Mistrz olimpijski mówi, co rywale poczuli po rekordowym skoku Piotra Żyły

Zimowe
Mistrz olimpijski mówi, co rywale poczuli po rekordowym skoku Piotra Żyły
fot. PAP
Wojciech Fortuna na gorąco o sukcesie Piotra Żyły.

- Gratulacje dla całej polskiej ekipy. Nasi skoczkowie są jednymi z najlepszych na świecie, dlatego mamy to złoto i punkty w mistrzostwach świata za piąte i szóste miejsce. Trochę żałuję, bo w pewnym momencie widziałem całą naszą trójkę na podium. Do pełni szczęścia zabrakło nam metra, może dwóch. Jednak to nie koniec. Pierwszą medalową szansę wykorzystaliśmy w stu procentach, przed nami jeszcze dwie – mówi mistrz olimpijski Wojciech Fortuna.

Dariusz Ostafiński: Piotr Żyła został mistrzem świata, choć po pierwszej serii to chyba tylko wielcy optymiści wierzyli w to, że tak się to skończy.


Wojciech Fortuna (mistrz olimpijski z Sapporo): Cały sezon czekałem na ten turniej. Przed mówiłem, że polscy skoczkowie są jednymi z najlepszych na świecie. Czasami to sam nie wiem, który lepszy? Czy Kamil, czy Dawid, a może Piotr.


W Planicy wyskoczył Piotr, ale Kamil i Dawid też byli blisko podium.


Zabrakło im metra, może dwóch. Chcę powiedzieć, że jestem bardzo szczęśliwy. Tym bardziej że dla niektórych kandydatem numer jeden do złota był Lanisek. Wymieniano też inne nazwiska i nie chodziło, broń Boże o Polaków. Ja jednak cały czas byłem dobrej myśli. Przez chwilę widziałem dwóch, a nawet trzech naszych na podium. Kamil wrócił do normalności. Już widziałem ten jego uśmiech. Występ Dawida też był ok. Wyskoczył jednak Piotrek. Tak jak dwa lata temu w Oberstdorfie. Cieszę się, że nasz zawodnik obrobił tytuł. Warto jeszcze na jedno zwrócić uwagę.


Na co?


Już tam policzono, że jakby to była drużynówka, to mielibyśmy drugie miejsce. Jednak poczekajmy. Pierwsza szansa medalowa została wykorzystana w stu procentach, a jeszcze mamy dwie. A już teraz składam duże gratulacje dla Piotra i całego sztabu. Trener Thurnbichler zwolnił zawodników ze startu w Rasnovie. Nie wszyscy byli zadowoleni, ale to był dobry ruch. Nasi odpoczęli i to poszło w dobrą stronę.

 

ZOBACZ TAKŻE: Międzynarodowy sędzia FIS: Drugi skok Żyły był idealny


Mówi pan o dwóch medalowych szansach.


No tak, bo więcej z tego nie wyczarujemy. Mamy jeszcze konkurs mieszany, ale nasze panie potrzebują jeszcze pięciu lat pracy. Jak będą chęci, to kiedyś doczekamy się medalu także w tym konkursie. A tak to pozostaje nam czekać na to, co stanie się na dużej skoczni i w drużynówce. Tak coś czuję, że Kamil też nie wróci do Zębu z pustymi rękami. Bo to przecież jedno z najsilniejszych ogniw w naszej drużynie. Mnie ten jego powrót do dobrego skakania niesamowicie cieszy.


Wróćmy do złotego konkursu. Co stało się w pierwszym skoku Żyły? Zdecydował wiatr, czy też skok nie wyszedł?


Jeśli sam Piotrek powiedział, że nie do końca mu wyszło, to znaczy, że tak było. Najważniejsze, że w drugim nie pozostawił już wątpliwości. Dobrze, że po skoku Piotra sędziowie nie kombinowali i nie obniżali belki. Ja w ogóle mam mieszane uczucie, jak chodzi o to żonglowanie belką. Wiem, że to gra, ale dla mnie to nie do końca jest uczciwe. Takie mam odczucie. Na szczęście w Planicy manipulacji z belką nie było. Żeby jednak nie było tak słodko, to powiem, że to sędziowanie nie zawsze było sprawiedliwe. Według mnie skrzywdzono tego młodego Ukraińca. Skoczył daleko, dobrze, a potraktowali go notami niczym chłopca.


Dobrze wypadli Niemcy.


Bardzo dobrze, choć nie wiem, czy to uratuje trenera Stefana Horngachera. Różne informacje krążą.


Co pana najbardziej zaskoczyło?


Granerud poza dziesiątką. Mówili, że on nie do wyjęcia. Ja już też zwątpiłem w to, że da się go pokonać. To się jednak odwróciło. Zaskoczeniem in minus było to, co zrobili z Ryoyu Kobayashim. Cieszyłem się, że wrócił, a za chwilę słyszę, że go za kombinezon zdyskwalifikowali. Dla mnie to wygląda na eliminowanie konkurencji. Na szczęścia naszego nieobliczalnego Piotra nie udało się nikomu załatwić.


Nieobliczalnego, ale w tym roku skaczącego od początku sezonu równo i dobrze.


Zgadza się, ale i też kilka konkursów nie wyszło, bo wiatr z tyłu, bo dyspozycja dnia trochę gorsza. Dlatego dobrze się stało, że nasz młody szkoleniowiec wycofał Piotra i innych z Rasnov. Odpoczęli i zrobili swoje. Zawsze mówiłem, że austriacka szkoła jest dobra.


Czy Żyła zniszczył tym drugim skokiem konkurencję?


Tak. Oni tam na górze szykują się do skoku, ale i też wszystko widzą i wiedzą, kto i jak skoczył. Po tym skoku Piotra ci najwięksi czempioni mieli tak spięte tyłki, że szkoda gadać. Przecież po Piotrze wielu było takich, co mieli zgarnąć to złoto. I skakali, mając w głowie to, czego dokonał Piotr i każdemu czegoś tam brakowało. I dobrze. Już dawno tylu kolegów do mnie nie dzwoniło z gratulacjami. Nie tylko narciarze, ale i pięściarze.

 

ZOBACZ TAKŻE: Znamy skład reprezentacji Polski na konkurs drużyn mieszanych na MŚ w Planicy


Który z naszych błyśnie na dłużej?


Jak powiedziałem, nie wiem, który z naszych lepszy. Piotrek wygrał na normalnej, ale nie zdziwię się, jak teraz Kamil odskoczy. A jak Dawid odda dwa równe, dobre skoki to też trzeba będzie czapkę zdjąć i mu się głęboko pokłonić. Czekam z wielką niecierpliwością na ten konkurs, bo to będzie coś. Wszyscy tak się podniecają Pucharem Świata, ale to mistrzostwa są najważniejsze. Zawodnicy to pokazują, oni się na to szykowali. Rozmawialiśmy sobie z Józkiem Łuszczkiem i powiedziałem mu, żeby ci nasi najstarsi wytrwali do tej olimpiady. To byłaby piękna klamra. Chęci mają, sponsorów też, więc jest szansa.


Swoją drogą, to dobrze, że ci nasi zawodnicy spoza wielkiej trójki też pokazali się z dobrej strony.


Dobrze. Bardzo dobrze. Paweł Wąsek i Olek Zniszczoł byli w dwudziestce, a Wąsek zaliczył awans z trzydziestego miejsca na szesnaste. To nawet większy awans niż ten Piotra. À propos tych awansów, to przypomniał mi się turniej mistrzostw świata z 1970 roku w Wysokich Tatrach. Tam Garij Napałkow ze Związku Radzieckiego był trzynasty po pierwszej serii konkursu na normalnej skoczni. Zrobił jednak to, co Żyła. W drugim skoku pobił rekord skoczni i wygrał, zdobył złoto. W sumie to wyjechał z dwoma złotymi, bo na normalnej też wygrał. Napałkow to był świetny skoczek, ale złota olimpijskiego nigdy nie zdobył. A ostatnie olimpijskie złoto dla Rosjan zdobył w 1968 roku w Grenoble Władimir Biełousow. Żaden „kacap” już nigdy potem nie zdoby złota i dobrze. Ich teraz bardziej wojna interesuje, wcześniej były zabawy z dopingiem. Trudno ich za to szanować.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie