rodrygo wręcz przeciwnie. No może poza Modriciem, który w wieku 37 lat ma prawo czuć się zmęczony mistrzostwami, w których w siedmiu meczach grał wszystko prawie od deski do deski.

 

Poza tym as Realu Benzema nie brał udziału w mundialu, a obecnie prezentuje może sześćdziesiąt procent swoich możliwości. Ekipa "Królewskich" wyglądała na nasyconą, bez energii. Straciła coś, co dotąd było jej atutem, czyli właśnie doskonałe przygotowanie fizyczne, które często skutkowała piorunującymi finiszami, odrabianiem strat w końcówkach.

 

Xavi to wykorzystał, ale też bardzo mądrze pograł, chytrze postawił środkowego Araujo na prawej stronie obrony, aby wyłączyć Viniciusa. Na środku pomocy grający obok siebie de Jong i Busquets byli nadzwyczajnie komplementarni, a uwolniony ze schematów taktycznych Gavi wykonał przednią robotę dwa razy asystując i zdobywając gola.

 

Znów systematyczny, mimo wcale nie najlepszej swojej wersji był Lewandowski (ma już 20 goli zdobytych w 22 rozegranych meczach). Generalnie jednak Barca wygrała dzięki werwie młodych liderów. Gavi (18 lat), Perdi (20) czy Balde (19) wręcz przygnietli swoim entuzjazmem i polotem „spasione koty” Ancelottiego.

 

Gdyby nie trzy stratosferyczne interwencje najlepszego w Realu Courtois, doszłoby do kompromitacji mistrza Hiszpanii.

 

Superpuchar zatem pozwolił w Barcelonie oficjalnie zadekretować stan optymizmu.

 

Czyli taki jaki obiecywał odzyskać Xavi zaraz po przybyciu do stolicy Katalonii z katarskiego Al Sadd. Z kolei dla Realu porażka z pewnością nie jest końcem świata, ale jednak wyznacza linię, która skierowana jest w dół (Superfiaskiem, jak nazwali ją dziennikarze z Madrytu). Zwłaszcza, że kluczowi gracze są w wieku, który nakazuje wątpić, że jeszcze odzyskają swoją optymalną formę i po raz kolejny wzbiją się do lotu.

 

Cezary Kowalski/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie