Iwanow: Selekcjoner na miarę naszych możliwości. Czy odpowie potrzebom polskiego społeczeństwa?

Piłka nożna
Iwanow: Selekcjoner na miarę naszych możliwości. Czy odpowie potrzebom polskiego społeczeństwa?
fot. PAP
Cezary Kulesza

W jednym z największych dzieł polskiej kinematografii mieliśmy „misia na miarę naszych możliwości”. Który odpowiadał żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. Którym otwieraliśmy oczy niedowiarkom. Co prawda „tamten” miś był wykonany przez nas, był więc produktem krajowym, ale jak pamiętamy, potem miał „zgnić do jesieni na świeżym powietrzu”. A my, wybierając nowego selekcjonera, chcemy zebrać owoce nie tylko latem 2024, ale także w czasie amerykańsko-kanadyjsko- meksykańskich mistrzostw świata.

Dlatego prezes Cezary Kulesza chce postawić na zagranicznego, obytego z selekcjonerską pracą człowieka.

 

ZOBACZ TAKŻE: Były selekcjoner reprezentacji Niemiec o Lewandowskim: "Jego utrata była bolesna"

 

Los ostatnich trzech „krajowych produktów polskiej myśli szkoleniowej” na stanowisku trenera reprezentacji wygląda następująco: Adam Nawałka poza krótką przygodą w Poznaniu korzysta z uroków życia, ale – pewnie także przez covidową pandemię – żadnej innej pracy nie podjął i niewykluczone, że Bułgarska będzie w jego CV ostatnim miejscem zatrudnienia. Jerzy Brzęczek spadł z Wisłą Kraków z Ekstraklasy i pół Polski o jego angaż na razie się nie zabija. Czesław Michniewicz też pewnie trochę odpocznie. Rynek wschodni, do którego był przymierzany od lat, z wiadomych względów się zamknął. Z ostatnich „Narodowych” pracuje tylko Waldemar Fornalik. Bez klubu jest nawet „zagraniczny” Paolo Sousa, ale spokojnie: znając rozmach i kontakty jego menedżera niebawem mu coś „ogarnie”.

 

„Pocałunek” pracy z polską kadrą przypomina więc raczej ten, o którym kiedyś barwnie opowiadał Michał Probierz, trafnie oceniając, co daje nam awans do europejskich pucharów i jakie są potem konsekwencje dla szkoleniowca, którego tego dokonał. Nowemu selekcjonerowi taki scenariusz nie grozi. Powinien mieć komfort. Także długości umowy. To może być ten języczek u wagi, dlaczego negocjacje się przeciągają. Wystarczy zajrzeć do „internetów”, by sprawdzić, że u nas w tej roli niestety popracować się nie da. Żaden poważny trener na krótki „układ” z pewnością się nie zgodzi. A przecież PZPN negocjuje tylko z trenerami, którzy mają taki dorobek, że nie zamierzają się traktować tej pracy jako czegoś, co nie da im gwarancji stabilności, nie tylko pod kątem comiesięcznego wpływu na ich konta.


Czy Petković, czy Bento, czy jakakolwiek inna postać, którą może jeszcze Cezary Kulesza wyciągnie jak królika z kapelusza, musi być trenerem na miarę naszych możliwości. Remake słynnego „Misia”, w nowoczesnej wersji, chętnie bym zobaczył. Ale nie w futbolowej. Związek odważnie ruszył po bardzo mocne – jak na nasze realia - selekcjonerskie nazwiska. Ten serial być może trwa za długo. Nawet jeśli premiera pierwszego odcinka „Walki o Euro” będzie mieć miejsce „dopiero” 24 marca. Ale mnie to nie irytuje. Pośpiech jest złym doradcą. A my potrzebujemy naprawdę dobrego reżysera.

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie