Przełom ws. asystenta Santosa? Kulesza już tego nie kryje! "Ja za niego nie wybiorę"

Piłka nożna
Przełom ws. asystenta Santosa? Kulesza już tego nie kryje! "Ja za niego nie wybiorę"
fot. PAP
Grzegorz Mielcarski i Cezary Kulesza

Saga z wyborem polskich asystentów Fernando Santosa zdaje się nie mieć końca i wszystko na to wskazuje, że jej finału nie doczekamy się przed pierwszym zgrupowaniem reprezentacji Polski. Znacznie bliżej sztabu niż jakikolwiek trener jest Grzegorz Mielcarski. Są tacy w PZPN-ie, którzy twierdzą, że klamka w sprawie jego zatrudnienia już zapadła! Natomiast nie potwierdza tego w rozmowie z nami prezes związku Cezary Kulesza.

Zamieszanie z polskimi asystentami zaczęło się na dobre już w dniu prezentacji Fernando Santosa w roli selekcjonera. PZPN ogłosił wówczas, trochę zbyt pochopnie, że dwóch polskich trenerów dołączy do sztabu wielkiego Portugalczyka, by czerpać od niego wiedzę i w przyszłości wykorzystywać ją dla dobra naszej kadry. Padły nawet nazwiska Łukasza Piszczka i Tomasza Kaczmarka. Sęk w tym, że ten pierwszy ostatecznie zrezygnował, mimo że kilka osób z federacji gorąco go do asystowania Santosowi namawiało. Nie udało się też z zatrudnieniem T. Kaczmarka. Fernando Santos uznał, że ma w swej portugalskiej ekipie trenera o identycznym profilu, więc bez sensu jest dublowanie stanowiska i na siłę powiększanie sztabu. Tym bardziej, że Santos zwykł pracować w wąskim gronie. Zbyt liczny sztab kojarzy mu się z bałaganem. 

 

ZOBACZ TAKŻE: Są nowe informacje w sprawie powrotu Roberta Lewandowskiego! Co z meczami kadry?


- Nie można do sztabu zaangażować zbyt dużej liczby współpracowników – oświadczył Santos podczas prezentacji.


PZPN nie wywiesił jednak białej flagi.


- Wręczyłem Fernando Santosowi listę kandydatów na polskiego asystenta, jaką przygotował dyrektor Marcin Dorna. Teraz selekcjoner sobie z niej wybiera. Ja przecież tego nie zrobię za niego. Oczywiście, jeśli nie zdecyduje się na nikogo, my mu na siłę nie będziemy wciskać współpracowników – powiedział Polsatsport.pl prezes związku Cezary Kulesza.


Fernando Santos walczy o Grzegorza Mielcarskiego


O ile do zatrudnienia któregoś z polskich trenerów Santos najwyraźniej się nie pali, o tyle zależy mu, i to bardzo, na włączeniu do sztabu Mielcarskiego. Z prostej przyczyny – temu Polakowi ufa najbardziej, trenował go dwukrotnie, w FC Porto i AEK Ateny, od tamtego czasu mają stały kontakt, wymieniali się wiadomościami nawet podczas ostatnich MŚ w Katarze. Co więcej, Santos pomógł w biedzie Mielcarskiemu. Gdy Grecy chcieli zerwać kontrakt z Mielcarskim, z uwagi na jego kontuzję, trener Santos wykazał się uczciwością i zeznawał w sądzie w interesie polskiego piłkarza, a nie greckiego pracodawcy. To powoduje, że Mielcarski ma dług wdzięczności wobec Fernando Santosa.


- Trener Santos mocno się naraził wówczas prezesowi AEK Ateny, ale ocalił swój autorytet. On ma taką filozofię życiową: najpierw trzeba być człowiekiem, a dopiero później trenerem – wspominał Mielcarski w jednym z wywiadów.


Co dość znamienne, selekcjoner postanowił publicznie wyjaśnić, dlaczego tak bardzo zależy mu właśnie Mielcarskim.


- Potrzebuję osoby wszechstronnej, wypełniającej inne zadania. Kogoś, kto zna i rozumie się z piłkarzami, kogoś kto zna mnie, mój charakter, kto rozumie moje postępowanie i zachowanie. Potrzeba mi kogoś, kto wie, kim jestem ja, Fernando Santos. Grzegorz Mielcarski spełnia wszystkie kryteria. Jego znam, jemu ufam, ale nie ja podejmę ostateczną decyzję. Nie wiem czy PZPN zgodzi się na Grzegorza. Dyskusja trwa – podkreślał w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Fernando Santos.


Gdy zasięgnęliśmy języka w PZPN-ie, niektórzy twierdzą, że Mielcarski na sto procent dołączy do grona ludzi Santosa. Prezes Kulesza zapewnia nas jednak, że sprawa nie jest ostatecznie przesądzona. Sternik PZPN-u w rozmowie z nami twierdzi, że także w sprawie Mielcarskiego piłka jest po stronie selekcjonera.


- Czy będzie Mielcarski w sztabie? Tego nie wiem. To już musi trener zdecydować. Określić, w jakiej roli i na jakim stanowisku w sztabie byłby Grzegorz Mielcarski – powiedział nam prezes Kulesza.


Radosław Michalski wydał „wyrok” na Mielcarskiego?


Wcześniej członek zarządu PZPN-u Radosław Michalski, który został delegowany do kadry jako osoba łącząca ją z zarządem, ogłosił publicznie, że Mielcarskiego „raczej nie będzie w sztabie, bo oczekiwał większych kompetencji, niż prezes chciał mu dać”.


Było to o tyle dziwne, że słowa te padły na długo przed spotkaniem prezesa Kuleszy z Mielcarskim. Spotkania, do którego doszło dopiero osiem dni temu. Tymczasem Michalski „wyrok” w sprawie Mielcarskiego ogłosił trzy tygodnie wcześniej.


Jedno jest pewne – oto trwa pierwsze przeciąganie liny z PZPN-em w krótkiej przygodzie Fernando Santosa z reprezentacją Polski. Związek ma dwa wyjścia – zgodzić się na Mielcarskiego, by stworzyć selekcjonerowi warunki cieplarniane do pracy z naszą kadrą. Drugą opcją jest zablokowanie tego pomysłu i oczekiwanie, aż Santos wybierze jednego z polskich trenerów. Przy tym rozwiązaniu jednak zaufanie na linii Fernando Satnos – PZPN zostanie nadszarpnięte.


Mielcarski nie ma licencji trenerskiej. Na „tak” dla niego jest Robert Lewandowski


Argumentem przeciw Mielcarskiemu jest brak uprawnień trenerskich. Polska piłka zna już takie przypadki, gdy wśród najbliższych ludzi selekcjonerów nie byli trenerzy. Wystarczy wspomnieć Kamil Potrykusa w sztabie Czesława Michniewicza, czy Radosława Gilewicza, który był prawą ręką selekcjonera Jerzego Brzęczka, choć posiada licencję uprawniającą do szkolenia dzieci i młodzieży UEFA Elie Youth.


Co ciekawe, z naszych informacji wynika, że kapitanowi reprezentacji Polski Robertowi Lewandowskiemu spodobała się inicjatywa włączenia do sztabu Grzegorza Mielcarskiego, wicemistrza olimpijskiego IO w Barcelonie.

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie